Asseco Prokom w finale! Czarni zagrają o brąz! - relacja z meczu Asseco Prokom Gdynia - Energa Czarni Słupsk

Asseco Prokom wygrało czwarte spotkanie (4-1 w serii) z Energą Czarnymi w półfinale play-off Tauron Basket Ligi i zagra o kolejny mistrzowski tytuł. Słupszczanie natomiast będą walczyć o brązowy medal.

Patryk Kurkowski
Patryk Kurkowski
Przez cały sezon wypominano gdynianom, że mają problemy z rotacją Polakami, że to ich najsłabsza strona, że ciężar spoczywa na barkach zagranicznych zawodników. Tymczasem w piątym spotkaniu półfinałowym rodzimi koszykarze udowodnili, że wcale nie są marginalnymi postaciami, występującymi tylko dzięki rygorystycznom przepisom. Na słowa uznania zasłużyli Adam Hrycaniuk i Robert Witka, bo poprowadzili oni żółto-niebieski okręt do cennego zwycięstwa. Wygranej, która oznacza, że Asseco Prokom stanie przed szansą na kolejny mistrzowski tytuł. Hrycaniuk toczył naprawdę twardą walkę pod tablicami, ale był niemal bezbłędny - spudłował tylko jeden rzut w całych zawodach (5/6 za 2, 4/4 za 1), a ostatecznie uzbierał na swoje konto 14 punktów. Tyle samo dołożył Witka, pozbawiając złudzeń o wygranej w Trójmieście słupszczan. Po raz kolejny sprawdziło się w przypadku obrońców tytułu, że determinuje ich do triumfu wygrana walka pod tablicami. Podopieczni Tomasa Pacesasa od pierwszej konfrontacji poświęcali temu elementowi mnóstwo uwagi, co zresztą było widać na parkiecie. -Przed każdym meczem stawiamy sobie jedno podstawowe zadanie - wygrać walkę na tablicach. Kiedy udaje nam się zwyciężyć rywalizację w zbiórkach, to z reguły wygrywamy także całe spotkanie - zauważył Witka. Energa Czarni zagrali podobnie jak w poprzednich spotkaniach. Mieli momenty naprawdę świetnej gry, wręcz koncertowej, zwłaszcza Jerela Blassingame'a, ale w decydujących fragmentach brakowało im konsekwencji, może też uporu. Zawodnicy Dainiusa Adomaitisa potrafili zastopować w ostatniej odsłonie przez chwilę gdynian, by ruszyć w pościg, ale marnowali dogodne sytuacje. Pudłowali nawet z linii rzutów osobistych. Nic dziwnego, że po raz czwarty zwycięstwo odnieśli gospodarze. Finał dla Asseco Prokomu rodził się w bólach. Mistrzowie kraju choć dysponują zdecydowanie największymi możliwościami, nie potrafili byli tego tak wyraźnie zaprezentować. Dopiero agresywniejsza obrona i walka pod tablicami przyniosła efekt. Bo tego dnia fatalnie wypadli wysocy gracze gości. Bryan Davis, Ermin Jazvin i Paweł Leończyk uzbierali w sumie...pięć oczek (we trójkę 2/13 za 2!). Wprawdzie pracowali ciężko, ale brakowało namacalnych efektów, w postaci punktów. Zadecydowała, po raz kolejny w tej parze, czwarta partia. Gdynianie ruszyli w niej mocno do ataku, lecz po kilku minutach stracili animusz, co poderwało słupszczan. "Czarne Pantery" twardo broniły, wymuszały błędy, nawet blokowały, ale nie mogły sobie poradzić z brakiem pomysłu na grę w ataku oraz nieskutecznością. Przyjezdni byli więc blisko, symultanicznie daleko. - To był ciężki mecz, a o naszym zwycięstwie zdecydowała głównie wygrana walka na tablicach oraz większa liczba asyst. Martwi mnie tylko kilka naprawdę niepotrzebnych strat. Z jednej strony udało nam się wyłączyć podkoszowych zawodników rywali, ale z drugiej nie potrafiliśmy poradzić sobie z Blassingamem, który napsuł nam sporo krwi - przyznał na konferencji prasowej trener Pacesas. Wcześniej trwała raczej wyrównana. Raczej, bo były momenty, kiedy zdawało się, iż teraz obrońcy tytułu odskoczą. Wszak Asseco Prokom prowadziło 29:21, 47:40. Pójść za ciosem nie zdołało jednak długo, bo wówczas mocno nacierali gracze litewskiego szkoleniowca. Ani jednym, ani drugim nie można było odmówić woli walki. Mimo wszystko w półfinałowej serii z dobrej strony zaprezentowali się słupszczanie, którzy w obliczu straty najlepszego strzelca Camerona Bennermana, wycisnęli z siebie wiele. To jednak nie wystarczyło. - Ponownie był to twardy, ciężki bój. Pod każdym względem, mentalnym, fizycznym i teoretycznym byliśmy do tego meczu bardzo dobrze przygotowani, ale i tak nie udało nam się pokonać Asseco Prokom - stwierdził Blassingame, który zdobył dla Energi Czarnych aż 23 punkty, chociaż chociaż trafił tylko 7 z 20 rzutów z gry (4/14 za 2, 3/6 za 3).
Asseco Prokom Gdynia - Energa Czarni Słupsk 74:61 (24:20, 16:18, 13:12, 21:11)
Asseco Prokom: Adam Hrycaniuk 14, Robert Witka 14, Daniel Ewing 11, Filip Widenow 10, Courtney Eldridge 8, Ratko Varda 7, Krzysztof Szubarga 5, Tommy Adams 3, Piotr Szczotka 1, Ronnie Burrell 0. Energa Czarni: Jerel Blassingame 23, Mantas Cesnauskis 15, Wojciech Szawarski 10, Zbigniew Białek 4, Ermin Jazvin 4, William Avery 3, Krzysztof Roszyk 1, Bryan Davis 1, Paweł Leończyk 0. Stan rywalizacji: 4:1 dla Asseco Prokomu.
Asseco Prokom zagra w finale Tauron Basket Ligi
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×