Dobrze, że coraz więcej Polaków gra w ekstraklasie - rozmowa z Pawłem Leończykiem, koszykarzem Energi Czarnych Słupsk

Energa Czarni Słupsk z problemami wygrała pierwszy mecz w ekstraklasie. Podopieczni Dainiusa Adomaitisa musieli się namęczyć, aby pokonać Siarkę Jezioro Tarnobrzeg. O wygranej zdecydowała gra zespołowa, która na pewno będzie atutem ekipy z Pomorza.

Kamil Górniak: Ciężką przeprawę mieliście w potyczce z Siarką.

Paweł Leończyk: Zgadza się. Każdemu będzie się grało ciężko w Tarnobrzegu. Sprzyjać temu nie będzie na pewno długa podróż. Nam się nie udało dobrze wejść w mecz. Siarka pokazała, że jest groźna na własnym parkiecie. Udało nam się jednak wygrać, zdobyliśmy dwa punkty i pierwszy rywal za nami. Cieszymy się z tego zwycięstwa.

Trener Adomaitis mówił, że nie podobała mu się wasza gra w pierwszych trzech kwartach. Natomiast w ostatniej zaprezentowaliście się tak, jak powinniście grać cały czas.

- Dokładnie tak. Daliśmy Siarce poczuć, że mogą z nami wygrać. Chcieliśmy tego uniknąć. To było nasze przedmeczowe założenie, żeby pokazać, że to my będziemy stroną dominującą i będziemy nadawać ton grze. Niestety stało się odwrotnie i to Siarka była zespołem przeważającym. Musieliśmy cały czas gonić gospodarzy, doszliśmy ich, a potem zrobiliśmy taką przewagę, że Siarka nas już nie miała szans dogonić.

Czarni to jeden z faworytów ligi. Wydawać by się mogło, że powinniście w Tarnobrzegu wygrać łatwo. Rzeczywistość pokazała jednak coś innego.

- To są tylko takie przedsezonowe prognozy. Nie ma czegoś takiego, że się wyjdzie na boisko i wygra się różnicą 30 punktów. Trzeba wyjść na parkiet i to udowodnić. Tarnobrzeg to ciężki teren, niejeden zespół będzie miał ciężko i niejeden tutaj przegra. Trener Szczubiał zbudował tutaj drużynę, którą będzie naprawdę ciężko zatrzymać w ataku. Na własnym parkiecie będzie to groźny zespół. Ten pierwszy mecz zawsze jest nerwowy. Sparingi to nie to samo, to są zupełnie inne emocje. Jest presja, liczą się punkty. Takich meczów jak z Siarką nie możemy przegrywać, jeśli chcemy bić się o czołówkę.

Liga jest dosyć dziwna. Polpharma wygrywa w Superpucharze Polski z Asseco, a w lidze przegrywa wysoko z AZS Koszalin.

- Pierwsza kolejka zawsze jest ciężka dla każdego zespołu. Nie wszyscy są ze sobą zgrani, gra nie jest jeszcze do końca poukładana. My także cały czas się uczymy zespołowości. Cały czas mamy jakieś przestoje. Z meczu na mecz musimy się prezentować coraz lepiej. W poprzednim sezonie było podobnie. Zaczęliśmy dobrze ligę, ale nie wiedzieliśmy na co nas tak naprawdę będzie stać. Szybko jednak załapaliśmy tę dobrą grę. Myślę, że teraz będzie podobnie i z każdym kolejnym pojedynkiem będzie lepiej. Co do innych zespołów. Asseco zapewne było na całkiem innym etapie przygotować, kiedy grali z Polpharmą, która to wykorzystała, tym bardziej, że grała u siebie i miała dobry dzień. Nie ma co oceniać drużyn na podstawie jednego czy dwóch spotkań. Liga będzie na pewno ciekawa.

Waszym atutem będzie niewątpliwie bardzo mocna kadra. Zawodnik wchodzący z ławki jest tam samo dobry, jak ten, którego zmienia.

