Czas na nowe twarze w reprezentacji - rozmowa z Filipem Dylewiczem, zawodnikiem Trefla Sopot

Filip Dylewicz nadal będzie reprezentował barwy Trefla Sopot. "Dylu" jest już po rozmowach z władzami klubu i już tylko podpis pod nową umową dzieli go od gry w Sopocie w przyszłym sezonie. Jednakże skrzydłowego zabraknie w reprezentacji Polski w mistrzostwach Europy.

Karol Wasiek: Wiem, że zarówno po rywalizacji półfinałowej jak i po meczu o trzecie miejsce byłeś bardzo niezadowolony. Czujesz jeszcze to niezadowolenie czy już o tym kompletnie zapomniałeś?

Filip Dylewicz: Muszę powiedzieć, że już troszeczkę ochłonąłem, przeanalizowałem cały sezon. Myślę, że zdajemy sobie sprawę z tego, że mieliśmy olbrzymią szansę na zagranie chociażby w finale. Ale to już jest przeszłość. Mam nadzieję, że kolejny sezon w klubie, w którym spędzę będzie równie dobry.

Powiedz, czy ten zestaw graczy zasługiwał na czwarte miejsce, czy jednak coś więcej?

- Jeżeli biorąc pod uwagę budżet klubu, skład personalny to myślę, że funkcjonowaliśmy naprawdę bardzo dobrze. Pokazaliśmy w całym play-offie, że stworzyliśmy kolektyw. Trener Muiznieks bardzo ciekawie poskładał ten zespół i graliśmy bardzo ciekawą koszykówkę. Niestety w końcówce sezonu zabrakło troszeczkę zdrowia. Szkoda, że przegraliśmy walkę o finał w zasadzie jednym spotkaniem. To boli, ale taki jest sport. Turów udowodnił później, że był zespołem, który zasługiwał na udział w finale. Pokazali, że są w stanie walczyć nawet z Asseco.

Jak ci się współpracowało z trenerem Muiznieksem?

- Bardzo dobrze. Trener Muiznieks bardzo fajnie poskładał ten zespół. Była ta drużyna złożona zarówno z doświadczonych zawodników jak i młodych. To ciekawie funkcjonowało, mieliśmy wzloty i upadki, ale to jest nieuniknione. Jednakże w play-offach złapaliśmy fajną formę.

Pełniłeś rolę kapitana w poprzednim sezonie. Jak z tej perspektywy oceniłbyś atmosferę, która panowała w zespole na co dzień?

- Atmosfera była bardzo dobra. Była chemia w szatni, każdy przychodził na trening zadowolony. Wiadomo jak to jest kiedy jest 10 mężczyzn w szatni, którzy spotykają się dwa razy dziennie to czasami są nieporozumienia i konflikty. Ale to jest normalne. Stworzyliśmy bardzo ciekawą atmosferę, co przełożyło się na wyniki zespołu.

Na jakim etapie są twoje rozmowy z działaczami klubu na temat przedłużenia umowy?

- Jeżeli chodzi o rozmowy z klubem to w zasadzie są one zakończone. Pozostaje tylko złożenie podpisów pod umową. Wszystko wskazuje na to, że podpiszę nowy kontrakt z Treflem Sopot.

Ten kontrakt będzie obowiązywał przez rok, tak jak w poprzednim sezonie, czy planujesz może podpisać coś na dłużej?

- Zastanawiam się nad kontraktem dwuletnim, ponieważ bardzo ciekawie zapowiada się cała przyszłość klubu. Myślę, że dla mnie personalnie jest to fajna opcja na to, żeby pomóc panu Wierzbickiemu rozwijać ten klub. Automatycznie kiedy będą wyniki to wzrośnie liczba kibiców na trybunach.

Pamiętam jak mówiłeś, że planujesz w Treflu Sopot zostać do końca swojej kariery. Nadal podtrzymujesz to stanowisko?

- (śmiech) Jasne, że tak. Jeśli będzie taka szansa to oczywiście, że zostanę. Jednakże nie wiem czy będą chcieli mnie działacze oraz sztab szkoleniowy. Tutaj się wszystko zaczęło i chcę tutaj zakończyć swoją karierę. Czy tak się stanie? Życie wszystko zweryfikuje.

Czy Trefl Sopot jest jedyną opcją na przyszły sezon?

- Rozmawiałem jeszcze z dwoma klubami z polskiej ligi, które były zainteresowane moją osobą, jednakże ja chciałbym nadal grać w Sopocie. Te dwie opcje po prostu wygasły i są już nieaktualne. Jestem już dogadany z drużyną z Sopotu i na 90% będę występował w tej ekipie.

Wiem, że nie zobaczymy ciebie w reprezentacji Polski. Czym jest to spowodowane?

- Prawdę mówiąc w ostatnich latach nasza reprezentacja radziła sobie bez Filipa Dylewicza. Wydaję mi się, że brak Dylewicza w kadrze znacząco nie wpłynie na wyniki. Na pewno fajnie byłoby gdyby na zbliżających się mistrzostwach pojawiły się jakieś nowe twarze, które mogą zaistnieć w kadrze. Zapowiada się bardzo ciekawie nasza reprezentacja. Na pewno będzie wszystko dobrze.

Komentarze (0)