ME koszykarek 2011, grupa D: Greczynki rozpoczynają od wygranej, Frnacuzki gromią
ME koszykarek 2011, grupa D: Greczynki rozpoczynają od wygranej, Frnacuzki gromią
Mistrzostw Europy w koszykówce można uznać oficjalnie za rozpoczęte. W pierwszym meczu w katowickim Spodku Greczynki okazały się lepsze od Łotyszek czym udowodniły, że po raz kolejny będą chciały odegrać kluczową rolę podczas Women EuroBasket. Jedną z głównych autorek sukcesu ekipy z Hellady była Evanthia Maltsi, która w nowym sezonie Ford Germaz Ekstraklasy zagra w CCC Polkowice. W drugim meczu tej grupy obrończynie mistrzowskiego tytułu, koszykarki z Francji, nie pozostawiły żadnych złudzeń Chorwatkom.
Dimitra Kalentzou oraz Evanthia Maltsi zrobiły wielką różnicę w starciu reprezentacji Grecji z Łotwą. Duet tych znakomitych obwodowych zapisał na swoim koncie łącznie 37 punktów, co bardzo przyczyniło się do inauguracyjnej wygranej. - To dla nas wielka wygrana i bardzo ważna wygrana, bowiem zrobiłyśmy pierwszy krok do dobrego wyniku - powiedziała po spotkaniu Kalentzou.
Spotkanie od początku było niesamowicie wyrównane. Sytuacja odmieniła się w połowie drugiej kwarty, w której Łotyszki prowadziły 25:20, a dodatkowo kontuzji nabawiła się liderka rywalek Maltsi. To jednak tylko zmobilizowało zawodniczki z Hellady, które bez Maltsi na parkiecie zdołały wyjść na prowadzenie 35:27. Na przerwę przy jednopunktowym prowadzeniu schodziły jednak Łotyszki, gdyż w ciągu minuty trzykrotnie zza linii 6,75 trafiła Gunta Basko.
Po zmianie stron na parkiecie katowickiego Spodka trwała niesamowicie wyrównana walka. Łotyszki na 6 minut przed końcem meczu prowadziły 53:52 po skutecznej akcji Eliny Babkiny. Jak się jednak później okazało, było to ostatnie prowadzenie podopiecznych Georgiosa Dikaioulakosa w tym meczu. Greczynki grały z chirurgiczną precyzją i cierpliwością, a do tego dołożyły kilka niesamowicie istotnych zbiórek w ataku. To wszystko sprawiło, że rywalki nie potrafiły już odmienić losów meczu i ostatecznie przegrały różnicą 10 oczek.
- Przez pełne 40 minut moje podopieczne było niezwykle skoncentrowane w defensywie, natomiast w ataku graliśmy bardzo cierpliwie szukając otwartych pozycji do oddawania rzutów. To zaowocowało zwycięstwem - powiedział po meczu Kostas Missas, szkoleniowiec Greczynek.
Wśród przegranych walczyła, jak tylko mogła Gunta Basko, ale i doświadczona skrzydłowa musiała skapitulować. - Po przerwie nie grałyśmy tak, jak powinnyśmy były to robić. Popełniłyśmy w tym meczu za dużo strat i przegrałyśmy walkę na tablicach, a to kosztowało nas porażkę w cały meczu - podsumowała spotkanie była zawodniczka Wisły Can Pack Kraków.
W całym meczu Łotyszki popełniły aż 20 strat, przy ledwie 11 Greczynek i właśnie ta rubryka statystyczna zadecydowała w głównej mierze o porażce.
Francuzki do Polski przyjechały z jasno określonym celem, jakim jest obrona mistrzowskiego tytułu. Już pierwszy mecz pokazał, że Pierre Vincent i jego podopieczne mogą po raz kolejny stanąć na najwyższym stopniu podium. Pierwsze o sile Trójkolorowych przekonały się Chorwatki, które przegrały różnicą aż 46 punktów.
- Pierwszy mecz zawsze jest bardzo trudny. Dzisiaj jednak pokazaliśmy doskonałą obronę, w przeciwieństwie do rywalek i to zrobiło taką różnicę - podsumował mecz Vincent. Trójkolorowe spotkanie rozpoczęły od prowadzenia 21:3 i w zasadzie już w tym momencie było po meczu.
Francuzki przez resztę meczu ewidentnie bawiły się grą, a z każdą kolejną minutą ich przewaga wzrastała. Ambitnie grające Chorwatki nie miały żadnej, nawet najmniejszej recepty, na rozgryzienie fenomenalnej defensywy Francuzek. Wynik końcowy jak najbardziej odzwierciedla różnicę potencjałów, a występem tym Trójkolorowe mocnym akcentem zgłosiły swój akces do walki o złote medale.
- Mamy doskonały zespół, którego głębia jest ogromna. Ten mecz wyszedł nam znakomicie, ale szybko musimy o nim zapomnieć i skupić już na kolejnym rywalem - skomentowała spotkanie Edwige Lawson-Wade, która po kilku latach przerwy powróciła do kadry.