Przez cztery lata Alex Dunn cieszył swoją grą fanów koszykówki w Polsce grając kolejno dwa sezony w Enerdze Czarnych Słupsk i dwa (z roczną przerwą w Turcji) w Anwilu Włocławek. W tym czasie wywalczył jeden brązowy i jeden srebrny medal mistrzostw Polski, po czym uznał, że musi zmienić środowisko. Podczas tegorocznego lata transferowego wybrał Francję i zespół Chorale Roanne. Póki co, po pięciu ligowych weekendach, zespół Amerykanina zajmuje szóste miejsce w tabeli z bilansem 3-2.
- W większości rozgrywek jest kilka drużyn, powiedźmy sobie dwie-trzy, które należą do absolutnej czołówki i wygrywają praktycznie ze wszystkimi, a każda porażka jest nie lada niespodzianką. Liga we Francji jest z kolei bardzo dziwna - mówi Dunn, spiesząc po chwili z wyjaśnieniem - Tutaj po prostu nie ma faworytów i nie ma pewności co do tego, która drużyna wygra danego wieczora. To jest tylko i wyłącznie kwestia dyspozycji na konkretną chwilę - tłumaczy Amerykanin, a rzeczywistość potwierdza jego słowa. Po rozegraniu pięciu kolejek w lidze nie ma już drużyn niepokonanych, a tylko trzy mają na swoim koncie tylko jedną porażkę.
Koszykarz w żadnym wypadku nie żałuje przenosin do Francji, choć na parkiecie spędza o kilka minut mniej, niż przyzwyczaił się do tego w Polsce. Grając w ostatnim sezonie dla Anwilu Włocławek, nie dość, że wychodził w pierwszej piątce, to jeszcze spędzał na parkiecie ponad 20 minut w każdym meczu. Teraz jego średnia nie przekracza 16. - Nie przeszkadza mi to w ogóle. Najważniejsze dla mnie jest to, że trener na mnie stawia, w mniejszym lub większym wymiarze czasowym, ale stawia, bo kiedy już gram to nie jestem statystą, ale mam swój wkład w naszą ofensywę - wyjaśnia 28-letni Amerykanin, a zapytany o potwierdzenie tej tezy, odpowiada - Prowadzę w lidze pod względem przelicznika zbiórek i evaluation na minuty gry. W ciągu 15,6 minuty Dunn notuje aż 6,6 zbiórki oraz 11,2 evaluation. Ponadto 5,2 punktu i 1,2 asysty.
Dunn spędza na parkiecie jedynie około kwadransa, gdyż jest zmiennikiem bardziej doświadczonego Nsonwu Uche, który pełni jednocześnie funkcję kapitana zespołu. - Oczywiście chciałbym grać dłużej, ale Uche jest tutaj od kilku lat, ma bardzo ważną rolę, więc mi nie pozostaje nic, jak tylko wykorzystywać to, co dostaję od trenera - tłumaczy środkowy drużyny, dodając po chwili - Czasami jest nawet tak, że gramy razem z Nsonwu razem w tym samym momencie, choć nie ma tego za wiele.
Będąc w Polsce przez cztery lata, Dunn poznał dobrze nasze obyczaje, tradycję i kulturę. W stopniu dobrym nauczył się nawet języka polskiego, choć posługiwał się nim bardzo rzadko. Teraz pora na lekcję francuszczyzny. - Francja jest zupełnie inna niż Polska w każdym aspekcie. Począwszy od jedzenia, a skończywszy na mentalności. Ostatnio jednak Francuzi przesadzili. Wszędzie są protesty, ludzie chcą od rządu wszystkich możliwych korzyści i ulg, a sami nie chcą pracować - śmieje się koszykarz, który przyznaje, że nadal śledzi to, co się dzieje obecnie w Polsce i polskiej koszykówce.
- Oczywiście jak znajdę chwilę czasu, to sprawdzam to, co się dzieje w waszym kraju. Przeważnie robię to po każdym weekendzie, bo wtedy swoje mecze rozegrają już wszystkie zespoły. Oczywiście przede wszystkim kibicuje Czarnym i Anwilowi, może nawet trochę bardziej włocławianom, bo to przecież w Anwilu grałem zupełnie niedawno - przyznaje Dunn, dzieląc się również swoimi wrażeniami na temat całej ligi. - Wygląda na to, że ten sezon może być naprawdę szalony. Z tego co widzę swoje mecze przegrywa nawet Asseco, choć wiem, że oni nie grają często pierwszym składem.