Sensacja w Ergo Arenie! - relacja z meczu Trefl Sopot - Śląsk Wrocław

Niepokonani od trzech spotkań koszykarze Trefla Sopot wreszcie znaleźli swojego pogromcę. Okazał się nim zespół Śląska Wrocław, który w niedzielne popołudnie w hali Ergo Arena pokonał sopocką ekipę 82:77.

Karol Wasiek
Karol Wasiek

Niedzielne spotkanie przyciągnęło do hali Ergo Areny całkiem sporą ilość kibiców. Na trybunach pojawiło się ponad 3 tysiące widzów. Był również Adam Wójcik, który w swojej karierze występował zarówno w Śląsku Wrocław oraz w Treflu Sopot.

Trefl w dalszym ciągu musi radzić sobie bez Filipa Dylewicza, który leczy kontuzjowane kolano. Jednak początek meczu pokazał, że godnie może go zastąpić coraz lepiej grający Chris Burgess. Gracze Karlisa Muiznieksa po rzucie trzypunktowym Łukasza Koszarka prowadzili 13:8. Goście nie byli w stanie zatrzymać przede wszystkim skutecznych kontr wyprowadzanych przez sopocian. Skuteczny w tym elemencie gry był niezawodny ostatnio Łukasz Wiśniewski.

Nieco słabiej dysponowany tego dnia był John Turek, który na początku tego sezonu przyzwyczaił kibiców do tego, że w każdym spotkaniu jest bardzo aktywny. Jego nominalny vis-a-vis Aleksandar Mladenović spisywał za to na tyle dobrze, że po jego punktach wrocławianie doprowadzili do remisu po 21. Trzeba przyznać, że sopocianie grali bardzo nierówno, wyraźnie sprawiając wrażenie rozkojarzonych. Po przechwycie Paula Grahama, Śląsk wyszedł nawet na prowadzenie(31:30). Jednakże to prowadzenie było chwilowe, ponieważ szybko przeszło ono w ręce sopocian. Przede wszystkim było to spowodowane wygraną walką na tablicach (23-12 do przerwy).

Przewaga Trefla na początku trzeciej kwarty cały czas oscylowała w granicach 5-7 punktów. Wrocławianie utrzymywali się w grze dzięki skutecznym rzutom dystansowym Akselisa Vairogsa. Po celnej dobitce spod kosza Burgessa, sopocianie prowadzili już 55:46. Jednak od tego momentu podopieczni Muiznieksa kompletnie stanęli. Goście rzucili 10 punktów z rzędu i wyszli niespodziewanie na prowadzenie! Sopocianie nie wiadomo z jakich przyczyn dali pozwolić sobie narzucić styl gry wrocławian.

Po trzypunktowym rzucie Slavisy Bogavaca, Śląsk prowadził 65:60. Po chwili kolejne punkty dorzucił Mladenović i trener Muiznieks musiał poprosić o czas. Po tej przerwie ekipa znad morza zaczęła grać zdecydowanie lepiej. Sopocianie zmniejszyli straty do jednego oczka(66:67), by później doprowadzić do remisu po 72. Wówczas za trzy celnie przymierzył Robert Skibniewski, a Turek pomylił się z linii rzutów wolnych i wrocławianie na minutę przed końcem prowadzili 75:72.

Na trzydzieści sekund przed końcem z rogu boiska przymierzył Qa'rran Calhoun i goście prowadzili już sześcioma punktami 78:72. Po kolejnym przechwycie wrocławian i punktach Mladenovicia, sprawa zwycięstwa była już jasna. Sensacyjna wygrana Śląska stała się faktem.

Trefl Sopot - Śląsk Wrocław 77:82 (21:17, 16:15, 18:24, 22:26)

Trefl: Łukasz Koszarek 23, John Turek 15, Chris Burgess 12 (10 zb), Adam Waczyński 9, Łukasz Wiśniewski 8, Marcin Stefański 8, Vonteego Cummings 2, Jamalle Horne 0.

Śląsk: Aleksandar Mladenovic 17, Qa`rraan Calhoun 16, Akselis Vairgos 14, Robert Skibniewski 13 (10 as), Bartosz Bochno 9, Slavisa Bogavac 8, Paul Graham 4, Paweł Buczak 1, Piotr Niedźwiedzki 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×