Także trener Aleksander Krutikow był zadowolony z możliwości zmierzenia się ze swoim dawnym klubem. Jednak tym razem czekała na niego drobna zmiana. - Trenowałem bydgoszczan przez kilka sezonów. Ale wówczas graliśmy przy ulicy Królowej Jadwigi, a nie Waryńskiego. Dla mnie to zupełnie nowy obiekt - podsumował szkoleniowiec lidera tabeli.
Jednak derbowa potyczka i spore zainteresowanie (mecz oglądał komplet widzów) uświadomiło wszystkim, że w mieście nad Brdą nadal jest ogromne zapotrzebowanie na dobry basket. Co warte podkreślenia, frekwencja na sobotnim spotkaniu nie odbiegała od tej, którą mogliśmy zaobserwować podczas odbywającego się w tym samym czasie pojedynku siatkarzy Delecty Bydgoszcz z Fartem Kielce. Tylko tyle, że koszykarze grają przecież jedynie w I lidze.
Do pełni szczęścia brakuje więc jedynie większej ilości zwycięstw. Jak to zwykle bywa wszystko rozbija się o finanse. - Bardzo się cieszę, że kibice nas nie opuszczają - mówi trener Jarosław Zawadka. - I to bez względu na uzyskiwane wyniki i za to chciałbym im podziękować. Gdyby było trochę więcej pieniędzy, to wówczas mogliśmy zbudować naprawdę fajny skład, bo dwóch doświadczonych graczy zmieniłoby oblicze zespołu.
Co ciekawe na trybunach podczas derbów można było zauważyć byłego koszykarza gospodarzy Łukasza Kuczyńskiego. Doświadczony środkowy przez ostatnie pół roku przechodził rehabilitację po kontuzji pleców. - Teraz jest już wszystko w porządku i staram się grać amatorsko z kolegami. W styczniu będę szukać nowego klubu. Z Astorii jak na razie żadnej propozycji nie było - zakończył Kuczyński.