Dąbrowianie udanie zakończyli najpierw pierwszą rundę zasadniczą rozgrywek, a potem rok 2011 i obecnie plasują się na fotelu wicelidera. Tuż przed świętami wysoko i pewnie pokonali osłabiony PC SIDEn Toruń (82:61), tym samym rewanżując się za porażkę z początku sezonu, gdy w Toruniu wygrali gospodarze (97:85).
- Nie zapominajmy, że my w Toruniu również graliśmy osłabieni. Nie było Grochowskiego, a ile Grzesiek znaczy dla drużyny, to widać od pewnego czasu. Chcieliśmy przede wszystkim wygrać 13 punktami, to było najważniejsze. Tego typu sytuacje powodują, że zmiennicy, którzy zmieniają podstawowych zawodników, grają bardzo dobrze. Do końca nie byliśmy pewni tej różnicy, jednak końcówkę zagraliśmy na 100 procent i udało się wypracować 20-punktową przewagę. To nas satysfakcjonuje - ocenił Wojciech Wieczorek, szkoleniowiec MKS-u.
Przebieg meczu ustaliła premierowa kwarta, którą dąbrowianie wygrali 29:8. - Zespół z Torunia walczył z nami w drugiej i trzeciej kwarcie. Jednak w głowie na pewno mieli to, że po 10 minutach przegrywali 21 punktami - powiedział Wieczorek. Mimo nacisków ze strony rywali, jego podopieczni zdołali utrzymać koncentrację, która pomogła im w spokojnej grze i utrzymywaniu przewagi. - Wiedzieliśmy, że przeciwnicy są osłabieni, udało nam się szybko "odjechać". Później w nasze szeregi wdarło się rozluźnienie i musieliśmy się męczyć, by odrobić stratę z Torunia - podkreślił Paweł Zmarlak, bohater środowego spotkania.
MKS przed rozpoczęciem sezonu nie był stawiany w gronie faworytów do walki o najwyższe miejsca, ale dobra gra udowodniła, że zawodnicy szybko się ze sobą zgrali. W wygrywaniu kolejnych meczów bardzo pomocny jest fakt, że w tym sezonie żaden koszykarz nie odniósł poważnej kontuzji. - To nie jest kwestia tylko rotacji. Każdy zawodnik, który wchodzi na parkiet, jest na tyle przygotowany wydolnościowo, że przez kilka minut, bez przerwy, może dać z siebie 90-100 procent. Cieszymy się, że rozegraliśmy tyle meczów bez poważnych urazów i kontuzji. Nasz styl kosztuje sporo sił, ale opłaca się - zdradził trener Wieczorek, któremu rację przyznaje jego podopieczny. - Takie mamy założenie, cały czas gonić. Mamy dobrą rotację w składzie i mamy zespół, który biega. Są drużyny, które mają wyższych zawodników, ale my nadrabiamy szybkością - powiedział Zmarlak.
Poniekąd dobra passa mogła skończyć się podczas spotkania z PC SIDEnem. W jednej z akcji Paweł Zmarlak był bliski "skasowania" cheerleaderki. - Całe szczęście, że ją w ostatniej chwili zauważyłem, gdybym jej nie dostrzegł, to mogłaby mieć... spory ciężar na głowie. Udało się jakimś cudem zminimalizować kontakt. Mogło być troszeczkę źle, ale jak zorientowałem się, że wszystko jest dobrze, to wróciłem na parkiet i pobiegłem za akcją - humorystycznie przyznał.
Przed dąbrowską drużyną udane święta, które nie zwalniają jej z pracy - rozmyślać na pewno będzie duet trenerski Wojciech Wieczorek - Michał Dukowicz. Pierwszy szkoleniowiec trochę nieśmiało, ale jednak przyznaje, że cel drużyny uległ zmianie i teraz jest nim awans do TBL.
- Gorąco wierzyliśmy, że w pełnym składzie jesteśmy w stanie z każdym zagrać jak równy z równym, nawet z teoretycznie silniejszymi zespołami. Niezmiennie naszym celem jest gra w play-off. Przed nami trudne wyjazdy, więc mamy to na uwadze. Chcemy zająć jak najwyższe miejsce, spróbujemy zagrać o finał. Na początku zakładaliśmy "tylko" awans do play-off, natomiast dobra gra drużyny spowodowała to, że stawiamy sobie wyższy cel, spróbujemy przejść pierwszą, może drugą rundę. Trzeba jednak pamiętać, że rywale są bardzo mocni, liga jest wyrównana. Zespół walczy, więc gramy o jak najlepsze miejsce - zapowiedział.
Odpoczynek jest jednak wkalkulowany w końcówkę roku. - Tydzień odpoczniemy i zaraz po świętach szykujemy się do kolejnych meczów. W styczniu czeka nas trudny okres, w tym wyjazd na pucharowe spotkanie do Wrocławia. Sporo pracy przed nami - zdradził Wieczorek.