Zdrowa konkurencja jest potrzebna - wywiad z Aaronem Celem, nowym skrzydłowym PGE Turowa Zgorzelec

Włodarze PGE Turowa Zgorzelec lubują się w sprowadzaniu koszykarzy zagranicznych mających polskie pochodzenie. Pierwszym był oczywiście Konrad Wysocki, zaś przed nadchodzącym sezonem szeregi drużyny zasilił urodzony we Francji Aaron Cel. 24-letni silny skrzydłowy w wywiadzie dla portalu SportoweFakty.pl opowiada o tym dlaczego zdecydował się przenieść do Polski, a także o przygotowaniach do zbliżających się rozgrywek.

Michał Fałkowski: Przede wszystkim chciałbym zacząć naszą rozmowę od sprawy twojego paszportu. W wyniku czego legitymujesz się podwójnym paszportem?

Aaron Cel: Moi rodzice są Polakami. Urodzili się tym kraju, ale później wyemigrowali do Francji. Tam, konkretnie w miejscowości Orlean, urodziłem się ja. Stąd moje podwójne obywatelstwo - francuskie i polskie.

We Francji koszykówka nie jest sportem numer jeden - w rankingach jest za piłką nożną czy piłką ręczną. Dlaczego zatem zdecydowałeś się uprawiać ten sport?

- Tak, dużo w tym racji, że dzieci przede wszystkim grają w piłkę nożną i ręczną, a do tego jest też bardzo silna kadra siatkówki. Niemniej akurat w moim rodzinnym Orleanie praktycznie wszyscy moi rówieśnicy grali w koszykówkę i kiedyś postanowiłem do nich dołączyć. To była praktycznie miłość od pierwszego wejrzenia i oczywiście nie żałuję tego wyboru.

Przez całą karierę grałeś we Francji - dlaczego zatem zdecydowałeś się przenieść do Polski? Rozgrywki ligowe we Francji wydają się być na wyższym poziomie...

- Miałem ochotę spróbować czegoś nowego. W swojej karierze grałem siedem lat we Francji, reprezentując barwy Sarthe Le Mans, Etendard de Brest, Basket Dordogne czy Hermine Nantes Atlantique. Dlatego uznałem, że chciałbym spróbować się w jakimś nowym środowisku, w nowej lidze. Kiedy więc pojawiła się oferta z PGE Turowa Zgorzelec nie wahałem się ani chwili. O Turowie słyszałem, że to bardzo solidna drużyna i dlatego szybko doszliśmy do porozumienia.

Z tego co się dowiedziałem, próbowałeś podpisać kontrakt w Polsce już w poprzednich latach. To prawda?

- Trochę jest w tym prawdy. To znaczy - przenosimy do innej ligi planowałem od jakiegoś czasu i właśnie ze względu na moje podwójne obywatelstwo myślałem o grze w Polsce. Niemniej uznałem, że najpierw muszę pokazać się z dobrej strony u siebie, we Francji i udowodnić, że mogę być przydatnym graczem. Myślę, że w zeszłym sezonie udało mi się zrealizować mój cel, gdy grałem w Nantes (koszykarz notował średnio 12,1 punktu i 6 zbiórek w każdym meczu - przyp. M.F.).

Ostatecznie, jak sam powiedziałeś, trafiłeś do Zgorzelca. Dlaczego akurat ten zespół?

- Tak jak powiedziałem uprzednio - wiedziałem, że Turów to bardzo dobra ekipa, która ma duże aspiracje i chce walczyć o najwyższe cele. Taka postawa jest zbieżna z moją ambicją i stąd decyzja była bardzo prosta. Kiedy pojawiał się oferta z Turowa naprawdę nie zastanawiałem się długo nad podpisaniem umowy. Uznałem, że to jest właśnie szansa, którą muszę wykorzystać.

Mecze sparingowe pokazują, że będziesz bardzo ważną postacią drużyny, choć nie zawsze kluczową - to ci odpowiada?

- Myślę, że każdy z nas będzie ważnym elementem zespołu i każdy z nas będzie potrzebny na pierwszym planie w innym momencie sezonu. Rozgrywki trwają przecież około dziewięciu-dziesięciu miesięcy i nie da się by jeden zawodnik był liderem przez ten cały czas. Dlatego trener będzie potrzebował każdego z nas. Ja natomiast jestem tutaj by robić wszystko, by pomagać zespołowi i spełniać oczekiwania trenera.

