Kolejny horror przy Marymonckiej - relacja z meczu AZS Politechnika Warszawska - Sportino Inowrocław

Kolejny horror zafundowali swoim kibicom koszykarze Politechniki Warszawskiej. Inżynierowie pokonali we własnej hali Sportino Inowrocław i umocnili się tym samym na czele pierwszoligowej tabeli.

Oba zespoły sobotnie spotkanie rozpoczęły bardzo nerwowo, mnożyły się straty i niecelne rzuty. Widać to było szczególnie w szeregach Politechniki - Inżynierowie byli pod koszem bardzo niecierpliwi, akcje usiłowali kończyć za szybko i zbyt efektownie. Goście, dzięki uporowi i konsekwencji, szybko odrobili straty poniesione w pierwszych minutach meczu, kończąc pierwszą kwartę z 5 punktami przewagi nad stołeczną ekipą. Na prowadzeniu utrzymali się przez czas dłuższy, w żadnym momencie różnica pomiędzy oboma zespołami nie przekroczyła jednak 6 oczek.

W trzeciej kwarcie ciężar gry wziął na siebie Piotr Pamuła w ciągu 10 minut uzbierał on aż 14 punktów (rzucił 3 trójki), co pozwoliło gospodarzom doścignąć Sportino. Mieszać zaczęli jednak sędziowie, których kontrowersyjne decyzje (odgwizdanie przewinienia technicznego Aleksandra Krutikowa, problematyczne faule i powtarzanie rzutów osobistych) raz po raz wprawiały w osłupienie koszykarzy i kibiców z Inowrocławia. Oba zespoły wdały się tymczasem w wymianę ciosów, a o wyniku meczu zadecydowały ostatnie minuty.

Na 150 sekund przed końcem, gdy Wojciech Żurawski doprowadził do stanu 64:67 wydawało się, że goście 2 punkty mają już w kieszeni. Chwilę później trafił jednak Michał Nowakowski, by po kilkudziesięciu sekundach wykorzystać także 2 rzuty osobiste. W odpowiedzi stratę Leszka Karwowskiego bezlitośnie wykorzystał Łukasz Żytko, za sprawą którego Sportino znów odzyskało prowadzenie. Ostatnie słowo należało jednak do Nowakowskiego, którego rzut za trzy na 8 sekund przed końcową syreną rozstrzygnął losy meczu.

- Graliśmy nerwowo, sami podaliśmy rywalom rękę - tłumaczył tuż po ostatnim gwizdku w rozmowie ze SportoweFakty.pl trener Inżynierów, Mladen Starcević. Jego zespół za dwa rzucał z 41-procentową skutecznością, warszawiacy zanotowali też 15 strat. Masę błędów popełnili jednak też goście, sam Żytko zgubił aż 5 piłek. Poniżej oczekiwań zagrał Wojciech Żurawski, problemy ze skutecznością miał Jacek Sulowski. Dobrze spisali się wprawdzie Aleksander Lichodziejewski i Wiaczesław Rosnowski, w pojedynkę nie byli jednak w stanie skutecznie rozmontować stołecznego kolektywu.

AZS Politechnika Warszawska - Sportino Inowrocław 71:69 (15:20, 17:15, 21:20, 18:14)

AZS: Nowakowski 15, Pamuła 15, Wilczek 11, Pełka 10, Ponitka 8, Popiołek 6, Karwowski 5, Mokros 1, Szymański 0.

Sportino: Lichodziejewski 18, Rosnowski 15, Sulowski 12, Żytko 10, Żurawski 7, Mowlik 5, Kus 2, Strzelecki 0, Piotrkiewicz 0, Grod 0.

Komentarze (0)