Klasyk obdarty z emocji - relacja z meczu Anwil Włocławek - Śląsk Wrocław

Anwil Włocławek pokonał bez większych problemów ekipę Śląska Wrocław w meczu 8. kolejki Tauron Basket Ligi 84:70 i tym samym umocnił się w czołówce tabeli. Podopieczni Emira Mutapcicia nie przegrali już od sześciu meczów, a tym razem do zwycięstwa poprowadził ich Amerykanin Nick Lewis, który uzyskał double-double zdobywając 20 punktów i 10 zbiórek.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Z dawnej "świętej wojny", która elektryzowała przede wszystkim fanów we Włocławku i Wrocławiu, ale również w całej Polsce, nie zostało już kompletnie nic. W Hali Mistrzów nie stawili się kibice z Dolnego Śląska, a ci z Kujaw co i rusz skandowali hasło, że "prawdziwy" Śląsk rywalizuje na parkietach II ligi. Do tego forma gości w żadnym wypadku nie zasługiwała na miano "ekstraklasowej", wszak zwycięstwo Anwilu tak naprawdę nie było zagrożone ani przez moment.

Spotkanie co prawda lepiej rozpoczęli przyjezdni, którzy uzyskali prowadzenie po dwóch trójkach Paula Grahama i Slavisy Bogavaca, jednakże było to pierwsze i przedostatnie (Śląska wygrywał także 14:11 w 7. minucie) prowadzenie tego zespołu w tym meczu.

Trener Miodrag Rajković wyszedł z założenia, że kluczem do zwycięstwa we Włocławku będzie maksymalne utrudnienie gry Corsley’owi Edwardsowi i trzeba przyznać, że w pierwszej połowie założenie to było realizowane w stu procentach, bo Amerykanin nie trafił żadnego z pięciu rzutów spod kosza. Problem wrocławian leżał jednak w tym, że bardzo skutecznie tego wieczoru grał Nick Lewis, o którym trener Emir Mutapcić mówił jeszcze kilka dni temu, że nie prezentuje nawet cząstki swojej optymalnej formy. Teraz amerykański skrzydłowy już po pierwszej kwarcie miał na swoim koncie 10 punktów i siedem zbiórek, a Anwil prowadził 19:16.

- Od początku grało mi się bardzo płynnie. Trafiłem kilka rzutów, zebrałem kilka piłek i poszło. Myślę, że taki mecz bardzo pozytywnie wpłynie na moją formę. Czy to jest przełamanie? Nie wiem, ale mam nadzieję, że teraz będą grał tylko na wysokim poziomie - mówił po ostatniej syrenie Amerykanin.

O ile więc w początkowej fazie meczu wrocławianie byli w miarę równorzędnym rywalem dla miejscowych, o tyle w drugiej odsłonie przewaga Anwilu podlegała systematycznemu zwiększeniu. Najpierw siedem punktów z rzędu zdobył Dardan Berisha, a chwilę później tyle samo oczek dodał inny zmiennik Marcin Nowakowski. Kiedy zaś z dystansu przymierzył Łukasz Majewski, włocławianie objęli prowadzenie 40:29.

- To był kluczowy moment spotkania. Na początku nasza gra się nie kleiła i trochę to trwało zanim złapaliśmy swój rytm, ale myślę, że tak od drugiej kwarty właśnie zaczęliśmy grać lepiej, bo nieco przyspieszyliśmy w ataku. Później tylko pozostawało nam kontrolować przebieg meczu - tłumaczy Berisha.

Jedyną ostoją gości w ataku był Aleksandar Mladenović, który od początku sezonu jest najlepszym graczem zespołu. W czwartek uzyskał 18 punktów na stuprocentowej skuteczności (8/8 z gry) i miał także pięć bloków. Po przerwie również i on zaczął jednak popełniać błędy i łapać przewinienia na Edwardsie. Podstawowy środkowy Anwilu z kolei po zmianie stron znowu przypominał tego gracza, którym był w poprzednich meczach: zdobył 16 punktów i wymusił aż osiem przewinień. Włocławianie natomiast w pewnym momencie trzeciej kwarty prowadzili nawet 61:39.

- Przed tym spotkaniem mówiłem swoim koszykarzom, że bardzo ważne będzie kontrolowanie zbiórek na bronionej tablicy, jednak w trakcie meczu w ogóle nie czyniliśmy tego - mówił o przyczynach porażki trener Rajković, a jego podopieczni przegrali walkę o zbiórki aż 33:47. Dla Anwilu osiem piłek zebrał John Allen (poza tym 13 oczek), dziewięć miał Edwards a 10 Lewis. Ten ostatni tym samym zaliczył pierwsze w tym sezonie double-double.

Ostatecznie gospodarze pokonali rywala 84:70, choć wynik z pewnością byłby zdecydowanie wyższy, gdyby nie rozluźnienie, które wkradło się w szeregi miejscowych pod koniec meczu. Warto dodać, że było to już szóste zwycięstwo Anwilu z rzędu, które pozwoliło utrzymać im pozycję wicelidera.

Anwil Włocławek - Śląsk Wrocław 84:70 (19:16, 23:14, 23:20, 19:20)

Anwil: Lewis 20, Edwards 16, Allen 13, Berisha 13, Majewski 9, Nowakowski 7, Szubarga 5, Sokołowski 1, Glabas 0, Pietrzak 0, Wołoszyn 0,

Śląsk: Mladenović 18, Graham 14, Bogavac 13, Calhoun 7, Skibniewski 6, Zyskowski 4, Bochno 3, Buczak 2, Niedźwiedzki 2, Vairogs 1, Koelner 0, Sęk 0

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×