Laurie Koehn: Muszę być cierpliwa

Miała być wielkim wzmocnieniem Matizolu Lider Pruszków w sezonie 2011/2012. W podwarszawskim klubie zabłysnęła dotychczas jednak tylko raz, a wszystko przez kontuzję. Kiedy Laurie Koehn znów będzie straszyła swoimi trójkami? Sztab szkoleniowy piątej drużyny poprzedniego sezonu ma nadzieję, że nastąpi to bardzo szybko, ale sama zawodniczka chce być pewna, że kontuzja jest w pełni wyleczona, a ona sama będzie w stanie dać z siebie na parkiecie sto procent.

Dla Laurie Koehn bieżące rozgrywki są drugimi z rzędu, w których może występować na parkietach Ford Germaz Ekstraklasy. Przed rokiem amerykańska strzelba broniła barw drużyny z Rybnika, gdzie notując średnio 19 punktów na mecz, okazała się najskuteczniejszą koszykarką naszych rozgrywek. Nic więc dziwnego, że po jej usługi zgłosili się włodarze znacznie lepszych zespołów, a sama zainteresowana wybrała ofertę gry pod wodzą Arkadiusza Konieckiego w Matizolu Lider Pruszków.

Już na inaugurację Koehn zaskarbiła sobie serca pruszkowskich fanów, kiedy to przeciwko Akademiczkom z Gorzowa Wielkopolskiego wywalczyła 26 punktów, trafiając m.in. ośmiokrotnie zza linii 6,75. Co prawda Lider przegrał, ale do zawodniczki zza oceanu żadnych pretensji mieć nie można było. Niestety od tego czasu o Koehn nic pozytywnego słychać już nie było, gdyż ta borykała się z bólem stopy. Jak się okazało po szczegółowych badaniach, kreowana na liderkę pruszkowskiego teamu zawodniczka doznała złamania kości w śródstopiu, a to eliminuje ją z gry na kilka tygodni.

- Jestem bardzo zawiedziona i smutna tym faktem. Wiadomość o kontuzji nie mogła mnie przecież ucieszyć - komentuje sytuację sama poszkodowana. - Obecnie czuję się dobrze. Przez ostatnie dziesięć dni w ogóle nie obciążałam stopy i jest zdecydowanie lepiej. Problem w moim powrocie polega na tym, że chcę być pewna w stu procentach, nim wrócę do gry, że jestem gotowa dać z siebie wszystko i grać na maksa, dlatego też muszę być cierpliwa... co jest bardzo ciężkie do zrobienia!

Koehn w bieżących rozgrywkach wystąpiła w trzech spotkaniach, ale na swoim optymalnym poziomie mogła zagrać praktycznie tylko w jednym, pierwszym, meczu. W tych trzech meczach na swoim koncie notowała średnio 12,7 punktu, 1,7 zbiórki i 1 asystę, trafiając m.in. 10 rzutów zza łuku na 20 oddanych prób.

Kiedy amerykańska strzelba ponownie pojawi się na parkiecie? - Nie potrafię dokładnie odpowiedzieć na pytanie, kiedy wrócę do gry. W dużej mierze zależy to od doktora. On musi wszystko dokładnie ocenić i wydać zgodę. Ja osobiście wierzę w to, że wrócę jak najszybciej! - kończy Koehn.

Kontuzje Koehn to wielka strata dla pruszkowskiego teamu, ale włodarze klubu są czujni, a z drużyną już trenuje inna Amerykanka Sydney Colson, która w niedzielę zadebiutowała w Liderze podczas starcia w Krakowie z Wisłą Can Pack. W meczu tym na swoim koncie zapisała 2 punkty (1/6 z gry), 4 zbiórki, 3 asysty i... aż 6 strat.

O tym, czy Colson zostanie pod Warszawą na dłużej, zadecyduje niedaleka przyszłość, podobnie jak moment, w którym do gry powróci Koehn.

Komentarze (0)