Jelena Leuczanka - obiekt pożądania
Jelena Leuczanka miała być i jest jedną z największych gwiazd Ford Germaz Ekstraklasy. Białorusinka miała być głównym żądłem ekipy KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że była, ale tylko przez połowę sezonu. Od dłuższego czasu mówi się bowiem, że wicemistrzynie Polski nie zdołają zebrać takiej sumy pieniędzy w budżecie, jaką sobie zakładali, a jest to równoznaczne z odejściem kluczowych koszykarek, jak właśnie Leuczanka.
Krzysztof Kaczmarczyk
- Jesteśmy gotowi zarówno sportowo, jak i finansowe, żeby móc mieć w składzie taką zawodniczkę, jak Jelena Leuczanka - cieszył się przed sezonem Dariusz Maciejewski, szkoleniowiec KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski. Sytuacja odmieniła się jednak w zaledwie kilka miesięcy, a kilka decyzji niepomyślnych dla wicemistrzyń Polski sprawiło, że z klubem już pożegnała się Kalana Greene, a wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że kolejną będzie Jelena Leuczanka, niekwestionowana liderka akademiczek.
Problemy finansowe KSSSE AZS PWSZ zbiegły się w czasie z dwoma wydarzeniami w innych gigantach polskiej koszykówki żeńskiej, czyli Wiśle Can Pack Kraków oraz Lotosie Gdynia. Do ekipy spod Wawela po przerwie świąteczno-noworocznej nie powróciła amerykańska środkowa Janell Burse, która jest w ciąży. Jak ważnym ogniwem Białej Gwiazdy była ta koszykarka wszyscy wiedzą. W ekipie z Trójmiasta natomiast od początku sezonu narzekają na brak kontuzjowanej Dory Horti. Na razie nie wiadomo kiedy, o ile w ogóle, Węgierka wróci do gry w tym sezonie, a po zakończeniu współpracy z Sandorą Irvin, pod koszem Lotosu jest poważna luka.
- Zastanawiamy się, kim ewentualnie zastąpić Janell Burse na pozycji środkowej. Jednakże w tym momencie nie jest to zadanie łatwe, biorąc pod uwagę umiejętności i możliwości Janell - mówił kilka dni temu Piotr Dunin-Suligostowski, GM Wisły Can Pack Kraków. Mówiąc o ewentualnym pojawieniu się w składzie Wisły Can Pack Leuczanki, szybko chyba strata Burse zostanie puszczona w niepamięć. Leuczanka, biorąc bowiem pod uwagę umiejętności i możliwości, chyba raczej przewyższa poziom Amerykanki, szczególnie ten, jaki ta prezentowała w obecnych rozgrywkach. Wydaje się, że złowienie takiego diamentu może, kolokwialnie mówiąc, posprzątać polską ligę w sezonie 2010/2011. Co ważne, Białorusinka nie zabierałaby miejsca na zawodniczki spoza Europy, a to oznaczałoby tyle, że nie trzeba byłoby odsuwać kogokolwiek od składu na rozgrywki Euroligi. Z Erin Phillips, Nicole Powell oraz Leuczanką pod koszem, oblicze Białej Gwiazdy w tych elitarnych rozgrywkach mocno by się odmieniło i to z pewnością na lepsze!
- Szukamy centra i niebawem podpiszemy z taką zawodniczką kontrakt. To potrzeba chwili, bo Węgierka Dora Horti wciąż jest kontuzjowana, a Amerykance Sandorze Irvin skończył się w grudniu kontrakt - to z kolei wypowiedź Mieczysława Krawczyka, prezesa Lotosu, której ten udzielił PAP w środę. Nie da się ukryć, że Białorusinka byłaby lekarstwem na całe podkoszowe zło mistrzyń Polski. Przy ewentualnym braku Horti oraz odesłaniu do domu Irvin, jedyną środkową w Lotosie jest Marta Jujka. Z nią samą jednak trudno marzyć o realizacji celów, jakim dla prezesa Krawczyka jest obrona tytułu mistrzowskiego. Czy jednak w Trójmieście mieliby tyle atutów, aby zdołać przyciągnąć do siebie Leuczankę? Patrząc na aktualną sytuację finansowo-organizacyjną i sportową, oferta z Krakowa byłaby dla Białorusinki zdecydowanie korzystniejsza.