Koszykarze Politechniki wracają na właściwe tory

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Przez minimum trzy tygodnie Politechnika Warszawska przewodzić będzie pierwszoligowej tabeli. Podopieczni Mladena Starcevicia pokonali w derby Mazowsza Rosę Radom i przerwę świąteczną spędzą w fotelu lidera rozgrywek.

W tym artykule dowiesz się o:

Politechnika - beniaminek pierwszej ligi, oparty na kadrze... spadkowicza z TBL - wygrała tej jesieni 12 z 14 ligowych spotkań. Zespół z Marymonckiej zadyszkę złapał dopiero na początku grudnia, gdy przytrafiły mu się niespodziewane wpadki w konfrontacjach ze Zniczem Basket Pruszków i Dąbrową Górniczą. Niedzielna wygrana z Rosą przyniosła więc Inżynierom nie tylko istotne punkty, ale psychiczny komfort wynikający z pewności, iż zespół znów wraca na właściwe tory i delikatny kryzys został już zażegnany.

- Święta będziemy mieli udane - cieszy się w rozmowie ze SportoweFakty.pl rzucający Politechniki, Mateusz Ponitka. - Ta wygrana z pewnością doda nam skrzydeł. Już jesteśmy na samym szczycie, ale myślę, że będzie jeszcze lepiej - uśmiecha się. 17-letniemu zawodnikowi wtóruje gracz w zespole najbardziej doświadczony, Leszek Karwowski. - Faktycznie, ostatni miesiąc nie należał do nas. Byliśmy fizycznie rozbici, ale na całe szczęście udało się wrócić na odpowiednie tory i wszyscy niezwykle się z tego cieszymy - przyznaje.

W pewnym momencie niedzielnej konfrontacji mogło się jednak wydawać, że i tym razem radości w zespole Politechniki nie będzie. Gospodarze zniweczyli kilkunastopunktową przewagę, Rosa nabrała wiatru w żagle i zdołała nawet wyjść na prowadzenie. Decydujące akordy odegrali jednak Inżynierowie, zwyciężając ostatecznie 72:62. - Wiadomo, że jak się wysoko wygrywa, spada poziom koncentracji i trudno jest utrzymać odpowiedni rytm - tłumaczy Karwowski. - My jesteśmy już jednak zespołem na tyle doświadczonym, że z podobnych opresji wychodzimy obronną ręką.

Ze znakomitej strony pokazał się wspomniany Ponitka, kilka zacnych nut wygrali także Piotr Pamuła, Jarosław Mokros i Łukasz Wilczek. Pod koszem solidną pracę wykonali Karwowski i Marcin Kolowca, swoje trzy grosze do zwycięstwa dorzucił także Patryk Pełka. Inżynierowie potwierdzili, że są jednym z głównych kandydatów do awansu zwłaszcza, że po świętach będą jeszcze mocniejsi. Już teraz wiadomo bowiem, że w trakcie trzytygodniowej przerwy w składzie dojdzie do kilku korekt, a szeregi PW wzmocnią najpewniej wyróżniający się zawodnicy Polonii 2011.

Źródło artykułu: