- Byliśmy zmuszeni dokonać wielu transferów. Nie planowaliśmy odejścia Stokłosy, Koszuty, czy Kulikowskiego. Dlatego mieliśmy dużo pracy - wyznaje w rozmowie ze Sportowefakty.pl.
Nie tylko trójka wspomnianych koszykarzy nosiła się z zamiarem opuszczenia stargardzkiego teamu. Niepewna była również przyszłość Tomasza Stępnia, który mógł liczyć na powrót do TBL. Trener, który czternaście lat temu wywalczył ze Spójnią jej największy sukces w historii, czyli wicemistrzostwo Polski cieszy się jednak z jego powrotu. - Od samego początku widziałem go w składzie na nowy sezon. Wykonywał dobrze swoje zadania. Nie zawsze się wszystkim podobał, ale ma swoje walory i jest bardzo potrzebny dla drużyny.
Niewątpliwie jednym z ciekawszych transferów na pierwszoligowych parkietach, są przenosiny Tomasza Ochońki z PBG Basket Poznań, właśnie do Spójni. - Ten rozgrywający jest już uznany na zapleczu TBL. Rok wcześniej zdobył brązowy medal z Polpharmą Starogard Gdański i grał tam dużo, bo po piętnaście minut na mecz, osiągając dobre rezultaty. Wcześniej zaliczył też świetny sezon w Tychach. Tam wyeliminowała go kontuzja i nie mógł dalej grać. Myślę, że u nas również się sprawdzi - chwali swojego nowego rozgrywającego Aleksandrowicz.
Znacznie większą niewiadomą jest za to wychowanek Energii Czarnych Słupsk, Hubert Pabian. - To niesprawdzony gracz na pierwszoligowych parkietach. Przez ostatnie cztery lata był głębokim rezerwowym w Czarnych i nie dostał swojej szansy. Tu ma okazję się pokazać. Posiada zalety rzutowe i myślę, że dobrze wkomponujemy go w zespół - ocenia doświadczony szkoleniowiec.
Najwięcej kontrowersji wzbudził jednak transfer Mariusza Wójcika z drugoligowego MKS-U Skierniewice, w którym spędził ostatnie dwa lata. 32-letni koszykarz ma już jednak za sobą występy na wyższym szczeblu rozgrywkowym. - To doświadczony zawodnik, sprawdzający się na poziomie pierwszej i drugiej ligi. W Skierniewicach był wybitnym liderem, na dobrej skuteczności - opisuje swojego nowego podopiecznego Aleksandrowicz, który miał już okazję rywalizować z nim w przeszłości. - Pamiętam go z gry w Rzeszowie. Był zagrożeniem, zawsze musiałem się go bać prowadząc jeszcze Zastal Zielona Góra - zakończył.