Wychowanek warszawskiej Legii w Pruszkowie gra od pięciu lat i z reguły lepsze spotkania rozgrywa w drugiej części sezonu. Wyjątek stanowiły poprzednie rozgrywki, w których w starciu z Intermarche Zastalem Malewski rozegrał najlepsze zawody w karierze na parkietach pierwszej ligi. Spotkanie z Asseco Prokomem 2 rozpoczął również bardzo dobre. Rzucał jak w transie, a w pierwszych sześciu minutach nie pudłując żadnego rzutu z gry (6/6). To głównie dzięki jego 14 punktom Znicz Basket wyszedł na prowadzenie 20:4, którego już nie oddał do końca zawodów. - Trafiłem pierwszy rzut, później drugi i poczułem się bardzo pewnie. Doszło nawet do takiej sytuacji, że zdecydowałem się rzut z dalszej odległości od kosza z kontry. Może nie było to za mądre, ale piłka wpadła - cieszył się Malewski, który zawody zakończył z dorobkiem 19 punktów i 7 zbiórek. - Zaczęli ten mecz doskonale, co rzucili w stronę kosza, to wpadało. My im także w tym pomogliśmy, bo nasza obrona nie była najlepsza. Nie mogliśmy się z tego już później otrząsnąć - przyznał Grzegorz Mordzak, który na boisko powrócił po blisko miesięcznej przerwie. Rozgrywający Asseco Prokomu 2 pauzował z powodu urazu talerza biodrowo-lędźwiowego. Z nim w składzie gdynianie wygrali wszystkie mecze w tym roku, ogrywając m.in. Politechnikę i Rosę, bez swojego lidera drużyna spisywała się znacznie słabiej. W całym spotkaniu Mordzak spędził na boisku 18,5 minuty, ale widać było po nim przerwę w rozgrywkach. Wymusił co prawda najwięcej fauli w swoim zespole (6), ale rzadko decydował się na wejścia pod kosz. Także w obronie popełniał błędy. - Jeżeli tak ma wyglądać moja forma, to lepiej żeby jeszcze nie wracał na boisko - krytycznie przyznał Mordzak.
Pierwszą kwartę gospodarze wygrali 28:14, a na koniec kolejnej powiększyli swoją przewagę do dwudziestu punktów (46:26). Lepiej pilnowanego Malewskiego wyręczył w ataku Janavor Weatherspoon (16 punktów do przerwy, a 23 w całym meczu). Amerykanin z polskim paszportem nie tylko doskonale grał w ataku (7/9 z gry oraz 5 asyst), ale również solidnie pracował w obronie. To dzięki jego zaangażowaniu w defensywie miejscowi mieli okazję do przeprowadzenia kilku szybkich kontr, po których zdobywali łatwe punkty. - W pierwszej połowie punktowali dla nas praktycznie Grzesiek Malewski i Janavor Weatherspoon, ale przecież na ich pozycje pracował cały zespół. Potem uległo zmianie, a punkty zdobyli niemal wszyscy zawodnicy - mówił Spychała. Bez celnego rzutu do kosza zawody zakończył jedynie Adrian Suliński, który tylko raz posłał piłkę w stronę obręczy. - Raz był to on, innym razem ktoś inny. Najważniejsze, że wygraliśmy, a on spełnił swoje zadania na boisku - tłumaczył kolegę Dominik Czubek.
Przez dłuższy fragment trzeciej kwarty żaden z zespołów nie potrafił przeprowadzić dwóch kolejnych akcji w ataku. Gdynianie nie wykorzystywali nawet swojej przewagi na tablicach, a w zmniejszeniu straty do rywali nie pomogło 18 zbiórek w ataku. - To było nasze najsłabsze spotkanie w sezonie. Nie pamiętam, abyśmy grali tak słabo i z tak słabą skutecznością - mówił trener Asseco Prokomu 2 Leszek Marzec.
- Nie ukrywam, że spodziewałem się o wiele bardziej wyrównanego meczu. Oczywiście wierzyłem w naszą wygraną, ale jej rozmiary są dla mnie zaskakujące. Tak naprawdę zespół nawet mnie zaskoczył, bo jako pierwszy trener nie prowadziłem jeszcze chyba zespołu, który grałby tak dobrze - uzupełnił trener pruszkowskiego zespołu.
Znicz Basket Pruszków - Asseco Prokom II Gdynia75:46 (28:14, 18:12, 11:11, 18:9)
Znicz Basket Pruszków: J. Weatherspoon 23 (1), G. Malewski 19 (3), M. Szumełda-Krzycki 11 (2), W. Fraś 6, M. Sokołowski 4, A. Misiewicz 4, D. Czubek 2, P. Szymański 2, M. Makander 2, Ł. Bonarek 2, A. Suliński 0
Asseco Prokom II Gdynia: T. Andrzejewski 11, A. Krauze 8, P. Śmigielski 6, T. Wojdyła 6, G. Mordzak 5, M. Malczyk 4 (1), P. Wojdyr 2, P. Bach 2, P. Konsek 2, K. Krajniewski 0, J. Jankowiak 0