- Łatwiej się gra, jeżeli w zespole każda zawodniczka jest groźna na swojej pozycji, a nie jeżeli w drużynie ma się jednego czy dwóch liderów - oceniła mecz Aleksandra Pawlak, skrzydłowa łódzkiego zespołu. Jak się okazało liderki rybnickiego zespołu spełniły pokładane w nich nadzieje, ale zwycięsko z tej potyczki wyszedł Widzew, który zagrał zespołowo i skutecznie.
Łodzianki od początku zdawały sobie sprawę, że by móc myśleć o wygranej z ROW-em, trzeba zatrzymać Laurie Koehn, która w dwóch meczach sezonu zasadniczego zaaplikowała beniaminkowi aż 75 punktów. Od początku zatem amerykańska rzucająca była pod czujnym okiem Katarzyny Kenig.
Łodzianki rozpoczęły znakomicie, a po trójce Małgorzaty Chomickiej było już 21:8 dla Widzewa. Wtedy w końcu przełamała się Koehn, która trafiła do kosza dopiero za piątym razem. Gospodynie poszły za ciosem, a jeszcze przed drugą kwartą zmniejszyły straty do zaledwie 4 punktów. Po krótkiej przerwie beniaminek ruszył jednak ponownie do ataku, a po kolejnej celnej próbie zza linii 6,75 w wykonaniu Chomickiej, było już 32:21. Rybniczanki w tym momencie rozpoczęły swój żywioł. Zza łuku kolejno trafiły Koehn i Katarzyna Suknarowska, a strefa w defensywie nieco zatrzymała ofensywę Widzewa. To sprawiło, że do szatni przyjezdne schodziły prowadząc 40:35.
Jedynym zmartwieniem trenera Miodraga Gajicia była kontuzja stawu skokowego Joanny Górzyńskiej-Szymczak. Ta w jednej z ostatnich akcji pierwszej połowy niefortunnie spadła na stopę Suknarowskiej i niestety musiała opuścić parkiet z ogromnym grymasem bólu na twarzy.
Po przerwie rozpoczęła się prawdziwa wojna. Co prawda Widzew szybko odskoczył na ośmiopunktowe prowadzenie, ale gospodynie w mgnieniu oka zniwelowały straty, a duża w tym zasługa trójek Koehn oraz szalonych akcji Rebecci Harris. Gospodynie zdołały już nawet wyjść na prowadzenie (50:48), ale na decydującą część meczu to jednak łodzianki wychodziły z jednopunktową zaliczką.
Gdy w czwartej kwarcie na tablicy wyników było już 71:63 na korzyść Widzewa wydawało się, że emocji już nie będzie. Szybko jednak zza łuku trafiła Koehn oraz Harris i przyjezdne prowadziły już tylko punktem. Wtedy dopiero rozpoczęła się wojna na rzuty wolne. Taka presja nie robiła jednak wrażenia na zawodniczkach, bowiem te wykorzystywały wszystkie szanse na zdobywanie punktów. W końcówce meczu decydujące akcje przeprowadziły jednak Olga Żytomirska oraz Chomicka. Pierwsza wykonała akcję 2+1 na pół minuty przed końcową syreną (81:76), a po chwili Chomicka przechwyciła piłkę po nieudanej akcji Koehn i wbiła ostatecznego gwoździa do rybnickiej trumny.
- Po poprzednich meczach było wiadomo, że najgroźniejszy w drużynie rybnickiej jest obwód. Pomimo dobrego występu Koehn i Harris udało nam się jednak wygrać z czego bardzo się cieszę - podsumował mecz Gajic, szkoleniowiec Widzewa. Harris i Koehn zdobyły w środę odpowiednio 26 i 20 punktów, ale to nie wystarczyło na pokonanie rywalek.
W Rybniku żałują, że nie udało się zdobyć niezwykle cennego punktu. - Widzew był faworytem. Szkoda, że nie udało się zdobyć takiego punktu bonusowego, bo takie można zdobyć z drużynami będącymi wyżej od nas w tabeli - ocenił Mirosław Orczyk, szkoleniowiec rybnickiego ROW-u.
78:85
(21:25, 14:15, 22:18, 21:27)
UTEX ROW: Rebecca Harris 26, Laurie Koehn 20, Anna McLean 8 (11 zb), Katarzyna Suknarowska 8, Karolina Stanek 8, Barbara Głocka 4
Widzew: Katarzyna Kenig 17, Olga Żytomirska 15, Małgorzata Chomicka 13, Eliza Gołumbiewska 12, Aleksandra Pawlak 9, Anna Tondel 9, Joanna Górzyńska-Szymczak 4, Kamila Trojanowska 4, Kamila Polit 2, Justyna Okulska 0