Początek meczu był pokazem nieskuteczności z obu stron. W końcu za sprawą Tomasza Stępnia, który wykorzystał 2 z 3 rzutów osobistych, pierwsza punkty zdobyła Spójnia. Chwilę później swoje "oczka" dołożyli Wiktor Grudziński oraz Adam Parzych i przyjezdni wyszli na spokojne prowadzenie, które kontrolowali już praktycznie do końca spotkania. W szeregach miejscowych dało się zauważyć zbyt dużo nerwowości, a lider drużyny - Piotr Pluta szybko złapał 3 przewinienia i został zdjęty przez Ryszarda Żmudę. Krośnieńskiemu zespołowi nie pomogło nawet wpuszczenie człowieka od "czarnej roboty", czyli Łukasza Puścizny, którego specjalnością są rzuty zza linii 6,75 m. "Jasiek" oddał trzy takie próby pod rząd - jednak wszystkie niecelne, a Spójnia odjechała w międzyczasie na ponad dziesięciopunktową przewagę. Puścizna trafił dopiero na koniec kwarty i ustalił jej końcowy wynik na 15:23.
W drugiej MOSiR zaczął odrabiać straty. W pewnym momencie przegrywał tylko czterema "oczkami", jednak wtedy coś się zacięło, a Spójnia wykorzystując nieporadność gospodarzy rzuciła 8 punktów z rzędu i powiększyła swoją przewagę. Po przerwie goście wykazali się jeszcze większą dominacją i wychodziło im praktycznie wszystko, łącznie z rzutami za 3 punkty. Miejscowi byli momentami nieporadni niczym dzieci we mgle, a ich fanom, którzy w pierwszej połowie byli bardzo aktywni, aż odechciało się dopingu. Ekipa ze Stargardu Szczecińskiego wygrała tę partię 22:8, a w meczu prowadziła już 22 punktami.
Ostatnia część gry była formalnością. Spójnia, będąca pewna zwycięstwa, nie była już tak uważna w obronie jak wcześniej, dzięki czemu krośnianie rzucili 21 punktów. Co ciekawe, wszystkie swoje punkty w tej kwarcie zdobył Pluta. Jego 9 "oczek" okazało się najwyższym wynikiem w drużynie. - Skończyła się druga liga, skończyło się wygrywanie. To jest całkowicie inny świat i powinno to dotrzeć do zawodników jak najszybciej - mówił niezadowolony trener gospodarzy. - Za wyniki odpowiedzialny jestem oczywiście ja i przepraszam kibiców, że tak to dzisiaj wyszło - dodał.
- Okazało się, że było trochę łatwiej niż się tego spodziewałem - komentował z kolei szkoleniowiec Spójni - Tadeusz Aleksandrowicz, który podkreślał też, że jego podopieczni grali mądrze i potrafili wykorzystać słabości przeciwnika. Na wyróżnienie w ekipie przyjezdnych zasłużyło na pewno kilku graczy. Oprócz najlepszego strzelca - Adama Parzycha, bardzo skuteczny był Tomasz Ochańko, a stuprocentową skutecznością w rzutach za 3 popisał się Hubert Pabian. Pod tablicami rządził Wiktor Grudziński (11 zbiórek), a w całym spotkaniu pod tym względem Spójnia wygrała aż 47:23. Jeśli w kolejnych pojedynkach będzie prezentowała się równie skutecznie jak w Krośnie, powinna odegrać jedną z kluczowych ról w pierwszej lidze.
55:80
(15:23, 11:14, 8:22, 21:21)
MOSiR: Pluta 9, Baran 8, Partyka 7, Pieloch 6, Puścizna 6, Kamecki 5, Kamiński 4, Makander 4, Ustarbowski 3, Piotrkowski 2, Gawrzydek 1, Oczkowicz 0.
Spójnia: Parzych 16, Ochońko 14, Pabian 13, Kalinowski 10, Stępień 8, Grudziński 6, Wójcik 5, Soczewski 4, Bodych 4, Ważny 0.