Niespodziewana porażka w Gdyni - relacja z meczu Lotos Gdynia - Uni Seat Gyor

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W dziewiątej kolejce Euroligi Kobiet Lotos Gdynia podejmował na własnym parkiecie Uni SEAT Gyor. Niestety węgierski zespół "nie leży" gdyńskiej drużynie. Po nieudanym spotkaniu przegrały one bowiem 71:87.

W tym artykule dowiesz się o:

Już od pierwszych minut tego spotkania podopieczne Akosa Fuzy udowadniały, że nie przyjechały do Gdyni po porażkę. Pomimo niewielkiego prowadzenia zespół Lotosu grał nieskutecznie i popełniał niewymuszone błędy. Prowadzenie gdynianek topniało z minuty na minutę, a punkty Rity Rasheed w ostatnich sekundach pierwszej kwarty doprowadziły do pierwszego w tej części meczu remisu.

W drugiej części spotkania inicjatywę zaczęła przejmować drużyna gości. Węgierki niesione skuteczną grą Ivy Ciglar oraz Edity Sujanovej zyskiwały przewagę, której jak się później okazało nie oddały do końca spotkania. W gdyńskiej drużynie skutecznie grały Aneika Henry oraz Jolene Anderson, jednak w drużynie Lotosu brakowało zbiórki. W tym elemencie najskuteczniejsza była Quanitra Hollingsworth, która po 20 minutach miała 10 "desek". Na przerwę drużyna gospodarzy schodziła z 5 punktową stratą. - Wierzyłyśmy, że wciąż możemy to wygrać. Pięć punktów to niewielka strata, i wszystko było wtedy jeszcze możliwe - powiedziała na pomeczowej konferencji prasowej Magdalena Ziętara.

Niestety jak się później okazało, zwycięstwo nie było możliwe. Na tablicach skutecznie walczyła wspomniana Hollingsworth z pomocą Nory Nagy i gdyńskie zawodniczki nie były w stanie zebrać piłek oraz dobić swoich wielu niecelnych rzutów. A gdy do zdobywania punktów włączyła się Rasheed, Lotos przegrywał już 48:65.

W ostatniej części spotkania zespół przyjezdnych zwolnił tempo, co skutecznie zaczęły wykorzystywać podopieczne Javiera Fort Puente. Gdynianki zaczęły bronić agresywniej, a to pozwoliło im na przechwycenie kilku piłek i wyprowadzenie skutecznych kontrataków. Niestety, przewaga zespołu gości była tak wysoka, że pomimo punktów Ivany Jalcovej oraz obu amerykańskich zawodniczek Lotosu, ich zespół przegrał spotkanie.

Co zaważyło o siódmej już porażce gdyńskiego zespołu? Z pewnością brak walki na tablicach. Węgierkom w łatwy sposób przychodziło zbieranie piłek. W tym elemencie gry przyjezdne zwyciężyły 41:26. - Zbiórki to był ten element gry, na którym skupiliśmy się najbardziej. Przegraliśmy go w spotkaniu u siebie i nie chcieliśmy, aby ta sytuacja powtórzyła się - powiedział na konferencji Akos Fuzy.

Szkoleniowiec gdyńskiego Lotosu po meczu był bardzo niezadowolony z postawy swoich zawodniczek w obronie. - Nie jesteśmy drużyną, która wygrywa spotkania grą w ataku. Naszą najsilniejszą bronią jest mocna, agresywna obrona, a dziś jej nam zabrakło. Nie możemy dopuszczać do tego, aby tracić ponad 80 punktów. Dziś zaczęliśmy dobrze bronić, gdy było już za późno. Takie rzeczy nie mogą się powtórzyć - powiedział Hiszpan.

Lotos Gdynia - Uni Seat Gyor 71:87 (19:15, 19:24, 14:26, 23:22)

Lotos: Aneika Henry 17, Jolene Anderson 15, Ivana Jalcova 11, Adrijana Knezevic 8, Geraldine Robert 6, Ines Ajanovic 6, Justyna Żurowska 5, Magdalena Ziętara 3, Magdalena Kaczmarska 0.

Seat: Rita Rasheed 28, Iva Ciglar 20, Quanitra Hollingsworth 18 (17 zb), Edita Sujanova 14, Nora Nagy 5, Anna Lakloth 2, Zsofia Simon 0, Gyorgi Ori 0.

Źródło artykułu: