Women EuroBasket 2011: Kolejna sensacja! Turcja ogrywa Czarnogórę!

Mówi się, że każdej drużynie przytrafia się przynajmniej jeden słabszy mecz na wielkim turnieju i od tego meczu może zależeć końcowa pozycja. Czarnogórki do ćwierćfinału grały kapitalnie i wygrały wszystkie spotkania. W czwartek seria ta jednak się skończyła. Podopieczne Miodraga Baleticia zagrały bardzo słabo, co wykorzystały Turczynki i to one zagrają w półfinale Women EuroBasket 2011.

W tym artykule dowiesz się o:

- Przez cały turniej graliśmy bardzo dobrze. Niestety dzisiaj zawiodła nas skuteczność tak rzutów z dystansu, jak i z półdystansu - powiedział krótko o meczu Miodrag Baletic, szkoleniowiec Czarnogóry. W jego zespole w czwartkowy wieczór nic nie funkcjonowało tak, jak powinno, a to kosztowało team z Bałkanów porażkę i koniec marzeń o medalu.

Faworytki od pierwszych minut ruszyły do ataku. Doskonale grą kierowała doświadczona Jelena Skerovic, a jej reprezentacja szybko uzyskała kilka punktów przewagi. Dodatkowo strefę podkoszową zdominowała Iva Perovanovic, a kapitalną zmianę dała 17-letnia Ana Turcinovoic.

Gdy przewaga teamu z Bałkanów wynosiła już siedem punktów, do odrabiania strat ruszyły Turczynki, a konkretnie rozgrywająca Birsel Vardarli. Zawodniczka w szybkim tempie uzbierała 11 oczek na swoim koncie, dzięki czemu na tablicy wyników pojawił się remis. Na domiar złego Czarnogórek, na parkiet niefortunnie upadła Jelena Dubljevic, która z grymasem bólu opuściła parkiet. W końcówce pierwszej połowy ponownie o sobie dała jednak znać Turcinovic i to podopieczne Baleticia były na minimalnym prowadzeniu schodząc do szatni na przerwę.

Zawodniczki z Czarnogóry wiedzą, jak zbudować napięcie w meczu, gdyż niemal nie spóźniły się na rozpoczęcie drugiej części meczu. Rozpoczęły ją jednak w kiepskim stylu, co skrzętnie wykorzystały Turcyznki, które zdołały objąć prowadzenie. Co gorsza podopieczne Baleticia zatraciły skuteczność. W trzeciej ćwiartce uzbierały ledwie sześć oczek, tracąc przed decydującymi dziesięcioma minutami osiem oczek do rywalek.

Gdy w pierwszej akcji czwartej kwarty zza linii 6,75 trafiła Skerovic, w obozie Czarnogóry rządza zwycięstwa wzrosła jeszcze bardziej. Turczynki nadal jednak grały swoje, a po trójce Saziye Ivegin prowadziły już nawet 48:36. Po dwóch minutach ta sama zawodniczka po raz kolejny trafiła z dystansu i straty Czarnogóry wynosiły już 15 punktów, a do zakończenia meczu pozostawało zaledwie 180 sekund.

W ostatnich sekundach niesamowicie szarpała Anna DeForge, ale to nie mogło już odmienić losów meczu. Turczynki wykorzystały słabszy dzień Czarnogóry i dzięki temu zagrają w półfinale Women EuroBasket 2011.

Zawodniczki z Turcji nie rozegrały wielkiego meczu, ale wygrały i to jest dla nich najważniejsze. - Nie mogę powiedzieć, żebyśmy zagrali bardzo dobrze w ataku. Mogę za to powiedzieć, że w defensywie pokazaliśmy pełnię swoich możliwości i w tym elemencie gry było doskonale - powiedział o grze swoich podopiecznych trener Turczynek Ceyhyn Yildizoglu.

31 procent - taką skuteczność zanotowały Czarnogórki, które dotychczas legitymowały się najlepszym wskaźnikiem skuteczności na całej imprezie. Niestety dla nich skuteczność zawiodła w najmniej oczekiwanym momencie, a to dla fenomenalnego debiutanta oznaczało koniec marzeń o medalu mistrzostw Europy.

Czarnogóra - Turcja

44:56

(16:11, 11:13, 6:17, 11:15)

Czarnogóra: Anna DeForge 11, Ana Turcinovic 10, Iva Perovanovic 9 (11 zb), Jelena Dubljevic 6, Jelena Skerovic 6, Milka Bjelica 2, Natasa Popovic 0.

Turcja: Saziye Ivegin 14, Birsel Vardarli 13, Nevin Nevlin 11, Nevriye Yilmaz 9, Emine Palazoglu 6, Bahar Caglar 2, Isil Alben 1, Seda Erdogan 0, Yasemin Horasan 0, Gulsah Akkaya 0.

Źródło artykułu: