1. kolejka TOP 16 Euroligi: Wielkie emocje w Stambule

Cztery środowe spotkania rozpoczęły 1. kolejkę fazy TOP 16 Euroligi, a największą dramaturgię kibice obejrzeli w Stambule. Miejscowy Efes Pilsen zapewnił sobie wygraną dopiero w ostatnich sekundach spotkania. Lepsze od swoich rywali w pierwszym dniu drugiej rundy okazały się także ekipy Panathinaikosu Ateny, Realu Madryt i Power Electronics Walencja.

W tym artykule dowiesz się o:

Grupa E:

Tylko przez pierwszą kwartę koszykarze Lietuvosu Rytas Wilno byli równorzędnym partnerem dla Panathinaikosu Ateny. Dobrze od samego początku grał Milko Bjelica, który nie dość, że zdobywał punkty, to jeszcze aktywnie walczył na tablicach z Kostasem Kaimakoglou i Antoniosem Fotsisem. Po pierwszej kwarcie Lietuvos Rytas prowadził zatem różnicą trzech oczek, a po dwóch - czterech (33:29).

Na uwagę zasługiwała wówczas defensywa gospodarzy, lecz trzeba też przyznać, że po przerwie prysła ona jak bańka mydlana. Goście z Grecji wreszcie znaleźli klucz, który pozwolił złamać im obronę Litwinów i najpierw odrobili wszystkie straty, a następnie stopniowo zaczęli budować swoją przewagę. Ostatecznie po trzeciej kwarcie prowadzenie Panathinaikosu sięgnęło zatem dwunastu oczek, 53:41. Świetnie prezentował się zwłaszcza Mike Batiste, który całe spotkanie zakończył z dorobkiem 26 punktów, zaś 16 punktów i dziewięć zbiórek zanotował Kaimakoglou. "Koniczynki" ograły natomiast Lietuvos Rytas aż 80:59.

Lietuvos Rytas Wilno - Panathiniakos Ateny 59:80 (21:18, 12:11, 8:24, 18:27)

(Bjelica 11, Bajramović 10, El-Amin 10 - Batiste 26, Kaimakoglou 16, Tsartsaris 12, Nicholas 10)

1.Panathiniakos Ateny21080:59+21
2. Lietuvos Rytas Wilno 1 0 1 59:80 -21
-. Caja Laboral Baskonia 0 0 0 0:0 0
-. Unicaja Malaga 0 0 0 0:0 0

Grupa G:

Żadnych szans nie mieli zawodnicy Partizana Belgrad w starciu z Realem Madryt. "Królewscy" tylko w pierwszej kwarcie mieli problemy z ofensywą i szybko grający rywale napędzani przez Curtisa Jerrellsa prowadzili 18:17. W kolejnych fazach meczu koncepcja gości posypała się jednak jak domek z kart, lecz było to już tylko rezultatem pomysłowej, szybkiej i co najważniejsze, skutecznej gry madrytczyków po obu stronach parkietu.

Jak zwykle na bardzo wysokim poziomie zagrał Sergio Llull, który powoli przyzwyczaja do tego, że nie Felipe Reyes, nie Pablo Prigioni czy Jorge Garbajosa, ale właśnie on jest najważniejszym koszykarzem "Królewskich". Młody Hiszpan zdobył tym razem 21 oczek i razem z Clay’em Tuckerem (18) poprowadził Real do pierwszej wygranej w fazie TOP 16. Druga kwarta, wygrana przez miejscowych 26:9, dała im spory zapas przed kolejnymi odsłonami i ostatecznie zakończyło się na zwycięstwie 78:58.

Real Madryt - Partizan Belgrad 78:58 (17:18, 26:9, 15:13, 20:18)

(Llull 21, Tucker 18 - Jawai 12, Jerrells 12, Vesely 11)

Na nieco około minutę przed końcem meczu Efes Pilsen Stambuł prowadził z Montepaschi Siena 59:55 i na linii rzutów wolnych stanął Andrew Wisniewski. Choć Amerykanin mający polskie korzenie trafił tylko jeden rzut osobisty, wydawało się, że wicemistrzowie Turcji mogą już się zacząć cieszyć. Kapitalną trójką popisał się jednak wówczas Nikos Zisis i na 30 sekund przed ostatnią syreną losy spotkania pozostawały otwarte. Tym bardziej, że w kolejnej akcji zawodnicy ze Stambułu przestrzelili i piłkę w rękach mieli rywale. Tym razem jednak Zisis nie oddał celnego rzutu zza łuku i wygrana Efesu Pilsen stała się faktem.

Co ciekawe, to ani Wisniewski ani Zisis nie byli najskuteczniejszymi zawodnikami w swoich drużynach. Dla tureckiego klubu 17 punktów zdobył bowiem Igor Rakocević, zaś 12 oczek i dziewięć zbiórek miał Bootsy Thornton. Po stronie Montepaschi 16 punktów i osiem zbiórek zanotował natomiast Milovan Raković.

Efes Pilsen Stambuł - Montepaschi Siena 60:58 (18:17, 11:10, 18:13, 13:18)

(Rakocević 17, Thornton 12 - Raković 16, Kaukenas 12)

1.Real Madryt21078:58+20
2. Efes Pilsen Stambuł 2 1 0 60:58 +2
3. Montepaschi Siena 1 0 1 58:60 -2
4. Partizan Belgrad 1 0 1 58:78 -20

Grupa H:

Wygrana różnicą dziesięciu oczek czwarta kwarta okazała się kluczowa dla losów spotkania pomiędzy Power Electronics Walencja a Żalgirisem Kowno. Hiszpańska ekipa od początku starcia prezentowała się zdecydowanie lepiej od swojego rywala, lecz dobra gra Martynasa Pociusa i Travisa Watsona sprawiła, że litewski wicemistrz nadal był w grze i w trzeciej kwarcie nadrobił większość ze strat, które miał po dwóch odsłonach (39:31 dla Power Electronics).

Ostatecznie jednak lepsi i tak okazali się podopieczni Svetislava Pesicia, bowiem w swoich szeregach mieli kilku zawodników robiących różnicę. Omar Cook rozdawał w końcówce meczu asystę za asystą, Serhiy Lischchuk skutecznie walczył na tablicach (12 zbiórek), zaś punkty zdobywali Victor Claver (14) i zwłaszcza Dusko Savanović (20). Dzięki temu w czwartej kwarcie Hiszpanie zagrali koncertowy basket zarówno w ataku, jak i obronie i pokonali Żalgiris różnicą czternastu oczek.

Power Electronics Walencja - Żalgiris Kowno 73:59 (20:21, 19:10, 15:19, 19:9)

(Savanović 20, Claver 14 - Pocius 9)

1.Power Electronics Walencja21073:59+14
2. Żalgiris Kowno 1 0 1 59:73 -14
-. Fenerbahce Ulker Stambuł 0 0 0 0:0 0
-. Olympiacos Pireus 0 0 0 0:0 0
Źródło artykułu: