Przemysław Karnowski: Każdy grał zbyt indywidualnie

Siarka Jezioro Tarnobrzeg doznała kolejnej porażki. Tym razem podopieczni Dariusza Szczubiała musieli uznać wyższość Zastalu Zielona Góra. Siarkowcy w ostatniej kwarcie zagrali zbyt indywidualnie.

Siarka Jezioro Tarnobrzeg w tym sezonie chce awansować do play off. Szanse na bezpośredni awans, czyli miejsce w pierwszej piątce po pierwszej rundzie zmalały jednak do minimum po przegranej z Zastalem Zielona Góra. - Ta porażka oddala nas od bezpośredniego awansu do play off. Nie składamy jednak broni i będziemy walczyć dalej w kolejnych spotkaniach z wyżej notowanymi rywalami. Trzymaliśmy się przez trzy kwarty a później Zastal nam odskoczył - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl środkowy Siarki, Przemysław Karnowski.

Tarnobrzeżanie ponad połowę punktów zdobyli rzutami wolnymi i z dystansu. Całkowicie nie szła gra pod koszem. Wysocy zawodnicy z Podkarpacia często nie byli obsługiwani podaniami przez partnerów. - Nie mnie oceniać tę sytuację. Nie jestem od tego, lecz od grania. Ja mam pomagać chłopakom, trenerowi w odnoszeniu zwycięstw, a komentować naszą grę - dodał 18-latek.

Przez 30 minut Siarka grała zespołowo. Gra może nie zawsze się kleiła, ale piłka krążyła między zawodnikami z Tarnobrzega. W ostatniej odsłonie coś się jednak zmieniło i szczególnie Amerykanie grający w Siarce powrócili do swoich dawnych nawyków i znowu zaczęli grać na pokaz i sami kończyli większość akcji. - Do trzeciej kwarty graliśmy dobrze. Początek ostatniej odsłony oraz trzy ostatnie minuty meczu zagraliśmy już nie najlepiej. Staraliśmy się, ale widać było, że nie damy rady dogonić Zastalu. Każdy grał zbyt indywidualnie - kontynuuje.

Na początku czwartej kwarty Siarkowcy doszli Zastal na sześć oczek, zrobili dwie dobre akcje w defensywnie, ale w ataku zagrali zbyt nonszalancko i nie zdołali dojść rywali. Prawdopodobnie mecz potoczyłby się zupełnie inaczej. - Zdecydowanie żałujemy, że nie potrafiliśmy wykorzystać swoich szans w momencie, kiedy było tylko sześć punktów straty. Mieliśmy swoje akcje. Nie udało się skończyć celnym rzutem naszych akcji. Być może za bardzo chcieliśmy. Trudno powiedzieć dlaczego tak się stało - stwierdził Karnowski. To podłamało zawodników z Podkarpacia, którzy jakby odpuścili. - Nie możemy mówić, że odpuściliśmy. Musieliśmy szukać szybkich rzutów, żeby odrobić stratę - dodał.

Przed Siarką teraz pracowity tydzień. Już w czwartek zagrają z Turowem w Zgorzelcu, a w niedzielę u siebie z AZS Koszalin. Oba mecze są dla podopiecznych Dariusza Szczubiała bardzo ważne. Siarkowcy nie podłożą się, lecz powalczą o dwie wygrane i przełamanie złej passy szczególnie na wyjazdach. - Gramy w czwartek z Turowem, z którym u siebie walczyliśmy przez trzy kwarty jak równy z równym. Podobnie jak Zastal w poniedziałek odskoczyli nam w ostatniej kwarcie. Jedziemy tam na pewno powalczyć, a z Koszalinem będziemy się bić o zwycięstwo. Każdy w tej lidze może wygrać z każdym. To jest tylko sport i wszystko zależy od dyspozycji dnia. Trzeba dać z siebie wszystko. U siebie gramy dobrze, aczkolwiek czasami coś nam nie wychodzi. Nie ma jakiś specjalnych pogromów. Na wyjazdach nie jest już tak kolorowo - zakończył Przemysław Karnowski.

Komentarze (0)