Niech to będzie dla nas nauczką - komentarze po meczu Asseco Prokom II Gdynia - MKS Znicz Basket Pruszków

- W końcówce daliśmy ciała - skomentował po meczu trener Znicza, Paweł Czosnowski. I miał rację. Jego drużyna była o krok od sprawienia niespodzianki. Niestety, mimo prowadzenia niemal przez cały mecz, pruszkowianie przegrali po dogrywce na własne życzenie.

Jeszcze na niespełna minutę przed ostatnim gwizdkiem rezerwy mistrza Polski przegrywały 8 punktami. Goście z Pruszkowa zaczęli popełniać mnóstwo strat, byli nieskuteczni. Prokom w porę włączył piąty bieg i doprowadził do dogrywki. Tutaj na samym początku wypracował sobie przewagę, którą utrzymał już do końca. Jak oceniają taki przebieg tego koszykarskiego przedstawienia jego aktorzy?

Leszek Marzec, trener Asseco II: Ja się spodziewałem, że to może być ciężkie spotkanie dla nas. Moi zawodnicy podeszli do niego troszkę lekceważąco, a nie w 100 procentach skoncentrowani, tak jak to zwykle jest. Zauważyłem takie podejście już na rozgrzewce. Uczulałem ich na to. Myślę, że jakby przyjechała tu ekipa z czołówki tabeli, byłoby inaczej. Zagralibyśmy od samego początku na 100 procent. Znicz ma dobrą drużynę, w składzie jest kilku doświadczonych zawodników. Cieszę się jednak, że w końcówce pokazaliśmy charakter i, mimo że jeszcze minutę przed końcem przegrywaliśmy 8 punktami, doszliśmy rywali na dogrywkę, w której byliśmy już dużo lepsi. Zawsze od początku spotkania trzeba grać na maksa, a nie dopiero w końcówce. To będzie nauczka dla moich graczy.

Paweł Czosnowski, trener Znicza: Cóż, w końcówce daliśmy ciała. Całe spotkanie graliśmy dosyć równo. W ostatniej minucie popełniliśmy zbyt dużo głupich strat. Prokom to wykorzystał i doprowadził do dogrywki. W tej części gry zabrakło nam po prostu siły i skuteczności. Asseco to bardzo doświadczona drużyna, mająca szeroką ławkę rezerwowych. Dla nas oczywiście duże znaczenie miał brak kontuzjowanego Daniela Wilkusza. W najważniejszym momencie, czyli w dogrywce graliśmy bez Andrzeja Misiewicza, który spadł za 5 fauli. No cóż, szkoda, mogliśmy utrzymać ten wynik do końca. Niestety przegraliśmy ten mecz na własne życzenie.

Grzegorz Mordzak, zawodnik Asseco II: Poczuliśmy się chyba zbyt pewnie. Nie ujmując oczywiście nic Zniczowi, ale po prostu zlekceważyliśmy go. Goście postawili trudne warunki, zwłaszcza w obronie. Ja miałem dziś dużo szczęścia, trafiając trójkę na dogrywkę. W dogrywce już na samym początku wypracowaliśmy sobie przewagę. Wykorzystaliśmy niemoc Pruszkowa i na szczęście wygraliśmy. Było ciężko, ale niech to będzie dla nas nauczką na przyszłość. Nie można lekceważyć nikogo.

Komentarze (0)