Jackson wróciła do gry, co z Kobryn?

Lauren Jackson, to obok Sue Bird, zdecydowana liderka Seattle Storm. Ten duet doprowadził Storm do mistrzostwa w poprzednim sezonie. W sobotę duet ten po raz pierwszy zagrał wspólnie w bieżących rozgrywkach, a zespół odniósł wygraną. Wszystko to było spowodowane kontuzją AUstralijki. Teraz jest już jednak wszystko dobrze, a to niekoniecznie jest akurat dobry news dla Eweliny Kobryn.

- Dawno już nie oczekiwałam powrotu do gry, jak było to w tym wypadku - powiedziała po pierwszym meczu w lidze WNBA sezonie 2011 Lauren Jackson, liderka Seattle Storm. - Na treningach pracowałam bardzo ciężko i czułam się dobrze. Mecz to jednak coś zupełnie innego, ale nie było źle.

Powrót LJ do gry jest znakomitą wiadomością dla każdego związanego z Seattle Storm... no może oprócz Eweliny Kobryn, która nawet pod nieobecność Australijki nie mogła liczyć na dużą liczbę minut, a po jej powrocie będzie z tym jeszcze trudniej. W debiucie Jackson wywalczyła 20 punktów podczas 21 minut na parkiecie, a polska środkowa całe spotkanie spędziła na ławce rezerwowych.

Z powrotu do gry swojej liderki cieszy się bardzo Brian Agler, szkoleniowiec Storm. - Lauren rusza się bardzo dobrze. Nadal ciężko pracuje, żeby dojść do optymalnej dyspozycji, a na treningach robi zdecydowanie więcej, niż tylko rehabilitacja i czysty trening. Ona naprawdę wraca do zespołu na dobre - komentuje Agler. Australijska gwiazda przed rokiem poprowadziła Storm do mistrzostwa odbierając w finałach statuetkę MVP. Teraz będzie chciała pomóc bronić tytułu.

- Na razie nie wiemy, na ile minut LJ jest gotowa. Z pewnoście nie jest bowiem tak, że może wrócić i grać od razu po 30 i więcej minut. Będzie spokojnie wprowadzana do gry, żeby mogła nam pomóc w jak najwiekszym wymiarze podczas fazy play off - dodaje Agler. - Jedno jest pewne. Ona jest niesamowicie głodna gry! Nigdy wcześniej jeszcze tak nie miała.

Sama zawodniczka dużo sobie obiecuje po powrocie do gry, chociaż jak sama mówi, pierwszy raz jest w takiej sytuacji. - Zdecydowanie tęskniłam za grą. Pierwszy raz jestem w takiej sytuacji, że wchodzę do drużyny. Chcę wygrywać i znów cieszyć się grą - mówi LJ. - Ciężko było siedzieć i tylko obserwować grę. Musiałam jednak zrobić wszystko, żeby wrócić pewna swojego zdrowia i faktu, że będę mogła pomóc drużynie.

Po powrocie australijskiej liderki Storm pod koszem zespołu zrobiło się ciasno. Obok Jackson są przecież jeszcze Camille Little, Le'Coe Willingham i Ashley Robinson. Wszystko to powoduje, że sytuacja Kobryn nie rysuje się w jasnych barwach. Znając jednak ambicje naszej rodaczki ta będzie cieżko pracowała na swoje minuty i nie odda minut swoim koleżankom z drużyny bez walki. - Teraz będę miał nie lada ból głowy dzieląc minuty naszym podkoszowym... - krótko ocenił sytuację Agler.

Komentarze (0)