MKS z trudem, bo z trudem, ale po dwóch latach w końcu pokonał swoich rywali z Tychów. To zwycięstwo wprowadza dąbrowian po raz kolejny na ich właściwy tor. - To nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, że po dwóch latach pokonaliśmy tyszan, bo w ciągu tych dwóch ostatnich lat nasz bilans z Big Starem, GKS-em czy KKS-em był 0-4. Zawsze po bardzo emocjonujących meczach, dramatycznych końcówkach przegrywaliśmy. Pierwsza połowa tego sobotniego meczu zapowiadała, że nic się nie zmieni. W przerwie poważnie porozmawialiśmy między sobą, po męsku. Ustaliliśmy, że obojętnie w jakim składzie personalnym będziemy na parkiecie, pięciu ludzi będzie walczyło o piłkę na każdym metrze boiska i podejmowało męskie, odważne decyzje w ataku, bo tego nam brakowało właśnie w pierwszej połowie - wyjaśnił szkoleniowiec zagłębiowskiej ekipy Wojciech Wieczorek.
Mimo że dąbrowianie schodzili z parkietu zwycięscy, to nie mogą być w pełni zadowoleni. W drugim meczu nie wystąpił bowiem Marek Piechowicz, a Paweł Bogdanowicz pauzował już czwartą kolejkę. - Robimy wszystko, aby ci zawodnicy wrócili jak najszybciej. W przyszłym tygodniu zarówno Piechowicz, jak i Bogdanowicz powinni już zagrać - uspokoił trener.
Wojciech Wieczorek wierzy, że jego podopieczni zdołają dogonić liderów tabeli
Jednak sztab szkoleniowy może cieszyć się z postawy młodych zawodników, a w szczególności siedemnastoletniego Marcina Piechowicza. - Bardzo dobrze zaprezentował się Marcin, jeden z naszych najbardziej uzdolnionych juniorów, który zdobył bardzo ważne punkty (Marcin Piechowicz rzucił na 62:60 - przyp. red.). Oceniając jego grę mogę być bardzo zadowolony, bo miał przeciwko sobie Krzyśka Mielczarka i z zadań obronnych wywiązał się bardzo dobrze, więc brawa dla niego. Bardzo dobrze zagrał w Pruszkowie, również z GKS-em Tychy. Cieszymy się więc, że mogliśmy na niego liczyć - nie szczędził słów uznania dla młodego zawodnika.
Przedsezonowe spekulacje, że MKS będzie walczył o czołówkę tabeli odeszły w niepamięć. Zagłębiacy bowiem plasują się na szóstej pozycji, a do lidera tabeli tracą trzy punkty. - Można powiedzieć humorystycznie, że byliśmy złudzeni minionym sezonem. A tak na poważnie to dwa pierwsze mecze przegraliśmy z dobrymi przeciwnikami(Asseco Prokom II Gdynia i PTG Sokół Łańcut - przyp. red.), którzy według mnie będą walczyć o pierwszą czwórkę, właśnie one ustawiły naszą sytuację w tabeli. Natomiast jesteśmy optymistami, bo mamy przed sobą dwa spotkania z Rosą Radom i Politechniką Warszawską, do których mamy nadzieję się zbliżyć - powiedział szczerze Wojciech Wieczorek.
MKS wzmocnił się jedynie trzema zawodnikami, Radosławem Lemańskim, Rafałem Partyką oraz Mariuszem Piotrkowskim. Póki co najlepiej spisuje się ostatni z nich. Jednak trener dąbrowian równomiernie ocenia umiejętności nowych koszykarzy. - Przed sezonem bardzo długo rozmawialiśmy z zawodnikami, którzy do tej pory grali u nas w zespole, aby nie postrzegali osób, które zostaną zakontraktowane jako swoich rywali o miejsce w składzie w złym tego słowa znaczeniu. Chcemy aby na każdej pozycji było dwóch wartościowych graczy. Przykład Radka Basińskiego, który w minionym sezonie był na parkiecie po 35-40 minut na mecz. Gdyby doznał kontuzji, bylibyśmy właściwie pogrzebani. Radek przyjął do wiadomości, że Rafał przyszedł po to, aby mu pomagać, a nie przeszkadzać. Myślę, że te relacje między zawodnikami ułożyły się prawidłowo. Teraz brakuje nam jedynie odrobinę pewności siebie - podkreślił.
W drużynie bardzo liczą na jeden z nowych nabytków, Radosława Lemańskiego, który póki co radzi sobie dobrze
Po zakończeniu minionego sezonu MKS Dąbrowa Górnicza zgłosił chęć występowania w rozgrywkach Tauron Basket Ligi. Sprawa ucichła, a pomysł pozostał tylko pomysłem. - Mamy w klubie drużynę siatkówki kobiet, która jest na szczycie (Tauron MKS Dąbrowa Górnicza występuje w ekstraklasie, czyli PlusLidze Kobiet, jest obecnym brązowym medalistą tych rozgrywek - przyp. red.). Utrzymanie dwóch zespołów na poziomie ekstraklasy jest problemem dla miasta, tego nie trzeba ukrywać. Zespoły muszą mieć budżety na poziomie kilku milionów złotych, a nas jako miasta na to nie stać. Zgłosić się do rozgrywek po to, by po dwóch czy trzech miesiącach wycofać się z nich nie jest w naszym stylu - wyjaśnił szkoleniowiec.
W ramach dziewiątej kolejki spotkań MKS zmierzył się z GKS-em Tychy, o którego problemach finansowych jest bardzo głośno od dłuższego czasu. - Nie trzeba daleko szukać przykładów - mamy informacje, że w Tychach są problemy, bo ktoś przed sezonem przeszacował swoje możliwości. Myśmy tego nie zrobili i gramy w I lidze. Jeśli będzie awans, będziemy się bardzo cieszyć i wierzę w to, że nowe władze Dąbrowy Górniczej poradzą sobie z problemem utrzymania dwóch drużyn w ekstraklasie - z nadzieją w głosie powiedział Wieczorek. - Ja decyzję o tym, że nie gramy w TBL oceniam jako bardzo dobrą, bo myślę że przede wszystkim klub organizacyjnie nie był przygotowany na to, by podjąć tak ogromne wyzwanie jakim niewątpliwie jest gra na tym poziomie. Mieliśmy spotkanie z prezesem Jakubowskim (Jacek Jakubowski - prezes Tauron Basket Ligi - przyp. red.), który w jasny i rzeczowy sposób wyjaśnił nam o co w tym wszystkim chodzi. W TBL mają grać zespoły, które są bardzo dobrym produktem reklamowym, a my nie chcemy być reklamowym bublem - podkreślił Wojciech Wieczorek.