- W tamtym sezonie także było podobnie. Ten kto wchodził dawał taką zmianę, że była jeszcze większa energia i graliśmy nawet lepiej. Mam nadzieję, że w tym sezonie będzie podobnie. W meczu z Siarką aż pięciu naszych zawodników zdobyło ponad dziesięć oczek, a dodatkowo wszyscy, którzy wyszli na parkiet zapunktowali. To pokazuje, że zagraliśmy zespołowo. Myślę, że tak będzie w następnych meczach. Są też fragmenty, że gramy na jednego gracza, który akurat w tym momencie jest świetnie dysponowany rzutowo. Każdy z nas spisał się dobrze i to przyniosło nam zwycięstwo.

W waszym zespole nie zmienił się trzon drużyny, który jest oparty o polskich graczy. W większości ekip kadry zmieniają się praktycznie całe. To także może za wami przemawiać.

- Mam nadzieję, że to będzie nasz atut. W meczu z Siarką byliśmy bardziej zespołem niż rywale. Na tym to polega. Patrząc na te najlepsze europejskie zespoły, chociaż nie wiem czy to jest dobre porównanie, ale musimy patrzeć na najlepszych, to właśnie tam nie zmieniają się składy. Są drobne rotacje dotyczące dwóch graczy. Tam jest ciągłość. Popatrzmy na Barcelonę czy Panatinaikos, które dominują w Eurolidze. Na tym to właśnie polega. Tak się powinno budować kadrę. Mam nadzieję, że dzięki tym małym ilościom zmian nasz wynik w tym sezonie będzie lepszy niż poprzednio.

Powoli trenerzy drużyn w polskiej lidze skupiają się na budowaniu kadr w oparciu o Polaków, do których dołącza 3-4 obcokrajowców. Tak też jest i u was. To dobre rozwiązanie dla zawodników z naszego kraju jak i dla polskiego basketu.

- Na pewno tak. Cieszę się, że mamy zespół złożony z Polaków, którzy grają i mają duży wkład w grę drużyny. To jest fajne. Mam nadzieję, że Polacy będą teraz decydować o obliczu swoich ekip. Oby jak najwięcej minut dostawali zawodnicy z naszego kraju i oby ich jak najwięcej grało w ligowych pojedynkach. Myślę, że nasza reprezentacja tylko na tym skorzysta.

No właśnie. Reprezentacja była o krok od wyjścia z grupy na ostatnim Eurobaskecie. Na przeszkodzie stanęła wam Wielka Brytania.

- Zgadza się. Szkoda, że tak się stało. Nie możemy jednak patrzeć na naszą grę przez pryzmat tego jednego spotkania. Każdy z nas skazywał na porażkę. Pokazaliśmy, że potrafimy walczyć i prezentowaliśmy się dobrze. Tylko z Litwinami ta gra nam nie wyszła. Było blisko wygranej z Hiszpanią, pokonaliśmy Portugalię i Turcję. W tym meczu z Wielką Brytanią zabrakło nam trochę sił, koncentracji, szczęścia. Wszystkiego po trochu. Musimy jednak spojrzeć na to wszystko z pozytywnej strony. Nasza gra nie wyglądała źle. Prezentowaliśmy się z dobrej strony. Pokazaliśmy, że zbliżamy się do europejskiej czołówki.

Na tle Mistrzów Europy, Hiszpanów, nie zaprezentowaliście się źle. Do ich pokonania zabrakło niewiele.

- To był pierwszy mecz. Być może trochę nas zlekceważyli. Potem pokazali jednak dużo wyższy poziom. Chcieliśmy to wykorzystać. Oni rozkręcali się dopiero z meczu na mecz. Fajnie było zagrać z takimi graczami jak Pau Gasol czy Hedo Turkoglu. Dla mnie to super doświadczenie i tylko skorzystałem na pobycie i grze w reprezentacji.

Wydaje się, że Polska koszykówka kryzys ma już za sobą. Jest chyba coraz lepiej.

- Miejmy nadzieję, że tak jest. Z tego kryzysu wychodzimy już dwa lata. Idzie już ku lepszemu. Więcej polskich graczy spędza coraz więcej czasu na parkietach. To dla młodych zawodników jest bardzo dobre. Gra w meczach to nie to samo co treningi. Z tego można tylko czerpać same pozytywne rzeczy.

Komentarze (0)