Od początku sezonu idziemy swoim torem - rozmowa ze Zbigniewem Białkiem, zawodnikiem Energi Czarnych Słupsk

- Nie było to dla nas łatwe spotkanie - przyznał Zbigniew Białek, zawodnik Energi Czarnych Słupsk w pomeczowej rozmowie ze SportoweFakty.pl. Aktualny lider Tauron Basket Ligi w sobotę ograł wicemistrza Polski, Anwil Włocławek, 95:86.

Dominik Wronka
Dominik Wronka

Dominik Wronka: Za nami 10. kolejka Tauron Basket Ligi i wasze cenne zwycięstwo z Anwilem Włocławek.

Zbigniew Białek: Cieszymy się ze zwycięstwa. Nie było to łatwe spotkanie dla nas. Wiadomo, że w Anwilu nastąpiły jakieś zmiany. My od początku sezonu idziemy swoim torem i oby tak dalej.

Przed tygodniem przegraliście z mistrzem Polski po bardzo wyrównanym meczu. Czego więc zabrakło do zwycięstwa?

- W końcówce troszeczkę zawaliliśmy dwie akcje i chyba dlatego przegraliśmy. Trzeba zauważyć, że prowadziliśmy całe spotkanie i takie mecze po prostu trzeba wygrywać. Porażka w takich okolicznościach na pewno boli. Nie jest to dla nas łatwa porażka, ale najważniejsze, że potrafiliśmy wyciągnąć błędy z zeszłego meczu.

Dzisiejszy mecz kończy wasz najtrudniejszy sprawdzian pierwszej rundy, a więc serię ciężkich meczów z Treflem, Asseco Prokomem i Anwilem.

- Do końca pierwszej rundy został jeszcze tylko jeden mecz. Później, wydaje mi się, że będziemy mieli trochę wolnego. Wolałbym podsumowywać cały sezon, ponieważ może zdarzyć się naprawdę wiele, przed nami jeszcze sporo ciężkich meczów.

Jednak teraz może być już tylko łatwiej…

- Ja myślę, że teraz będzie dla nas jeszcze trudniej! Wszyscy będą chcieli z nami wygrać i na nas będą się podwójnie przygotowywać. Także dla nas na pewno nie będzie łatwo.

W sobotnim meczu po raz kolejny pokazaliście, że jesteście bardzo silną drużyną. Według ciebie, co o niej świadczy?

- Zespołowość! My gramy zespołowo, cieszymy się z koszykówki. Każdy gra z każdym, każdy za każdego walczy na boisku i to owocuje sukcesami.

Średnio punktujesz po 12 oczek na mecz. Taki wynik daje ci czwartą lokatę w zespole pod tym względem.

- Zawsze powtarzałem, że najważniejsze są wyniki całego zespołu. Jestem zadowolony z tego, że właśnie moja drużyna wygrywa. Ja mogę zdobywać po dwa punkty na mecz, ale jeśli moja drużyna nadal będzie wygrywać to będę szczęśliwy.

Chciałbym spojrzeć jeszcze na statystykę zbiórek. Masz ich średnio sześć na spotkanie, co jest lepszym wynikiem od słupskich podkoszowych…

- To jest na pewno walka. Nieraz jest tak, że w meczu zbiera się więcej piłek, w drugim mniej. Wydaje mi się, że dobrze się uzupełniamy i dlatego tak jest.

Do Słupska wróciłeś po kilkuletniej przerwie, co cię do tego skłoniło?

- Słupsk to moje miasto. To tutaj stawiałem swoje pierwsze kroki. Zawsze jak grałem w innej drużynie to myślami wracałem właśnie do tego miejsca. Teraz znowu tu gram i bardzo się z tego cieszę. Jednak nie zamierzam jeszcze kończyć kariery i nie wiadomo jeszcze, co będę robił w przyszłości.

Od trenera, Dainiusa Adomaitisa, słyszałem, że zawsze podczas gry macie szóstego zawodnika. Co mógłbyś powiedzieć o słupskich kibicach?

- Co można więcej powiedzieć - są fantastyczni. Wielokrotnie powtarzałem, że oni są świetni i uważam jak trener, że i w naszej hali, i na wyjeździe jest to nasz szósty zawodnik. Tylko pozazdrościć nam takich kibiców.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×