Jarosław Galewski: Czy to prawda, że prowadzisz zaawansowane rozmowy z zespołem Stali Ostrów?
Adam Kaczmarzyk: Ofertę ze Stali otrzymałem około pół roku temu. Niewątpliwie jest to podyktowane przepisem, który mówi, że od nowego sezonu w drugiej kwarcie w każdej drużynie z ekstraklasy na parkiecie musi przebywać młody zawodnik. Mam nadzieję, że rozmowy ze Stalą ułożą się dla mnie pomyślnie i zagram w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Jak zareagowałeś, kiedy dowiedziałeś się, że stoi przed tobą szansa gry w zespole Stali Ostrów?
- Gra w ekstraklasie była zawsze moim marzeniem. Cały czas trenuję, żeby zrealizować ten cel. Oferta gry w ostrowskiej Stali bardzo mnie podbudowała. Mam nadzieję, że już wkrótce wybiegnę na parkiet w ekstraklasie i dużo się nauczę pod okiem trenera Andrzeja Kowalczyka.
Czy w związku z szansą gry w ekstraklasie zamierzasz przygotowywać się w specjalny sposób do nowego sezonu?
- Wydaję mi się, że do końca czerwca potrwa jeszcze odpoczynek i relaks. Później rozpoczynam ciężką pracę. Cały lipiec poświęcę na pewno na bieganie.
Zmiana przepisów ma pomóc młodym polskim zawodnikom. Należy tylko żałować, że ten przepis zostaje wprowadzony tak późno...
- Rzeczywiście, te zmiany zostały wprowadzone trochę późno. Z drugiej jednak strony uważam, że przez ten przepis obniży się trochę poziom polskiej ligi. Dla młodych zawodników jest to niewątpliwie wielka szansa, ponieważ będą oni mogli wykazać się w ekstraklasie, rywalizując ze znacznie bardziej doświadczonymi koszykarzami.
W pewnym sensie zostaniesz rzucony na głęboką wodę. W minionym sezonie występowałeś w Openie Basket Pleszew, a teraz czeka cię rywalizacja z najlepszymi koszykarzami w Polsce...
- Na pewno można tak powiedzieć. Mówimy przecież tak właściwie o różnicy dwóch klas. Jestem jednak przekonany, że stać mnie na grę w ekstraklasie. Będę starał się wykorzystać swoją szansę. Na pewno dołożę wszelkich starań, aby zrobić to jak najlepiej.
Gra w ekstraklasie to spełnienie marzeń?
- Tak i to nie ulega żadnej wątpliwości! Walczyłem o to praktycznie od początku swojej koszykarskiej kariery. Bardzo chcę zagrać dla Stali w ekstraklasie.
Czy rozmawiałeś już z trenerem Kowalczykiem na temat twojej roli w zespole?
- Tak, rozmawiałem już kilka razy z trenerem Andrzejem Kowalczykiem. Mogę jedynie powiedzieć, że jak na razie nasze rozmowy przebiegają bardzo pomyślnie. O szczegółach nie chciałbym w tej chwili mówić, żeby nie zapeszyć.
Czy będziesz musiał rywalizować o miejsce w składzie z innymi młodymi zawodnikami?
- Tak, będę musiał rywalizować o miejsce w składzie z innymi zawodnikami, ale moim zdaniem bez rywalizacji w zespole nie można zbudować prawdziwej drużyny.
Porozmawiajmy o minionym sezonie. Jak ocenisz swoją grę w barwach Openu Basket Pleszew?
- Miniony sezon był dla mnie bardzo udany. Nie było zbyt wielu spotkań, w których zagrałem kiepsko. Myślę, że większość pojedynków, które rozegrałem w barwach pleszewskiej drużyny, mogę zaliczyć do udanych. Wydaję mi się, że to był najlepszy sezon w mojej karierze. Nie przypominam sobie, żebym rozegrał kiedyś lepszy.
Była oferta z Pleszewa po zakończeniu minionego sezonu?
- Była i nadal jest. Myślę jednak, że wybiorę ofertę ostrowskiej Stali i od nachodzącego sezonu będę grał w ekstraklasie.
W Pleszewie u Marka Śmiłowicza miałbyś prawdopodobnie pewne miejsce w składzie. W Ostrowie nikt ci niczego nie obieca. Masz tego świadomość?
- Zgadza się. Jestem świadomy, że w Pleszewie pewnie miałbym miejsce w składzie. Nie ukrywam jednak, że chcę zaryzykować. Myślę, że przyszedł już czas, żeby podjąć takie ryzyko i spróbować swoich sił w najwyższej klasie rozgrywkowej. Czy będzie to dobre posunięcie? Przekonamy się już wkrótce.
Wróćmy jeszcze do twoich występów w Pleszewie. Czy uważasz, że zespół Openu Basket mógł osiągnąć więcej w minionych rozgrywkach?
- Tak, moim zdaniem mogliśmy osiągnąć więcej. Myślę, że byliśmy w stanie spokojnie uplasować się w pierwszej czwórce. Na awans było jeszcze chyba zbyt wcześnie. Przegraliśmy jednak w głupi sposób kilka spotkań. Może w nowym sezonie uda się awansować. Na pewno drużynę będzie stać na miejsce w pierwszej czwórce.
Zmiany na stanowisku trenera w Pleszewie chyba wyszły ci na dobre...
- Wydaję mi się, że Piotr Czaska i Marek Śmiłowicz są podobnymi trenerami, którzy zwracają bardzo dużą uwagę na obronę. Po przyjściu trenera Marka Śmiłowicza otrzymałem trochę więcej minut na parkiecie, które starałem się wykorzystać jak najlepiej. Uważam, że trener Śmiłowicz przywiązywał większą wagę do tego, żeby w drużynie zawsze była świetna atmosfera i to pomagało nam zwyciężać mecze z drużynami z czołówki tabeli.
W końcowej fazie sezonu chyba zabrakło wam Piotra Nizioła...
- Brakowało nam Piotrka w ostatnich trzech meczach. Przede wszystkim jego doświadczenia i uspokojenia gry w ataku. Spodziewaliśmy się, że po usunięciu Piotrka z drużyny możemy przegrać trzy ostatnie mecze, ponieważ był on jednym z najlepszych zawodników w Pleszewie.
Czy w takim mieście jak Pleszew jest klimat do koszykówki?
- Na pewno w Pleszewie jest klimat do koszykówki. Całe miasto żyje tym sportem. Na meczach jest niesamowita atmosfera, która zawsze pomagała nam w zwycięstwach. Same oprawy przed meczami i wyjazdy kibiców na spotkania wyjazdowe poprawiały nam nastroje przed każdym pojedynkiem oraz atmosferę w drużynie. Uważam, że koszykówka w Pleszewie utrzyma się przez długi czas.