- Jestem rozczarowany brakiem walki na początku spotkania. Trudno mi pojąć dlaczego tak się stało. Nie pokazaliśmy naszych atutów i daliśmy się zdominować - powiedział trener Flip Saunders. Jego zespół już po pierwszej kwarcie przegrywał różnicą dziesięciu punktów.
Washington Wizards powalczyli jedynie w kolejnej odsłonie, kiedy po trójce Gilberta Arenasa na pięć minut przed przerwą tracili do Jastrzębi osiem oczek (33:41). Po tym chwilowym zrywie przyjezdnych podopieczni Larry'ego Drew wzięli się za powiększanie swojej przewagi, która w czwartej kwarcie za sprawą trzech rzutów wolnych Jamala Crawforda sięgnęła 27 punktów (92:65) i było już po zawodach.
Tym samym Hawks zrehabilitowali się po kiepskim meczu z Boston Celtics. - Bardzo chcieliśmy wyjść na parkiet i pokazać na co nas stać. Udało nam się wygrać i z tego jestem zadowolony - oznajmił Al Horford, który zaliczył double - double (15pkt, 13zb).
Słabe spotkanie rozegrał pierwszy numer tegorocznego draftu. John Wall spudłował siedem rzutów z rzędu. Po raz pierwszy zapunktował dopiero w trzeciej kwarcie. Spotkanie zakończył z dorobkiem 10 oczek (3/12 z gry) i 7 asyst. - Płacą nam za to, dlatego musimy grać lepiej. Czas zacząć to robić, ponieważ to nasza praca i spełnienie marzeń - powiedział Wall.
Najlepsi strzelcy w obydwu zespołach zgromadzili po 21 punktów. Byli to Joe Johnson (Hawks) i Gilbert Arenas (Wizards).
Atlanta Hawks - Washington Wizards 116:96 (28:18, 25:18, 36:27, 27:33)
(Johnson 21 (5as, 5zb), Smith 20 (14zb, 5as), Horford 15 (13zb), Jamal Crawford 15 - Arenas 21 (8as, 6zb), Young 20, Blatche 12)
Pozostałe mecze:
Los Angeles Clippers - Sacramento Kings 100:82 (30:25, 24:25, 30:19, 16:13)
(Gordon 28 (6as), Griffin 25 (15zb, 5as), Aminu 12 - Landry 18 (6zb), Head 15 (7as), Casspi 9 (5zb))