Udanie kibicom w Phoenix przypomniał się Amare Stoudemire. Fani Suns miło tego spotkania wspominać z pewnością nie będą, ponieważ STAT zdobył 23 punkty i był jednym z autorów wysokiego zwycięstwa nowojorskich Knicks.
Phoenix, a konkretnie hala US Airways Center będzie miejscem szczególnym dla Raymonda Feltona. Obrońca ekipy z Nowego Jorku zaliczył swoje pierwsze triple - double (23pkt, 11as i 10zb) w karierze.
Słońca były niezwykle gościnne dla swojego rywala. Defensywa miejscowym praktycznie w ogóle nie istniała. Knicks robili co chcieli w ataku, jak i w obronie. W samej trzeciej kwarcie podopieczni Mike'a D'Antoniego trafili siedem trójek (17 w całym meczu). Phoenix w całym meczu miało zaledwie celnych sześć takich rzutów. Drużyna z Arizony została również dotkliwie pobita pod tablicami (59:34 dla Knicks w zbiórkach).
Gospodarze do przerwy przegrywali 45:55 i cały czas mieli szansę na zwycięstwo. Pozbawili się jej w trzeciej kwarcie, kiedy to pozwolili Knicks na run 14:0, po którym drużyna z Big Apple prowadziła 77:54. To jednak nie była najwyższa przewaga rywali drużyny Marcina Gortata. Zespół D'Antoniego w ostatniej odsłonie odskoczył na 34 oczka. Słabo grające Słońca stać jedynie było na zmniejszenie strat.
Po stronie przegranych wyróżnił się Vince Carter, który zakończył mecz z dorobkiem 19 punktów.
Gortat zagrał zaledwie 13 minut. Nie trafił do kosza ani razu (0/3 z gry). Zebrał 5 piłek i miał blok. Oprócz tego popełnił 3 faule i 2 straty.
Phoenix Suns - New York Knicks 96:121 (22:30, 23:25, 26:38, 25:28)
(Carter 19, Dragić 17, Nash 14 (9as) - Stoudemire 23 (9zb), Felton 23 (11as, 10zb), Chandler 16 (6zb))
Kiedy zaczynała się czwarta kwarta meczu w Indianapolis gospodarze prowadzili 75:64. Pozostawało tylko albo aż dwanaście minut do końca spotkania. Goście nie zamierzali się poddawać. Przede wszystkim poprawili obronę, co wymuszało błędy graczy Pacers. Najbardziej widocznym z nich była fatalna skuteczność rzutów z gry (1/15). Pomimo indolencji w ofensywie miejscowi cały czas pozostawali w grze. Co więcej, mogli nawet wygrać pojedynek, gdyby nie pudło spod kosza Roy'a Hibberta na cztery sekundy przed końcem.
Wygraną przyjezdnych przypieczętował Tony Parker. James Posey próbował jeszcze doprowadzić do dogrywki, ale spudłował.
- Jestem bardzo rozczarowany. Przez cały mecz spisywaliśmy się dobrze. Dla nas jest to bardzo bolesna porażka - powiedział trener Jim O'Brien.
W jego ekipie 23 punkty i 12 zbiórek zanotował Tyler Hansbrough. - Robił nam wiele krzywdy. Nie mogliśmy go w żaden sposób zatrzymać - stwierdził Gregg Popovich.
Dla Spurs 25 oczek uzyskał Manu Ginobili.
Indiana Pacers - San Antonio Spurs 87:90 (20:19, 27:29, 28:16, 12:26)
Hansbrough 23 (12zb), Granger 15, Dunleavy 14 (5zb) - Ginobili 25, Hill 16, Duncan 15 (15zb))
Dwunaste z rzędu zwycięstwo na wyjeździe odniósł Żar. Drużyna Erika Spoelstry aby uporać się z Milwaukee Bucks musiała grać w dogrywce. Początek meczu nie zapowiadał wielkich emocji. Heat mieli nawet przewagę wynoszącą szesnaście punktów.
Ambitna pogoń Kozłów przyniosła efekt w czwartej kwarcie, kiedy to udało im się kilka razy wyjść na prowadzenie. Na niewiele ponad trzy minuty przed końcem tablica świetlna wskazywała wynik 87:83 dla Bucks. Spora w tym zasługa bardzo dobrze grającego Chrisa Douglasa-Robertsa, który w całym spotkaniu na swoim koncie zapisał 30 punktów i Earla Boykinsa Bucks oddali jednak inicjatywę Heat i mogło się to na nich srogo zemścić w samej końcówce. Przy stanie 91:89 dla Heat Boykins trafił na sekundę przed końcem i tym samym doprowadził do dogrywki.
W dodatkowym czasie gry Żar odskoczył na 97:93. Boykins zmniejszył straty do dwóch oczek. Później trójką chciał odebrać liderowanie rywalom. Obrońca Milwaukee jednak się pomylił. Wynik meczu wolnymi ustalili Carlos Arroyo i LeBron James.
W meczu przeciwko Żarowi rekord kariery w zbiórkach ustanowił Andrew Bogut. Z tablic zebrał 27 piłek.
26 punktów rzucił James.
Milwaukee Bucks - Miami Heat 95:101 OT (18:30, 30:25, 24:20, 19:16, d. 4:10)
(Douglas-Roberts 30 (5zb), Salmons 15, Boykins 14 - James 26 (10zb, 5as), Bosh 16 (12zb), Arroyo 15)
Pozostałe mecze:
Philadelphia 76ers - Chicago Bulls 105:99 (28:30, 26:26, 32:18, 19:25)
(Meeks 24, Williams 20, Holiday 19 (6as) - Boozer 31 (13zb), Rose 27 (9as), Deng 22 (5zb))
Washington Wizards - New Jersey Nets 97:77 (30:13, 26:24, 15:20, 26:20)
(Lewis 16 (13zb, 6as), Young 16 (5as), McGee 15 (7zb) - Farmar 14, Lopez 14, Favors 12 (6zb))
Boston Celtics - Toronto Raptors 122:102 (34:22, 33:23, 27:32, 28:25)
(Pierce 20 (5zb), Allen 17 (6zb), Harangody 17 (11zb) - DeRozan 20, Bargnani 17 (5zb), Kleiza 17 (6zb))
Minnesota Timberwolves - Portland Trail Blazers 98:108 (27:37, 16:26, 29:25, 26:20)
(Love 30 (19zb), Beasley 17, Webster 11 (5zb) - Matthews 36 (5zb), Aldridge 28 (10zb), Miller 16 (10as))
Orlando Magic - Houston Rockets 110:95 (27:28, 26:22, 39:21, 18:24)
(Bass 18 (9zb), Richardson 18, Anderson 16 (7zb) - Martin 27, Scola 14 (5zb), Patterson 12)
Memphis Grizzlies - Utah Jazz 110:99 (27:23, 22:21, 27:21, 34:34)
(Gay 28 (9zb), Randolph 26 (11zb), Mayo 13 - Millsap 20 (8zb), Williams 19 (6as), Jefferson 16 (13zb))
Golden State Warriors - Cleveland Cavaliers 116:98 (33:24, 32:25 23:28, 28:21)
(Ellis 32 (10as), Lee 22 (14zb, 5as), Wright 20 (6zb) - Jamison 21 (5zb), Hickson 17 (9zb), Williams 16 (7as), Harris 16 (10zb))
Los Angeles Lakers - New Orleans Hornets 101:97 (27:24, 24:22, 29:25, 21:26)
(Bryant 25, Gasol 21 (13zb, 7as), Odom 17 (13zb), Bynum 17 (5zb) - West 23 (12zb), Belinelli 17, Ariza 17 (7zb, 6as))