Zagłębiacy pokonali Górnika Wałbrzych w "swoim stylu", pierwszą połowę zagrali bowiem katastrofalnie, a dopiero po przerwie prezentowali wysoki poziom, który pozwolił im na wygraną. Gdyby w takim samym stylu rozpoczęli spotkanie z Asseco Prokomem 2 Gdynia, to w drugiej połowie byłoby już na późno na skuteczny pościg rywali, zakończony zwycięstwem. Wszyscy w dąbrowskiej ekipie byli tego świadomi, dzięki czemu w sobotę wyszli na parkiet zmobilizowani i przede wszystkim skoncentrowani.
- Zespół Asseco jest bardzo niebezpieczny, a biorąc pod uwagę, że byli po dwóch przegranych w kiepskim stylu meczach można było spodziewać się, że będą próbować odbudować swoje morale w Dąbrowie Górniczej. W tej drużynie jest ogromny potencjał personalny i na pewno nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa w tym rozgrywkach - podkreślił Wojciech Wieczorek, trener MKS-u.
Jego podopieczni w meczu przeciwko gdynianom zaprezentowali się z bardzo dobrej strony, ale momentami ich zagrania wołały o pomstę do nieba - w szczególności w ostatniej odsłonie meczu, gdy przyjezdni znacząco zniwelowali przewagę (z 18 punktów do zaledwie 7). - Zagraliśmy bardzo dobre trzy kwarty. Na początku czwartej niepotrzebnie straciliśmy dwie proste piłki po doskonałych akcjach w obronie. To był moment, gdy mogliśmy wyjść na 19, 22 punkty przewagi i właściwie byłoby po meczu - zwrócił uwagę zagłębiowski szkoleniowiec. Po końcowej syrenie dąbrowianie prowadzili "zaledwie" 79:69. - Byliśmy po prostu bardziej skuteczni, co było powodem tej 10-punktowej różnicy - dodał.
Właśnie czwarta odsłona meczu była najsłabsza w wykonaniu zawodników MKS-u. Przyczyną takiej, a nie innej postawy były niepotrzebne nerwy. - Ostatnia kwarta to niepotrzebne trzy, cztery minuty nerwowości. Natomiast potem opanowaliśmy nerwy i pomimo dużej skuteczności gry w ataku gdynian, dowieźliśmy do końca zdecydowane zwycięstwo, bo mniej więcej 10 punktów przewagi utrzymywało się nieprzerwanie. Należy cieszyć się, że zespół był skoncentrowany, zagrał naprawdę dobre 30 minut - powiedział Wieczorek.
Natomiast premierowa odsłona spotkania była najlepszą w wykonaniu MKS-u w tym sezonie rozgrywek. Zawodnicy zagrali na wysokiej skuteczności, praktycznie bezbłędnie w obronie, co zatrzymało Asseco. Ich szkoleniowiec nie szczędzi im więc pochwał. - Nie można było się do niczego przyczepić. Jedynym mankamentem zespołu są te trzy minuty w czwartej kwarcie, gdy nie wykorzystaliśmy nadarzających się okazji. Tylko o to można mieć pretensje - podsumował Wojciech Wieczorek.