Podczas zimowego okienka transferowego działacze beniaminka dokonali sporych wzmocnień w składzie. Z Kotwicy Kołobrzeg dołączył ograny w PLK rozgrywający Dawid Bręk a z Górnika Wałbrzych solidny środkowy bądź skrzydłowy Maciej Ustarbowski. Ze swoimi nowymi zawodnikami siedlczanie przegrali jednak cztery pierwsze mecze w rundzie rewanżowej, przez co mocno skomplikowali sobie drogę do czołowej ósemki rozgrywek. Nadzieje w Siedlcach odżyły dopiero po wyraźnej wygranej z Olimpem Start Lublin, który tydzień wcześniej bez większych problemów wygrał w Pruszkowie.
W tamtym spotkaniu szkoleniowcem Znicza Basket był jednak Paweł Czosnowski. Nowy trener, jak to często ma miejsce, wyzwolił w zawodnikach dodatkowe pokłady energii, dzięki czemu pruszkowianie powalczyli o zwycięstwo w Inowrocławiu. Przegrali jednak po dogrywce. - Po meczu wszyscy byli bardziej źli niż załamani, w dobrym tego słowa znaczeniu. Zespół bardzo chce pokazać, że potrafi grać w koszykówkę. Oni, gdyby tylko mogli, już następnego dnia rozegraliby kolejny mecz - tłumaczy Spychała, który w niedzielę wybrał się na mecz SKK ze Startem, ale obejrzał tylko ostatnie półtorej kwarty. - Niestety miałem małą stłuczkę po drodze, przez którą spóźniłem się o dobrą godzinę na mecz. Przyjechałem na ostatnie półtorej kwarty, czyli już mało istotny fragment. Na szczęście później całe spotkanie obejrzałem już na wideo - dodaje szkoleniowiec Znicza Basket.
Mazowieckie kluby w ostatnim roku spotykały się ze sobą trzykrotnie. Dwukrotnie minimalnie lepszy był w sparingach Znicz Basket, który wygrywał po rzutach w ostatnich sekundach spotkań. W lidze wyraźnie lepsi byli już podopieczni Tomasza Araszkiewicza, wygrywając na własnym parkiecie różnicą siedemnastu punktów. Doskonałe zawody rozegrał wówczas Piotr Miś (31 pkt i 9 zbiórek), który był nie do zatrzymania w polu trzech sekund. Doświadczony środkowy oraz rozgrywający Rafał Wójcicki z powodu kontuzji nie zagrają jednak w Pruszkowie. - To duża strata dla rywali. Piotrek to silny zawodnik, potrafiący wykorzystać swoje warunki pod koszem, co udowodnił choćby w meczu ze Zniczem Basket. Mniej widoczny będzie brak Wójcickiego, bo jego z powodzeniem zastąpił Dawid Bręk. Ma trochę inny styl grania jak Rafał, ale szybko wkomponował się w zespół - tłumaczy Spychała.
Były rozgrywający kołobrzeskiej Kotwicy w trzech pierwszych występach w SKK bardzo dużo rzucał (średnio 16 prób na mecz), ale po wypadnięciu ze składu Wójcickiego skupił się głównie na rozgrywaniu. Oddaje o połowę mniej rzutów jak wcześniej, trafiając na podobnej skuteczności. Notuje jednak znacznie więcej asyst.
- Jeśli mecz z SKK rozpatrujemy w kontekście psychologicznym, to może być to cięższe spotkanie jak to ze Sportino. Chłopcy czują, że muszą w końcu wygrać. Jest presja własnej publiczności. Z drugiej strony inowrocławianie są jednym z głównym faworytów do awansu do PLK, a na swoim parkiecie przegrali tylko raz. Pod tym względem wyglądają lepiej niż SKK - kończy Spychała.
Znicz Basket Pruszków - SKK Siedlce (środa, godzina 18:00). Wstęp wolny.