Do Polski Andrej Urlep trafił w 1997 roku i niemalże z miejsca odmienił oblicze naszej ekstraklasy. Z marszu zdobył cztery mistrzostwa Polski ze Śląskiem Wrocław a następnie dodał kolejne złoto z Anwilem Włocławek. I choć od 2006 roku nie osiągnął kompletnie nic (wówczas wywalczył jedno z dwóch wicemistrzostw z Anwilem), w polskiej lidze nadal uchodzi za wybitnego trenera, który może sprawić, że gra zespołu diametralnie się odmieni. Tak przynajmniej sądzą w Koszalinie, której to drużyny Urlep objął stery zastępując Tomasza Herkta.
Inaczej nie sprowadzaliby słoweńskiego szkoleniowca w przededniu bardzo prestiżowej potyczki z odwiecznym rywalem, Kotwicą Kołobrzeg. - Nie mieliśmy zbyt wiele czasu na przygotowanie się do meczu. Wszystko dzieje się bardzo szybko, ale wiem, że to spotkanie jest bardzo ważne dla Koszalina i na szczęście widać, iż zawodnicy chcą udowodnić swoją wartość - mówi nowy trener AZS.
Pierwszą decyzją Urlepa było przywrócenie do składu Marshalla Stricklanda. Amerykanin na początku sezonu rozegrał pięć spotkań w AZS, ale że swoją postawą nie zachwycał (przeciętnie tylko 2,6 punktu), więc ówczesny trener Tomasz Herkt postanowił odsunąć 28-latka od zespołu i sprowadził do Koszalina Stefhona Hannah. 26-letni obrońca szybko wpasował się do ofensywnego profilu ekipy i został trzecim strzelcem zespołu ze średnią 15 punktów. Lepszą mają tylko J.J. Montgomery (16,3) i George Reese (16,1).
Problem w tym, że koszalinianie to obecnie zespół tylko ataku, ale jeśli rywale stawiają zbyt ciasną defensywę, następują problemy i w ten sposób AZS przegrał cztery ostatnie mecze ligowe (z Anwilem, Treflem, Energą Czarnymi i Polpharmą). Złą passę koszalinian będą chcieli przedłużyć więc kołobrzeżanie, którzy są na fali. Zespół Tomasza Mrożka wygrał trzy z czterech ostatnich pojedynków u siebie, w tym dwa, które odbiły się szerszym echem w Polsce.
Najpierw Oded Brandwein (12,2) zdobył 17 ze swoich 22 punktów w nieco ponad pięć minut ostatniej kwarty i dogrywki meczu z Zastalem, a Kotwica wygrała 92:83, zaś w kolejnym spotkaniu Izraelczyka z polskim paszportem wsparł Tomasz Kęsicki (7 punktów i 4,6 zbiórki) i "Czarodzieje z Wydm" wykorzystali chwilę słabości PGE Turowa wygrywając 64:54.
Kołobrzeżanie są na chwilę obecną bardziej zbilansowanym zespołem, który potrafi wygrywać nie tylko dzięki ofensywie, ale również defensywie i choć w drużynie nie ma wielkich nazwisk, wydaje się, że trenerowi Mrożkowi udaje się stwarzać z tej grupki całkiem niezły kolektyw, który ma szansę na grę w górnej szóstce po sezonie zasadniczym. Koszalinianie natomiast to w tej chwili jedna wielka niewiadoma. W ciągu kilku dni słoweński trener nie mógł sprawić, że jego podopieczni zaczną grać na poziomie, którego będzie oczekiwał za kilka tygodni, ale bardzo możliwe, że głównodowodzący Igor Milicić i spółka zagrają z zębem, którego nie prezentowali w ostatnich meczach. Wszak Urlep bardzo łatwo wymienia graczy, gdy uważa są mu niepotrzebni bo na placu gry zostawiają zbyt mało serca, a przecież nikt nie chce być bezrobotny w trakcie sezonu...
Mecz odbędzie się w niedzielę, 11 grudnia w hali Gwardii w Koszalinie. Bezpośrednią relację ze spotkania przeprowadzi Radio Koszalin.