A w temacie oczekiwań Jacka Winnickiego? Czego oczekuje od ciebie szkoleniowiec? W trakcie off-sezonu miałeś mecze, gdy byłeś liderem drużyny, ale także takie, gdzie nie zdobywałeś żadnego punktu. To znaczy, że raz miałeś zadania ofensywne, a innym razem defensywne?

- Tak, dokładnie tak jest. Trener nie ma sprecyzowanych wymagań co do każdego z nas pojedynczo. Przede wszystkim wszyscy jako zespół mamy grać bardzo twardo w obronie i dzięki defensywie wygrywać mecze. Taki jest ogólny zarys, natomiast reszta, w tym oczekiwania ofensywne, zależą od danego meczu i przede wszystkim przeciwnika. Dlatego raz miałem mecze na poziomie kilkunastu punktów, a kiedy indziej nie angażowałem się tak mocno w atak.

Media opisują cię jako skrzydłowego albo centra. Mecze przedsezonowe pokazały jednak, że zdecydowanie lepiej czujesz się grając jako czwórka...

- Generalnie jestem wszechstronnym i silnym koszykarzem, więc to pomaga mi grać na obu pozycjach. Zdecydowanie lepiej czuję się jednak jako silny skrzydłowy i cieszę się, że trener to dostrzega. W meczach kontrolnych rzeczywiście grałem głównie jako czwórka i to dawało mi wiele satysfakcji.

Konkurencja na pozycjach podkoszowych w Zgorzelcu jest dosyć spora - poza tobą są jeszcze Dallas Lauderdale, Daniel Kickert, John Edwards i Michał Gabiński... Nie boisz się ciężkiej walki o minuty?

- Sądzę, że im więcej zawodników, tym lepiej dla zespołu. Ważne jednak żeby konkurencja była zdrowa. Byśmy wszyscy walczyli o minuty i jednocześnie szanowali siebie nawzajem. Konkurencja w walce o minuty jest problemem, gdy zawodnicy patrzą na siebie wilkiem i mają pretensje, że jeden grał dłużej od drugiego. Zdrowa walka o minuty pcha drużynę do przodu, wymaga koncentracji w każdym momencie sezonu i generalnie pomaga zespołowi.

W trakcie okresu przygotowawczego rozegraliście 11 meczów, z czego wygraliście pięć. Myślisz, że można z tego wysnuć jakieś wnioski? Kibice mają powody do zmartwień czy wyniki meczów sparingowych nie mają większego znaczenia?

- Wiadomo, że lepiej byłoby wszystko wygrać, bo wtedy byłby to jasny sygnał, że zespół funkcjonuje bezbłędnie. Jednocześnie jednak okres przygotowawczy jest takim czasem, że dobrze jest przegrać kilka spotkań. Wtedy trener ma rzeczywisty obraz - wie, które trybiki szwankują w jego maszynie i nad czym należy się skupić, by było lepiej. Ważne jest by słabe strony dostrzec szybciej niż później.

Co będzie największą siłą PGE Turowa w sezonie 2011/2012? Mecze sparingowe pokazały, że każdy w waszej ekipie może być liderem...

- Myślę, że wszechstronność będzie naszą siłą. Zespół został zbudowany w ten sposób, że wielu koszykarzy może zdobywać punkty, kreować akcje, walczyć o zbiórki... Każdy z nas jest w stanie pomóc drużynie.

Jakie masz oczekiwania w związku z sezonem? Co chciałbyś osiągnąć jako koszykarz indywidualnie?

- Jedyne co mogę w tej chwili na ten temat powiedzieć to to, że mam w sobie bardzo dużo ambicji i chcę udowodnić, że mogę sprawdzić się także w innej lidze, niż francuska.

A jaki jest cel zespołu?

- Naszym celem jest każdy kolejny mecz. Nie ma sensu koncentrować się już teraz na jakichś dalszych celach. Skupiamy się na najbliższym spotkaniu by je wygrać.

Pierwsze spotkanie zagracie z Kotwicą Kołobrzeg. Macie już rozpracowanego rywala?

- Niedawno uczestniczyliśmy w eliminacjach do Euroligi. Na meczu przeciwko kołobrzeżanom będziemy koncentrować się więc w przeciągu kilku najbliższych dni. Na pewno będziemy chcieli zagrać basket podobny do tego z okresu przygotowawczego.

Źródło artykułu: