Gospodarze przystąpią do sobotniego meczu w dobrych nastrojach. Mimo wielu komplikacji i kilku zaskakujących porażek zdołali osiągnąć cel na ten sezon, czyli awansować do play-off. W środowe popołudnie Spójnia jako ostatnia zapewniła sobie prawo walki o awans do TBL, ogrywając Polonię 2011 Warszawa 79:55. Chwilę po tym spotkaniu potknął się najgroźniejszy rywal stargardzian, Znicz Basket Pruszków i drużyna z Pomorza Zachodniego już na kolejkę przed końcem zapewniła sobie ósmą lokatę. Podopieczni Tadeusza Aleksandrowicza zdecydowanie wcześniej stracili też szansę na wyższą pozycję, gdyż między pierwszą siódemką a kolejnymi zespołami wytworzyła się przepaść punktowa. Spójnia wie też, że w ćwierćfinale zmierzy się z warszawską Politechniką.
Dość podobną sytuację ma ŁKS, który dzięki dwóm świetnym występom zapewnił sobie szóstą lokatę. Łodzianie tydzień temu pokonali w Gdyni swojego bezpośredniego rywala, rezerwy Asseco Prokomu, a w środku tygodnia łatwo uporali się na własnym parkiecie z Sokołem Łańcut. To ostatnie zwycięstwo uchyliło im furtkę do walki o piątą pozycję. Podopieczni Piotra Zycha będą jednak potrzebowali sporo szczęścia, gdyż oprócz własnego zwycięstwa muszą liczyć na porażkę Sokoła, który podejmie AZS Radex Szczecin. Wobec kadrowych problemów akademików ten scenariusz wydaje się mało prawdopodobny. Jeśli jednak spojrzeć na tabelę, to goście powinni być bardziej zmotywowani, gdyż przynajmniej teoretycznie mogą jeszcze wpłynąć na swój los. Pytanie jednak, czy w ewentualnym półfinale chcą ryzykować pojedynek z najmocniejszą w lidze Politechniką?
Przede wszystkim jednak obaj szkoleniowcy będą w tym spotkaniu starali się uniknąć kontuzji. Szczególnie dotyczy to gospodarzy, wśród których urazu doznał w Warszawie jeden z liderów, Jerzy Koszuta. Jeśli stargardzianie chcą, chociaż nawiązać walkę w play-off to na kolejne kontuzje nie mogą sobie pozwolić. W normalnych okolicznościach sobotni mecz obfitowałby w zaciętą walkę, gdyż oba zespoły nie odpuszczają. Spójnia pokazała, że jej specjalność to obrona i twarda, fizyczna koszykówka. W ostatnim meczu z Sokołem również ŁKS dostosował się do tego stylu. Teraz, gdy stawki praktycznie nie ma, kibice woleliby jednak zobaczyć trochę piękniejszy basket.
W obu drużynach są gracze do tego usposobieni. Przede wszystkim może dojść do pojedynku strzeleckiego. Koszykarz ŁKS-u, Bartłomiej Szczepaniak udowodnił, że potrafi seryjnie trafiać z dystansu, tocząc ostatnio zaciętą rywalizację z Grzegorzem Mordzakiem z Asseco II. To właśnie wyłączenie tego zawodnika jest kluczem do sukcesu. Ostatnio udało się to SKK Siedlce i ta właśnie ekipa zdołała wygrać na trudnym terenie w Łodzi. Obecny sezon to swego rodzaju sinusoida w wykonaniu ŁKS-u. Łodzianie nie potrafią utrzymać formy przez dłuższy czas, lecz ich potencjał nie wyklucza nawet walki o awans.
Po drugiej stronie do strzelców należy zaliczyć przede wszystkim Adama Parzycha i Marcina Stokłosę. Parzych ostatnio przełamał się przed własną publicznością i szczególnie w pierwszych połowach prezentował niesamowite show. W stargardzkiej ekipie praktycznie większość koszykarzy potrafi jednak rzucić z dystansu, nawet wysocy już w tym sezonie zaskakiwali. Wszystko zależy od dyspozycji dnia, a trudno wymarzyć sobie lepszą okazję do strzeleckiego pojedynku niż mecz, który o niczym nie decyduje.
Ostatnie rywalizacje między sobotnimi przeciwnikami dają jednak większe szanse przyjezdnym. W Łodzi górą był ŁKS, który zwyciężył 81:68 mimo, że po kwadransie zapowiadało się na łatwe zwycięstwo Spójni. Zawiedli jednak wysocy przyjezdnych, którzy wnieśli za mało, by ich drużyna mogła wygrać. ŁKS natomiast dostosował się do rywala pod względem skuteczności z dystansu i to zadecydowało o tryumfie łodzian. Drużyna prowadzona przez Piotra Zycha była również górą w przedsezonowym sparingu rozgrywanym w Radomiu oraz w poprzednim sezonie na stargardzkim parkiecie. Zawsze jednak nie brakowało emocji i podobnie może być teraz.
Spójnia Stargard Szczeciński - ŁKS Sphinx Łódź, 26.03.2011 godz. 17:00.