Dodatkowe emocje - wywiad z Moniką Jasnowską, brązową medalistką ME U20 w koszykówce kobiet
Ilona Jasnowska niemal 20 lat spędziła na parkietach polskiej ekstraklasy w różnych odstępach czasowych grając w Toruniu oraz w Poznaniu, Rybniku, Brzegu i Polkowicach. Obecnie jest asystentem trenera Omanića w Enerdze Toruń. Tymczasem córka pani Ilony - Monika Jasnowska idzie w ślady mamy. Z młodzieżową reprezentacją Polski zdobyła brązowy medal na Mistrzostwach Europy do lat 20. Monika w rozmowie ze Sportowymi Faktami opowiedziała o swoim wielkim sukcesie.
Mariusz Kolekta
Mariusz Kolekta: Brązowy medal Mistrzostw Europy do lat 20 to wielki sukces. Twój największy?
Monika Jasnowska: - O tak. Nigdy nie miałam takiego osiągnięcia. Medal na mistrzostwach Europy to rzecz, o której kiedyś mogłam tylko i wyłącznie pomarzyć. Dopiero teraz tak naprawdę dochodzi do mnie, że jestem brązową medalistką mistrzostw Europy. Radość nie do opisania.
Czyli jednak nie jest tak źle z koszykarkami w Polsce?
- Z polskimi koszykarkami nigdy nie było źle. Po prostu czasem jesteśmy niedoceniane, a młode zawodniczki w szczególności. Mam jednak nadzieję, że tym medalem udowodniłyśmy, że mamy potencjał.
Mecz o brąz z Serbią trzymał w napięciu do ostatnich sekund. Wygrałyście 67:65, kiedy uwierzyłaś w zwycięstwo?
- Tak to był emocjonujący mecz. W końcu grałyśmy z gospodyniami turnieju. Od samego początku wierzyłam, że wygramy. Nikt z nas nie tracił nadziei i grałyśmy do ostatniego gwizdka. To się opłaca czego przykładem jesteśmy my.
Czego zabrakło zatem by zagrać w wielkim finale?
- Przede wszystkim skuteczności. Rosjanki w półfinale zagrały naprawdę dobry mecz. Trafiały niemal wszystko, a nam niestety tego zabrakło. To była kluczowa przyczyna porażki.
Twoim mocnym punktem są rzuty za trzy punkty. W meczu z Litwą udało ci się trafić czterokrotnie. Pracujesz nad tym elementem gry na treningach jakoś szczególnie?
- Mówią, że rzut za trzy punkty mam po mamie. Owszem, oddaję jakieś tam rzuty za trzy po manewrach na treningu, ale nie trenuję jakoś tego specjalnie.
Turniej stał na wysokim poziomie i mecze rozgrywane były w zabójczym tempie. Odpoczęłaś już?
- Mistrzostwa Europy jest to turniej, w którym tak naprawdę nie ma czasu na odpoczynek. Trzeba być dobrze przygotowanym fizycznie na taką dawkę spotkań. W pewnym stopniu już odpoczęłam i zregenerowałam siły, a emocje już dawno opadły. Teraz dochodzi do nas wszystkich to co osiągnęłyśmy.
Gdzie wybierasz się na wakacje?
- Na odpoczynek jest bardzo mało czasu, bo mam tylko dwa tygodnie wolnego, więc nie planowałam żadnych wakacji. Chciałam spędzić ten czas z rodzina i znajomymi, bo już od 8 sierpnia wyjeżdżam do Polkowic. W trakcie sezonu byłam w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Łomiankach, więc także nie było czasu, aby pobyć z rodziną i bliskimi znajomymi.
Mama zapewne jest dumna z córki. Jak duży wkład w twoją karierę ma twoja mama?
- Mama bardzo dużo mi pomogła. W zasadzie i mama i tata, który grał też w koszykówkę i był trenerem, uczyli mnie podstaw basketu. Tak naprawdę zawdzięczam im wszystko i mam nadzieję, że są ze mnie dumni. Wkład mają ogromny, wspierają mnie wraz z moim bratem i chłopakiem, którzy także grają w koszykówkę. Wszyscy jak tylko mogą jeżdżą za mną na każde mistrzostwa Polski oraz mecze. Oczywiście jak tylko pozwoli im czas.