Łukasz Pacocha: Mam do siebie duże pretensje

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W końcówce 2011 roku AZS Radex radził sobie ze zmiennym szczęściem. Nieoczekiwanie szczecińska drużyna pokonała lidera - Start Gdynia 74:67, by kilka dni później ulec Startowi Lublin 60:70.

W tym artykule dowiesz się o:

Po serii trzech porażek podziękowano za pracę trenerowi Zbigniewowi Majcherkowi. Pod wodzą Wojciecha Zeidlera AZS Radex zanotował zwycięstwo oraz przegraną. Podczas kilkutygodniowej przerwy w rozgrywkach nowy szkoleniowiec będzie miał czas, by wpoić podopiecznym swoją wizję zespołu. - Myślę, że ta zmiana już przyniosła efekt. Wygraliśmy w Gdyni z liderem. Zresztą w Lublinie też widać było na boisku, że jesteśmy zupełnie inną drużyną. Tylko zabrakło nam po prostu skuteczności. Teraz jest dużo czasu na odbudowanie się i poprawienie wszystkich mankamentów. Myślę, że po Nowym Roku zaczniemy lepiej grać - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl ocenił Łukasz Pacocha.

3 dni przed Wigilią Bożego Narodzenia szczecinianie zagrali w odległym o ponad 700 kilometrów Lublinie. Miejscowy Start nie okazał się gościnny, gdyż zwyciężył 70:60, a losy rywalizacji rozstrzygnął w ostatniej kwarcie. - W II kwarcie zaczęliśmy grać dobrze, lepiej w trzeciej i ją wygraliśmy. Mocno kryliśmy w obronie i cały czas wygrywaliśmy. Ale w końcówce zabrakło zimnej głowy i skuteczności, bo cała drużyna zagrała w ataku poniżej oczekiwań - zauważył 29-letni zawodnik.

Pacocha należy nie tylko do najskuteczniejszych, ale i najlepiej rzucających z dystansu koszykarzy w I lidze. W ostatnim meczu w 2011 roku zdobył jednak tylko 5 punktów, ani razu nie trafiając zza linii 6,75 m. - Mam do siebie duże pretensje - skwitował Pacocha.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)