Niech to będzie dla nas nauczką - komentarze po meczu Asseco Prokom II Gdynia - MKS Znicz Basket Pruszków

- W końcówce daliśmy ciała - skomentował po meczu trener Znicza, Paweł Czosnowski. I miał rację. Jego drużyna była o krok od sprawienia niespodzianki. Niestety, mimo prowadzenia niemal przez cały mecz, pruszkowianie przegrali po dogrywce na własne życzenie.

Katarzyna Dziergowska
Katarzyna Dziergowska

Jeszcze na niespełna minutę przed ostatnim gwizdkiem rezerwy mistrza Polski przegrywały 8 punktami. Goście z Pruszkowa zaczęli popełniać mnóstwo strat, byli nieskuteczni. Prokom w porę włączył piąty bieg i doprowadził do dogrywki. Tutaj na samym początku wypracował sobie przewagę, którą utrzymał już do końca. Jak oceniają taki przebieg tego koszykarskiego przedstawienia jego aktorzy?

Leszek Marzec, trener Asseco II: Ja się spodziewałem, że to może być ciężkie spotkanie dla nas. Moi zawodnicy podeszli do niego troszkę lekceważąco, a nie w 100 procentach skoncentrowani, tak jak to zwykle jest. Zauważyłem takie podejście już na rozgrzewce. Uczulałem ich na to. Myślę, że jakby przyjechała tu ekipa z czołówki tabeli, byłoby inaczej. Zagralibyśmy od samego początku na 100 procent. Znicz ma dobrą drużynę, w składzie jest kilku doświadczonych zawodników. Cieszę się jednak, że w końcówce pokazaliśmy charakter i, mimo że jeszcze minutę przed końcem przegrywaliśmy 8 punktami, doszliśmy rywali na dogrywkę, w której byliśmy już dużo lepsi. Zawsze od początku spotkania trzeba grać na maksa, a nie dopiero w końcówce. To będzie nauczka dla moich graczy.

Paweł Czosnowski, trener Znicza: Cóż, w końcówce daliśmy ciała. Całe spotkanie graliśmy dosyć równo. W ostatniej minucie popełniliśmy zbyt dużo głupich strat. Prokom to wykorzystał i doprowadził do dogrywki. W tej części gry zabrakło nam po prostu siły i skuteczności. Asseco to bardzo doświadczona drużyna, mająca szeroką ławkę rezerwowych. Dla nas oczywiście duże znaczenie miał brak kontuzjowanego Daniela Wilkusza. W najważniejszym momencie, czyli w dogrywce graliśmy bez Andrzeja Misiewicza, który spadł za 5 fauli. No cóż, szkoda, mogliśmy utrzymać ten wynik do końca. Niestety przegraliśmy ten mecz na własne życzenie.

Grzegorz Mordzak, zawodnik Asseco II: Poczuliśmy się chyba zbyt pewnie. Nie ujmując oczywiście nic Zniczowi, ale po prostu zlekceważyliśmy go. Goście postawili trudne warunki, zwłaszcza w obronie. Ja miałem dziś dużo szczęścia, trafiając trójkę na dogrywkę. W dogrywce już na samym początku wypracowaliśmy sobie przewagę. Wykorzystaliśmy niemoc Pruszkowa i na szczęście wygraliśmy. Było ciężko, ale niech to będzie dla nas nauczką na przyszłość. Nie można lekceważyć nikogo.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×