Niedzielny mecz Rosy Radom i Łódzkiego Klubu Sportowego był jedynym spotkaniem 1. rundy fazy play-off w I lidze koszykarzy, w którym zwyciężyli goście. Podopieczni Piotra Zycha zaczęli mecz z ogromnym animuszem, objęli prowadzenie 12:0 i choć kolejne 35 minut było bardzo wyrównane, to ŁKS nie pozwolił przeciwnikom nadrobić strat i cały czas utrzymywał kilkunastopunktowe prowadzenie, które tylko raz zmniejszyło się do 8 "oczek". Końcowy wynik brzmiał 74:59 i oznaczał zasłużone zwycięstwo łodzian, które może mieć ogromne znaczenie w kontekście walki o awans do ekstraklasy.
Druga potyczka obu zespołów odbędzie się już w środowy wieczór w Łodzi. Ewentualne zwycięstwo gospodarzy zakończy rywalizację i sprawi, że radomianie zajmą ostatecznie 6. miejsce w lidze, a ŁKS będzie miał dłuższy odpoczynek przed drugą rundą. Gracze Rosy twierdzą jednak, że nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa, choć system rozgrywek do dwóch zwycięstw, stawia ich w tej chwili "pod ścianą".
- Mam nadzieję, że w środowym meczu zejdzie już z moich kolegów stres, związany z historycznym pierwszym play-offem w Radomiu. Większość naszych zawodników nie grała jeszcze o taką stawkę i widać to było w pierwszym spotkaniu, ale liczę na to, że wrócimy do własnej hali na trzeci mecz - powiedział Paweł Wiekiera, jeden z najbardziej doświadczonych graczy Rosy.
Goście zagrają w Łodzi prawdopodobnie z mniejszą presją, zaś "wartością dodaną" ŁKS-u w porównaniu do niedzielnego meczu, będzie z pewnością doping kibiców. Koszykarze apelowali do fanów o jak największą frekwencję i "zrobienie piekła", część biletów została już sprzedana podczas trwającej od kilku dni przedsprzedaży i prawdopodobnie padnie w środowy wieczór tegoroczny rekord frekwencji w hali przy al.Unii.
- Rewanż z Rosą na pewno nie będzie formalnością, tylko po raz kolejny trudną przeprawą, gdyż jest to mocny rywal, który nieprzypadkowo zakończył fazę zasadniczą tak wysoko. Nie chcemy już jednak jechać do Radomia i musimy zakończyć tę rywalizację w środę. Mam nadzieję, że pomogą nam w tym kibice, bo gdy tylko hala u nas jest pełna i przez całe spotkanie kibice nas dopingują, to pokonać nas jest bardzo ciężko. To nasze trzecie play-offy w I lidze, a powiedzenie mówi, że do trzech razy sztuka... - stwierdził koszykarz, a zarazem członek Rady Nadzorczej ŁKS-u Filip Kenig.
ŁKS Sphinx Łódź - Rosa Radom / śr. 6.04.2011 godz. 20:00