Dariusz Maciejewski, szkoleniowiec KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wielkopolski przed meczem zapowiadał, że jego koszykarki będą walczyć z wielkim faworytem tego spotkania, jakim niewątpliwie było Ros Casares Walencja. Umiejętności na wyrównaną walkę wystarczyło jednak tylko na pierwszą kwartę, potem bowiem rozpoczął się już koncert przyjezdnych.
W pierwszej kwarcie na parkiecie szalała Rebekkah Brunson, która już po tej części meczu miała na swoim koncie 11 punktów. To jednak nie przeszkadzało gospodyniom w utrzymywaniu dystansu do mistrzyń Hiszpanii. Dobrze grała Johanne Leedhem, a to wszystko sprawiło, że Ros Casares po dziesięciu minutach gry prowadziło różnicą zaledwie dwóch punktów.
Jak się jednak okazało, były to tylko miłego złego początki. Drugą kwartę zespół z półwyspu Iberyjskiego rozpoczął od serii 9:0 i zaczął budowanie swojej przewagi, która rosła z każdą kolejną minutą, a nawet sekundą meczu. Gorzowianki tylko sporadycznie potrafiły zdobyć punkty, za to rywalkom przychodziło to z niebywałą łatwością i już w tej części meczu ich przewaga wzrosła do 24 oczek!
Po przerwie ekipa z Walencji wbiła ostatecznie gwóźdź do trumny wicemistrzyń Polski, bowiem wygrywając trzecią kwartę różnicą 16 punktów, na tablicy wyników było 70:30 na korzyść przyjezdnych. W ostatniej kwarcie przyjezdne nieco spuściły z tonu, co pozwoliło trochę rozwinąć skrzydła gospodyniom, które na osłodę wygrały ostatnią kwartę, ale całe spotkanie zakończyło się niepowodzeniem 86:52. Pomimo tak wysokiej porażki, kibice zgotowali swoim koszykarkom owację na stojąco w podziękowaniu za ambitną walkę i postawę w tym spotkaniu.
- Wstydu chyba nie było, bo po meczu kibice podchodzili i gratulowali za bardzo dobry mecz - skomentowała pojedynek Justyna Żurowska. - Szkoda drugiej kwarty. Nie położyłyśmy się przed rywalkami.
W Walencji gorzowianki walczyły niezwykle dzielnie i ambitnie. Tym razem jednak naprzeciwko Ros Casares Walencja stanęła zupełnie inna drużyna. W składzie zabrakło Jeleny Leczuanki, Kalany Greene, Samanthy Jane Richards oraz Izabeli Piekarskiej. Ta ostatnia co prawda w składzie się pojawiła, ale w grze przeszkodziło jej przeziębienie.
- Całe szczęście, że szkolimy dziewczyny i mamy dopływ młodych koszykarek - powiedział po meczu Maciejewski w rozmowie z 66-400.pl. Najbardziej po meczu mógł być zadowolony z Agaty Chaliburdy, która na swoim koncie zapisała 8 punktów. - W szatni mówiłem dziewczynom, że muszą zagrać jak najlepiej potrafią, że muszą to zrobić dla tych ludzi, którzy dziś przyszli do naszej hali. Ten aplauz na stojąco po meczu to coś czego się nie spodziewałem - dodał trener akademiczek.
52:86
(18:19, 6:29, 6:22, 22:16)
KSSSE AZS PWSZ: Johanna Leedham 19, Justyna Żurowska 9, Agnieszka Kaczmarczyk 9, Agata Chaliburda 8, Agnieszka Skobel 5, Katarzyna Dźwigalska 2, Sara Zachorska 0, Paula Głębocka 0, Claudia Trębicka 0
Ros Casares: Rebekkah Brunson 16, Katie Douglas 14, Edwige Lawson-Wade 12, Nuria Martinez 11, Marta Fernandez 11, Jana Vesela 7, Laia Palau 7, Ljubica Drljaca 6, Cindy Lima 2