Karnowski: Za cel mieliśmy zatrzymać Okafora oraz Weedena i Hicksa

Koszykarze tarnobrzeskiej Siarki w ostatnim czasie prezentują się bardzo dobrze. Ekipa z Podkarpacia wygrała pięć z ostatnich sześciu spotkań. W sobotę w pokonanym polu zostawili Polpharmę Starogard Gdański.

Sobotnie spotkanie Siarki z Polpharmą było emocjonujące i trzymało do końca w niepewności. Skuteczniejsi w ostatnich sekundach okazali się gracze z Podkarpacia, którzy wygrali w lidze po raz siódmy. - Cieszymy się ze zwycięstwa. Spodziewaliśmy się, że będzie to ciężki mecz. Polpharma miała trudny początek, zmienił się trener. To zupełnie inny zespół niż wtedy. Doszło kilku graczy, m.in. Patrick Okafor - stwierdził po zawodach środkowy Siarki Przemysław Karnowski.

Siarkowcy po ostatniej przykrej i wysokiej porażce z Energą Czarnymi Słupsk udanie zrehabilitowali się swoim fanom. Warto także podkreślić, że Siarka w ostatnich sześciu spotkaniach aż pięć razy była górą. - Po tym słabym spotkaniu w Słupsku, gdzie tak naprawdę nie pokazaliśmy nic, byliśmy podpaleni po tych czterech wygranych. Teraz powiedzmy, udało nam się wygrać i mam nadzieję, że rozpoczniemy kolejną passę - kontynuuje Karnowski.

Kluczem do wygranej okazało się powstrzymanie bardzo groźnego pod koszem Patricka Okafora. Założeniem było także nie dopuszczać do rzutów za trzy punkty Tony Weedena i Michaela Hicksa. Ta sztuka Siarkowcom się nie udała, aczkolwiek w bardzo ważnej końcówce ekipa z Tarnobrzega nie pozwoliła tym graczom na celną trójkę. - Nasi rywale pod koszem byli trochę słabsi fizycznie w porównaniu z tymi ze Słupska. Za cel mieliśmy zatrzymać Okafora oraz Weedena i Hicksa, którzy dobrze rzucają z dystansu. Chcieliśmy to ograniczyć. Obaj dużo rzucali, często nie trafiali, aczkolwiek trochę tych rzutów wpadło, a tak naprawdę nie miały one prawa wpaść - stwierdził kapitan Siarki, Wojciech Barycz.

Siarkowcy w sobotnim spotkaniu musieli sobie poradzić bez podstawowego rozgrywającego Josha Millera. Gra jako zespół pozwoliła jednak pokonać tą trudność. Każdy z graczy Siarki zaprezentował się bardzo dobrze i był mocnym punktem drużyny. - Widać było brak Millera. Mimo tego każdy wniósł bardzo dużo do zespołu. Sześciu naszych graczy rzuciło ponad 10 punktów. Nie było w naszych poczynaniach indywidualności - zakończył Wojciech Barycz.

Źródło artykułu: