Sezon 2010/2011 nie był dla Anwilu Włocławek zbyt udany. Co więcej, okazał się prawdziwym rozczarowaniem, wszak jak inaczej można nazwać szóste miejsce ekipy, która jeszcze rok wcześniej walczyła w wielkim finale o złoty medal. Mimo wszystko jednak, o ile pierwsza część rozgrywek była, zarówno pod względem skuteczności wyników, jak i jakości gry, jedną z najgorszych w historii klubu, o tyle druga już nie.
W grudniu stery w drużynie przejął bowiem Emir Mutapcić i choć ostatecznie nie wprowadził zespołu do najlepszej czwórki, zmianę jakościową musieli dostrzec nawet najbardziej wybredni kibice. Anwil Mutapcicia bronił twardo, szukał najlepszych rozwiązań w ataku, a odpowiednio skoncentrowany - w pewnym momencie prezentował najlepszą defensywę w lidze.
Nic więc dziwnego, że włodarze klubu zdecydowali się przedłużyć umowę z bośniackim trenerem, licząc tym samym, że ten zapewni jeszcze lepsze wyniki, gdy otrzyma szansę zbudowania zespołu według własnej koncepcji. We wtorek szkoleniowiec zaprezentował swoje założenia odnośnie sezonu 2011/2012.
Emir Mutapcić o swoich priorytetach od chwili przedłużenia kontraktu...
- Priorytetem jest w tej chwili zakontraktowanie graczy polskich. Utrzymał się bowiem przepis o dwóch Polakach i pod tym kątem musimy budować skład. Chciałbym żebyśmy jak najszybciej wiedzieli jakich koszykarzy z polskimi paszportami będziemy mieli do dyspozycji. Dopiero po nich skupimy się na poszukiwaniach zawodników zagranicznych. Do pracy bierzemy się już od teraz, więc pierwszych decyzji należy spodziewać się w ciągu kilkunastu dni.
O wizji swojego autorskiego zespołu...
- Na pewno mój zespół będzie drużyną graczy walczących. Nie ma dla mnie większego znaczenia czy będziemy mieć koszykarzy doświadczonych, czy zupełnie młodych. Każdy zawodnik ma mieć charakter odpowiedni do stylu, którego będę oczekiwał. Każdy z nich musi być walczakiem. Przy okazji, chciałbym powiedzieć, że drużyna będzie zbudowana zupełnie inaczej niż ostatnio. Będziemy dążyć do tego byśmy mieli Polaków na każdej pozycji. Na pewno nie zdecydujemy się na taki krok, że czwórka graczy z waszego kraju obejmie właściwie tylko dwie pozycje - rzucającego i niskiego skrzydłowego. Chcę Polaków na obwodzie i pod koszem. Jednocześnie pragnę by podpisywali oni kontrakty na minimum dwa lata. Tylko to zapewni ciągłość pracy w szerszej perspektywie.
O kwestiach personalnych i ewentualnych nazwiskach...
- Jeszcze jest oczywiście zbyt wcześnie by mówić o konkretach na większą skalę. Mogę zdradzić tylko, że na pewno zostanie z nami Łukasz Majewski, który ma ważny kontrakt. Do końca czerwca powinna się natomiast wyjaśnić sytuacja Dardana Berishy i na razie więcej powiedzieć nie mogę. Na mojej liście życzeń jest również Seid Hajrić, bo on także ma przecież polski paszport i mieści się w mojej koncepcji. W jego przypadku dużo będzie zależeć jednak od pracy jego agenta, który rozważa różne opcje i różne kluby. To na chwilę obecną jedyne informacje, o których mogę mówić. Jest jeszcze zbyt wcześnie by ustalić kogo byśmy chcieli z poprzedniego sezonu, czy kogo na pewno nie chcemy. Nigdy nie można mówić nigdy, bo czasami jedna decyzja czy sytuacja niezależna od niczego może zmienić wszystko.
O Bartłomieju Wołoszynie...
- Nigdy nie miałem możliwości oglądać go na żywo, bo on przechodził rehabilitację już w momencie, gdy przyjechałem do Polski. Trenował z nami co prawda trochę w kwietniu, ale jeszcze nie wiem jaka może być jego przyszłość. Przede wszystkim musi być zdrowy, musi się angażować na sto procent w treningi, bo tylko takich ludzi chcę w Anwilu. Nie interesuje mnie sytuacja, w której koszykarz będzie zdolny tylko chodzić. On ma biegać i być przydatny na każdym treningu. A tę jego przydatność ocenimy po analizie.
O sztabie szkoleniowym...
- Ta kwestia była jedną z tych kluczowych podczas negocjacji z Anwilem. Bardzo zależało mi bym mógł pracować z dotychczasowymi asystentami, Krzysztofem Szablowskim i Marcinem Woźniakiem, gdyż w zeszłym sezonie świetnie się dogadywaliśmy i uważam, że wykonywaliśmy niezłą pracę. Dlatego cieszę się, że znowu będziemy mogli razem pracować, dodatkowo wsparci jeszcze jednym trenerem. Mam tutaj na myśli szkoleniowca od przygotowania lekkoatletycznego. Uważam, że ktoś taki jest nam bardzo potrzebny w klubie i to na cały etat. Potrzebujemy osoby, która będzie dostępna na każdym treningu, w każdej chwili. A nie tylko w okresie przygotowawczym.
O ewentualnej grze Anwilu Włocławek w europejskich pucharach...
- Gra na arenie międzynarodowej ma wielkie znaczenie dla klubu, kibiców i sponsora. Jeśli pojawi się jakaś szansa gry w pucharach, będę chciał ją wykorzystać. Zależne jest to głównie od budżetu, bo jeśli chodzi o aspekt sportowy - prawdopodobnie zaistnieje możliwość gry w Pucharze FIBA. Anwil jest postrzegany w Europie jako renomowany klub i nie zmienił tego w najmniejszym nawet stopniu słabszy wynik osiągnięty w poprzednim sezonie.
O okresie przygotowawczym...
- Zbierzemy się we Włocławku około 15 sierpnia i rozpoczniemy okres przygotowawczy od, co oczywiste, badań medycznych. Myślę, że jest to wystarczający czas, gdyż pierwszy mecz sezonu 2011/2012 rozegramy dwa miesiące później - około 15 października. Będziemy mieć więc wystarczająco czasu by popracować nad wszystkim aspektami off-sezonu. W tym czasie zagramy kilka sparingów, weźmiemy udział w kilku turniejach, może wyjedziemy gdzieś na obóz. Bardzo możliwe, że uda nam się zmierzyć z naprawdę klasowymi przeciwnikami. Power Electronics Walencja już teraz zadeklarowało, że w swoich przygotowaniach wezmą pod uwagę nasz turniej o Puchar Kasztelana. Ponadto rozmawiałem już wstępnie z Albą Berlin i oni także zgodzili się przyjechać do Włocławka na mecz. Dodam jeszcze, że w momencie 15 sierpnia, w więc w momencie rozpoczęcia przygotowań chcę mieć już całą kadrę Anwilu skompletowaną. Chodzi o to by w jednym czasie wszyscy koszykarze stawili się we Włocławku na treningach i by trenerzy nie musieli dzielić swojej pracy na trenowanie oraz skautowanie rynku.
O celach na sezon 2011/2012...
- Jestem bardzo szczęśliwy z tego, że ponownie będę zasiadał na ławce trenerskiej Anwilu. Mam wrażenie, że moja praca tutaj, która zaczęła się przed kilkoma miesiącami, nie została skończona i tym bardziej cieszę się z powodu zaufania, którym obdarzają mnie, po raz drugi, włodarze klubu. Jestem usatysfakcjonowany tym, że podpisaliśmy kontrakt jeden plus jeden. To oznacza, że jeśli wszystko pójdzie dobrze, zwiążemy się razem na więcej niż tylko kilka miesięcy. Moim celem jest by przywrócić Anwilowi należne miejsce w Polsce, by wrócić do najlepszej czwórki. Poprawa wyniku z ostatniego sezonu to absolutne minimum.