Polonia 2011 nie chce być gorsza od Astorii - relacja z meczu Znicz Basket - Polonia 2011

Polonia 2011 uniknęła ustanowienia niechlubnego rekordu pierwszej ligi w liczbie kolejno przegranych spotkań. W Pruszkowie najmłodszy zespół rozgrywek pokonał Znicza Basket 65:63, dla którego mogło być to ostatnie spotkanie w sezonie.

Średnia wieku koszykarzy Polonii 2011 wynosi 19,5 roku, ale w Pruszkowie trener Arkadiusz Miłoszewski miał do swojej dyspozycji jeszcze młodszy zespół. Z powodu kontuzji kolana do końca sezonu wyłączony z gry jest 21-letni Roman Szymański, a do pełni sił po innym urazie nie powrócił jeszcze Adam Linowski. 24-letni skrzydłowy z racji wieku i posłuchu w zespole pojawił się jednak na ławce rezerwowych. W tej sytuacji dziewięciu sprawnych do gry zawodników miało nieco ponad 19 lat.

Być może z tego powodu bardziej doświadczeni zawodnicy Znicza Basket podeszli do sobotniego spotkania nieco rozluźnieni. Szybko odbiło się to jednak na wyniku meczu. Pomimo przeciętnej skuteczności z gry, po dwóch celnych trójkach Michała Jankowskiego stołeczny zespół wyszedł na sześciopunktowe prowadzenie (12:6), jedno z wyższych w ostatnim czasie. Polonia 2011 po odejściu Kamila Pietrasa do Politechniki przed meczem w Pruszkowie zdołała wygrać tylko 2 z 14 spotkań, nie zdobywając kompletu punktów od dziewięciu meczów. W tym sezonie podobny rezultat na początku zanotowała tylko Astoria Bydgoszcz. - Uczulałem chłopaków, że przez samo pstryknięcie nie wygra się meczu. Niestety chyba zbyt nonszalancko podeszliśmy do tych zawodów - komentował trener Znicza Basket Michał Spychała. - Po udanym początku rywale jeszcze bardziej uwierzyli w siebie i podbudowali się psychicznie. Oni podobnie jak my, w tym meczu o nic nie grali, ale pokazali charakter i wolę walki - dodał trener gospodarzy.

W połowie drugiej kwarty Znicz Basket zdołał wyjść jeszcze na trzypunktowe prowadzenie (23:20), jak się później okazało najwyższe w tym meczu, lecz Polonia 2011 dalej grała konsekwentnie. Oprócz prowokowanego przez kibiców Jankowskiego (19 pkt i 5/10 za 3 w całym meczu), do walki w polu trzech sekund włączył się Wojciech Glabas, a solidne zawody rozgrywali Michał Michalak oraz obchodzący dzień wcześniej swoje 18. urodziny Sebastian Kowalczyk. - Tego typu okrzyki kibiców tylko mnie nakręcają. Sam ekspresyjnie reaguję na to, co dzieje się na boisku, już taki mam charakter - tłumaczył Jankowski, który po każdym celnym rzucie w charakterystyczny sposób eksponował swoją radość.

Po rzucie za trzy punkty Kowalczyka na 230 sekund przed końcem meczu Polonia 2011 wyszła na najwyższe w tym dniu trzynastopunktowe prowadzenie (62:49). - Nie wykorzystaliśmy swoich atutów. Momentami zachowywaliśmy się tak jakby bronił przeciwko nam Sokół Łańcut, czy Spójnia, a nie Polonia 2011 - narzekał Spychała. Przy wysokim prowadzeniu rywali pruszkowianie zaczęli jednak grać skuteczniej, w niecałe trzy minuty odrabiając większość strat. - Zacząłem obawiać się o wynik. Przypomniał mi się wtedy mecz Politechniki, która trochę na własne życzenie przegrała w Pruszkowie w ostatniej minucie - przyznał szkoleniowiec Polonii 2011.

Do remisu 63:63 dwoma celnymi rzutami osobistymi na 21 sekund przed końcem doprowadził Grzegorz Malewski, który zebrał piłkę po dwóch wcześniejszych niecelnych rzutach za 1 punkt Andrzeja Misiewicza. - Przez ostatnie trzy minuty nie graliśmy zespołowo. Dużo było indywidualnych, zbyt szybkich zagrań - narzekał Miłoszewski. Najstarszy w drużynie Michał Jankowski tłumaczył jednak kolegów. - Nie wolno zapominać, w jakim wieku jest nasz zespół. My dopiero uczymy się rozgrywać tego typu mecze, z takimi końcówkami - mówił najlepszy punktujący.

Polonia 2011 mogła rozgrywać akcje do końca regulaminowego czasu gry. Na trzy sekundy przed końcem niepilnowany w polu trzech sekund Wojciech Glabas otrzymał dokładne podanie od Michalaka. Wyszedł w powietrze, ale został sfaulowany przez Janavora Weatherspoona. Glabas pewnie wykorzystał pierwszy rzut osobisty, po czym odwrócił się w kierunku trenera Miłoszewskiego, który sugerował mu przestrzelenie drugiej próby. Silny skrzydłowy jednak trafił. - Prosiłem, aby nie trafił. Podjął inną decyzję - mówił Miłoszewski, który przyznał, że taki rozwój wypadków umożliwił rywalom odrobienie strat.

Z przysługującej przerwy na żądanie skorzystał bowiem Michał Spychała, a pruszkowianie mogli zacząć od połowy boiska. Wyprowadzający piłkę z boku Weatherspoon próbował podać pod kosz, do wybiegającego po zasłonie Grzegorza Malewskiego. W tym wszystkim połapali się jednak obrońcy Polonii 2011 i przecięli tor lotu piłki, dzięki czemu wygrali mecz. - Nie wstydzę się tej porażki, bo Polonia 2011 była tego dnia lepsza. Wstydzę się jednak tego, że potrafiłem zmobilizować zespół tylko na trzy ostatnie minuty - mówił Spychała.

Jeśli w poniedziałek Wydział Gier i Dyscypliny zdecyduje się przyznać Victorii Górnik walkowera za nierozegrany mecz w Bydgoszczy z miejscową Astorią, to rywalem Znicza Basket w play-out będzie właśnie zespół z Wałbrzycha. Polonia 2011 o utrzymanie powalczy zaś z SKK Siedlce. Ponieważ wałbrzyszanie są zawieszeni w rozgrywkach, nie wiadomo, czy w tym sezonie dojdzie jeszcze do spotkań z ich udziałem. - Na pewno od poniedziałku będziemy trenować tak, jakby kolejny mecz miał nastąpić. A co się wydarzy, przekonamy się za kilka dni - zakończył trener Znicza Basket.

Znicz Basket Pruszków - Polonia 2011 Warszawa 63:65 (14:16, 19:19, 15:18, 15:12)

Znicz Basket Pruszków: G. Malewski 18 (1), J. Weatherspoon 10, A. Suliński 7 (2), D. Czubek 7, A. Misiewicz 7, P. Szymański 4, M. Makander 4, W. Fraś 4, Ł. Bonarek 2.

Polonia 2011 Warszawa: M. Jankowski 19 (5), W. Glabas 15, M. Michalak 13, S. Kowalczyk 8 (1), R. Holnicki - Szulc 5 (1), M. Kucharek 4, K. Łańcucki 1, C. Zięba 0, W. Olesiński 0.

Źródło artykułu: