Zbawiciel potrzebny od zaraz - greckie lekarstwo na całe zło?

Włodarze Lotosu Gdynia w tym sezonie można powiedzieć ciągle poszukiwali. Najpierw bowiem drużynę powierzyli w ręce Nikołaja Tanasejczyka, potem Dariusza Raczyńskiego. Wyniki pod wodzą tych trenerów nie były jednak satysfakcjonujące. To wszystko sprawiło, że w ekipie aktualnych mistrzyń Polski doszło do drugiej już zmiany trenera w obecnym sezonie. Tym razem jednak sieci zostały zarzucone na zagranicznych terenach, a konkretnie w Grecji.

Gdy w sezonie 2007/2008 Wisła Can Pack wywalczyła swój trzeci kolejny tytuł mistrza Polski pokonując w finale Lotos Gdynia, w Trójmieście zdecydowano się postawić na Jacka Winnickiego. Pewne obawy były, gdyż dla samego Winnickiego przygoda z Lotosem była pierwsza, jeśli chodzi o pracę w żeńskim baskecie. Jak się jednak okazało ten odnalazł się znakomicie na swoim nowym stanowisku. Właśnie z Winnickim na ławce trenerskiej Lotos wygrał dwa kolejne tytuły mistrzowskie. Niestety problemy finansowe sprawiły, że Winnicki odszedł do ekipy PGE Turów Zgorzelec, a to oznaczało problem dla Lotosu.

Wybór padł na Nikołaja Tanasejczuka, ale ten jedyny sukces, jaki może sobie przypisać w pracy z gdyńską drużyną to efektowna wygrana w Pruszkowie nad Liderem. To, jak na klub z tak wielkimi ambicjami jak Lotos Gdynia, zdecydowanie za mało. Tanasejczuk długo posady nie utrzymał, a jego funkcję przejął dotychczasowy asystent Dariusz Raczyński. Pod jego wodzą wydawało się, że Lotos zaczął grać lepiej. Dobre, choć przegrane występy w Eurolidze przeciwko takim zespołom, jak UMMC Jekaterynburg czy Rivas Ecopolis Madryt, tudzież wygrana w lidze na trudnym terenie w Toruniu wydawały się być na to najlepszym dowodem. To jednak również nie było satysfakcjonujące dla sterników gdyńskiego klubu, dlatego w nowy 2011 rok koszykarki aktualnego mistrza Polski weszły z trzecim już trenerem.

Na kogo padł wybór? Trzecim szkoleniowcem Lotosu Gdynia w bieżących rozgrywkach został grecki fachowiec Georgios Dikaioulakos. Pomimo dość młodego wieku, Grek ma już za sobą dużo sukcesów i doświadczenia w pracy na najwyższym poziomie. W swoim CV może wpisać współpracę m.in. z Olimpiakosem Pireus oraz prowadzenie żeńskiej drużyny Sony Athinaikos Ateny. To właśnie z tym ostatnim zespołem święcił wielkie sukcesy nie tylko na arenie krajowej, ale i międzynarodowej. Drużyna z greckiej stolicy w dwóch ostatnich sezonach sięgnęła po mistrzostwo swojego kraju. Dodatkowo w sezonie 2009/2010 wywalczyła puchar Grecji oraz wygrała Puchar Europy koszykarek pokonując w wielkim finale rosyjską drużynę Nadieżdy Orenburg.

Tak doskonałe wyniki skusiły nie tylko włodarzy Lotosu Gdynia, ale i reprezentacji narodowej Łotwy. Łotewski związek powierzył bowiem w ręce Dikaioulakosa żeńską reprezentację narodową, która to w 2011 roku zagra m.in. na polskim EuroBaskecie. Można zatem śmiało powiedzieć, że ostatnie lata są dla tego 41-letniego szkoleniowca bardzo udane i właśnie na to chyba liczą włodarze klubu z Trójmiasta, że te pasmo sukcesów uda się przeciągnąć i na klub aktualnego mistrza Polski.

Czy Dikaioulakos okaże się zbawicielem Lotosu? W kadrze gdyńskiego klubu występuje Elina Babkina, z którą to Grek współpracuje przy okazji prowadzenia łotewskiej reprezentacji. Ta, w wywiadzie dla naszego portalu, podzieliła się swoimi spostrzeżeniami. - Wydaje mi się, że największym problemem tego zespołu jest fakt, że nie mamy prawdziwego lidera w zespole, który czuwałby nad tym wszystkim. Mamy dużo dobrych indywidualności, ale nie tworzymy zgranego zespołu. Potrzebujemy prawdziwego lidera, któremu będziemy mogły zaufać, i który w trudnych momentach weźmie ciężar gry na siebie - mówi młoda Łotyszka.

Jedno jest zatem pewne - przed greckim szkoleniowcem ogrom pracy. W Trójmieście ciągle wierzą, że uda się obronić mistrzowski tytuł. Dotychczas jednak z 15 spotkań gdynianki zdołały wygrać tylko 8, a to daje im dopiero szóstą pozycję w tabeli Ford Germaz Ekstraklasy. Lotosowi będzie niezwykle trudno przedrzeć się w najwyższe części ligowej tabeli, a co za tym idzie, wywalczyć sobie atut własnego parkietu w fazie play off. Dikaioulakos ma zatem czas do końca rundy zasadniczej, aby tak odmienić drużynę, żeby ta w kluczowej fazie sezonu była w stanie rywalizować z największymi rywalami i to na ich terenie. Być może dojdzie również w gdyńskim obozie do zmian kadrowych, ale na to pytanie odpowiedź da dopiero niedaleka przyszłość.

Źródło artykułu: