Już tydzień temu pisaliśmy o możliwej poprawie sytuacji finansowo-organizacyjnej bydgoskiego klubu. Było to możliwe, dzięki dobrej postawie zespołu w końcówce pierwszej fazy rozgrywek. Zaległe dotacje wpłynęły m. in od firmy PKS, która zawiesiła finansowanie ze względu na słabe wyniki zespołu na początku sezonu 2010/2011.
Teraz jest też szansa, że w styczniu w Bydgoszczy pojawi się inny poważny sponsor. - Jesteśmy umówieni z prezesem jednej z firm zainteresowanych sponsoringiem naszej drużyny. Mamy też w planie rozmowy z przedstawicielami ratusza. Dopiero wtedy będę wiedział, jakim dysponuję funduszem na drugą część sezonu i czy uda się wzmocnić zespół na decydujące mecze - mówi na łamach Gazety Pomorskiej prezes klubu Jacek Borkowski.
Wiadomo, że najbardziej ''Asta'' potrzebuje wzmocnień pod kosz. Tutaj według informacji Gazety pojawia się informacja o potencjalnym zainteresowaniu Łukaszu Kwiatkowskim, który niedawno rozwiązał umowę z Olimpem Startem Lublin. Jak przekonuje szef klubu chętnych do gry nad Brdą nie brakuje, bo zawodnicy sami proponują swoje usługi. W spekulacjach pojawiło się też nazwisko Huberta Radke.
Tymczasem bydgoszczanie w środę rozegrali towarzyski sparing w Toruniu z II-ligowym Sidenem Polski Cukier. Zespół Jarosława Zawadki przegrał aż 49:83. - Mecz miał wybitnie towarzyski charakter. Nie był pisany protokół, ale nie zmienia to faktu, że przegraliśmy bodaj 49:83. Początek był jeszcze w miarę wyrównany, ale rywale odskoczyli nam pod koniec pierwszej kwarty. Byliśmy nieskuteczni, zupełnie nie trafialiśmy z dystansu. Nie graliśmy w pełnym składzie, była to dobra okazja, żeby pokazali się młodsi zawodnicy. Ból nogi zasygnalizował mi Sebastian Laydych, więc od razu zdjąłem go z boiska. To nic poważnego, ale lepiej nie ryzykować. W składzie nie było też Igora Treli i Sebastiana Grzesińskiego - podsumował Zawadka.
Źródło: Gazeta Pomorska.