Przeciwnik zapomniał, że Scott to nadal groźna broń - komentarze po meczu Kotwica Kołobrzeg - PGE Turów Zgorzelec

Kotwica Kołobrzeg pokonała po arcydramatycznym spotkaniu PGE Turów Zgorzelec 90:87, choć potrzebowała do tego dogrywki. Na Pomorzu nikt jednak o tym nie pamięta, bo jeszcze w trzeciej kwarcie przyjezdni prowadzili różnicą 18 oczek, a mimo to gospodarze zdołali przechylić szalę na swoją korzyść. Na konferencji prasowej trenerzy obu drużyn wypowiedzieli się na temat spotkania. Głos zabrali także zawodnicy: Łukasz Diduszko z Kotwicy i Bartosz Bochno z Turowa.

Dariusz Szczubiał (trener Kotwicy Kołobrzeg): Nie będę ukrywał, że strasznie się cieszę. Może nie widać tego, ale naprawdę był to dla nas bardzo ważny mecz. Przed rozpoczęciem spotkania zdawałem sobie sprawę jaka to będzie skala trudności, zdawałem sobie sprawę jakim potencjałem dysponuje przeciwnik i jaki ma skład. Wiedziałem, że gramy z zespołem teoretycznie lepszym, tym bardziej w obliczu naszego kryzysu w ostatnich spotkaniach. To wszystko sprawiło, że nie byliśmy faworytem. Dodatkowo, w ciągu tygodnia miałem wrażenie, że te porażki, ten kryzys, głęboko siedzi w moich zawodnikach, którzy jakby nie do końca wiedzieli co mają grać i co mają ze sobą zrobić i dopiero w szatni przed samym spotkaniem doszliśmy do porozumienia. Od razu mówię, że ten kryzys nie ma nic wspólnego z pieniędzmi, z warunkami kontraktów czy czymś takim, to był tylko kryzys mentalności.

Chciałbym jeszcze słowo powiedzieć o naszym terminarzu. Musimy walczyć o każdy malutki punkcik, bo mamy dość trudny układ spotkań. U siebie gramy z zespołami silniejszymi, a z kolei na wyjazdach mierzymy się z ekipami teoretycznie słabszymi i gdybyśmy mogli najpierw w pierwszej rundzie grać z nimi w naszej hali, o zwycięstwa byłoby łatwiej. Dlatego każdy punkt, który zdobywamy, jest ważny, bo druga runda powinna być z mojego punktu widzenia łatwiejsza, choć oczywiście nie musi być.

Strasznie się cieszę, że wreszcie odblokował się Ted Scott, który ostatnio przez dwa tygodnie miał taki dół, którego ja nie potrafię wytłumaczyć. Nawet na treningach nie potrafił trafić do kosza, wszyscy widzieliśmy jak mocno ze sobą walczy w środku. Przed meczem powiedziałem mu, że nie wyjdzie w pierwszej piątce, co przyjął bardzo pokornie. Nie było to jednak tylko rezultatem jego słabszej gry, ale miałem w tym nieco inny cel. Większość drużyn, która gra z nami nastawia się na Scotta od pierwszych minut i on już na samym początku wpada w szpony podwojeń, potrojeń i potem psychicznie nie wytrzymuje ciśnienia. Dzisiaj, kiedy nie było go w pierwszej piątce, przeciwnik mógł zapomnieć, że Scott wchodzący z ławki to nadal jest bardzo groźna broń i tak też się stało. A on gdy wyszedł do gry od razu rzucił kilkanaście punktów, a ponadto dobrze, jak na niego, bronił. Generalnie mam wrażenie, że zespół znowu się złączył, znowu jest razem, a co do samego meczu... myślę, że to było dobre widowisko i ten, kto kupił bilet, na pewno tego nie żałuje.

Jacek Winnicki (trener PGE Turowa Zgorzelec): Gratuluję zespołowi z Kołobrzegu i trenerowi Szczubiałowi zwycięstwa. My przegraliśmy na własne życzenie. To wszystko, co mam do powiedzenia.

Łukasz Diduszko (Kotwica Kołobrzeg): Przed meczem powiedzieliśmy sobie po męsku, że nie jesteśmy gorsi od Turowa czy Anwilu, bo to też są ludzie tacy sami jak my. Powiedzieliśmy sobie, że też nie jesteśmy z przypadku w ekstraklasie, że mamy swoje wartości i że przed własną publicznością nie możemy znowu przegrać. Widzieliśmy, że musimy zagrać na sto albo i dwieście procent i tak też się stało. Gra na maksymalnych obrotach to zawsze jest skuteczna recepta na sukces. Myślę, że teraz uwierzymy w siebie i będziemy kontynuować dobrą passę.

Bartosz Bochno (PGE Turów Zgorzelec): Gratuluję drużynie przeciwnej. Można powiedzieć, że my przegraliśmy wygrany mecz. Nie bardzo wiem co mogę powiedzieć po takim meczu. Najpierw wszystko szło po naszej myśli, a później totalnie się zacięło.

Źródło artykułu: