Defensywa kluczem do zwycięstwa - relacja z meczu Sportino Inowrocław - Górnik Wałbrzych

Po pierwszej kwarcie wydawałoby się, że zdeterminowany Górnik jest w stanie nawiązać walkę, a nawet kontrolować wydarzenia na parkiecie umiejętnie ograniczając poczynania Sportino. Jednak od drugiej kwarty wałbrzyszanie znów udowodnili, że prowadząc pewnie w spotkaniu w ich szeregi wkrada się brak koncentracji i wypracowaną przewagę szybko gubią. Sportino, które jest zespołem bardzo doświadczonym doskonale wykorzystało ten moment i odrobiło straty z nawiązką wygrywając pewnie 61:46.

Pierwsza kwarta rozpoczęła się od mocnego uderzenia przyjezdnych. Maciej Ustarbowski dobrze wykorzystywał podania kolegów zamieniając je na punkty. Wałbrzyszanie nie tylko dobrze radzili sobie w ataku ale skutecznie ograniczali poczynania Sportino pod swoim koszem. Gospodarze mimo atutu własnego parkietu, razili nieskutecznością. Oddali 10 rzutów zza linii 6,75 metra nie trafiając ani razu. Górnik konsekwentnie grał pod kosz wykorzystując swoich wysokich graczy. Taka taktyka była bardzo skuteczna i Sportino nie mogło znaleźć na nią recepty przegrywając pierwszą odsłonę 9:16.

Druga część spotkania to już popisy w grze na tablicach Macieja Strzeleckiego. Gracz gospodarzy oprócz zdobywania punktów uprzykrzał życie wałbrzyszanom zbierając im sporo piłek. Odpowiedź za 3 punkty Damiana Pielocha mogła oznaczać, że Górnik będzie kontynuował powiększanie przewagi. Jednak inowrocławianie odblokowali się w ataku. Zrezygnowali z seryjnie oddawanych rzutów z dystansu, które w tym meczu nie były ich mocną stroną na rzecz zagrań pod kosz, które przynosiły pewne punkty. Górnicy natomiast przejęli syndrom oddawanych rzutów z obwodu, które nie dawały punktów. Można śmiało powiedzieć, że w tej kwarcie drużyny zamieniły się rolami i założeniami taktycznymi z pierwszej kwarty. W drużynie Górnika dobrze prezentował się Marcin Wróbel, który brał na siebie ciężar gry i walczył za dwóch na tablicach. Jednak brak wsparcia ze strony kolegów powodował, że Wiaczesław Rosnowski z kolegami odrobili straty z pierwszej kwarty ostatecznie remisując 24:24 po pierwszej połowie.

W trzeciej kwarcie sygnał do ataku dał kolegom Wojciech Żurawski. Sportino rozpoczęło tą odsłonę od stanu 9:0. Górnik znów przez dłuższy fragment nie potrafił zdobyć punktów, co owocowało 2 razy wziętym czasem na żądanie dla podopiecznych trenera Arkadiusza Chlebdy. Bardzo dobra defensywa inowrocławian nie pozwalała na zbyt wiele Górnikowi. Po pierwszych punktach dla wałbrzyszan w tej kwarcie zdobytych przez kapitana Marcina Sterengę wydawało się, że Sportino znów stanęło. Kolejne próby z dystansu były nieskuteczne, a na domiar złego za 3 punkty trafił Jakub Kietliński i Górnicy zbliżyli się na 4 punkty. Wtedy do roboty wziął się Aleksander Lichodziejewski dając znak kolegom, że ten mecz nie jest jeszcze wygrany. Ostatecznie na czwartą kwartę Sportino schodziło z przewagą 41:33.

Górnik znany jest z tego, że kiedy ma nóż na gardle zaczyna grać. Nie inaczej zaczęli ostatnią odsłonę. Sterenga rozpoczął od celnej trójki i wydawało się, że pogoń za rywalem zmierza w dobrym kierunku. Jednak ta kwarta to popisy w grze obronnej Żurawskiego i Lichodziejewskiego. Nie dość, że każda piłka odbita od kosza wpadała w ich ręce to jeszcze uprzykrzali wałbrzyszan blokując ich rzuty. Mimo dobrze otwieranej drogi do kosza kolegom przez Kietlińskiego, pojedyncze akcje Sterengi czy Krzysztofa Jakóbczyka nie robiły wielkiej krzywdy Sportino. Na domiar złego wałbrzyszanie szybko łapali faule w tej odsłonie czego konsekwencją było opuszczenie parkietu za 5 przewinień przez Mateusza Nitsche. Gospodarze kontynuowali taktykę gry pod kosz co tego dnia było ich wielkim atutem. Tak realizowane założenia przyniosły zamierzony efekt, ponieważ wałbrzyszan tego dnia nie było już stać na odrobienie strat. Sportino pewnie wygrało mecz 61:46.

Dziwić może niski wynik w tym spotkaniu, jednak warto podkreślić, że Sportino w tym meczu pomimo 20 prób nie trafiło ani jednego rzutu za 3! W grze defensywnej skutecznie ograniczali poczynania wałbrzyszan czego efektem jest 5 bloków po stronie Aleksandra Lichodziejewskiego i 3 po stronie Wojciecha Żurawskiego. To właśnie Żurawski tego dnia został MVP spotkania dokładając do 3 bloków, 13 zbiórek, 3 przechwyty i 18 punktów, grając na skuteczności z gry - uwaga 90 proc.! Wynik godny pozazdroszczenia.

Sportino Inowrocław - Górnik Wałbrzych 61:46 (9:16, 15:8, 17:9, 20:13)

Sportino Inowrocław: Żurawski 18, Lichodziejewski 9, Sulowski 9, Rosnowski 8, Strzelecki 5, Kus 4, Mowlik 4, Piotrkiewicz 2, Żytko 2, Wierzbicki 0.

Górnik Wałbrzych: Sterenga 12 (1x3), Ustarbowski 9, Jakóbczyk 7 (1x3), Wróbel 5, Józefowicz 4, Kietliński 3 (1x3), Nitsche 3 (1x3), Pieloch 3 (1x3).

Komentarze (0)