Śląsk Wrocław, wprawdzie nie ten występujący w ekstraklasie, lecz walczący w drugiej lidze, nie musi być wcale rywalem łatwiejszym od Sokoła Łańcut czy Startu Gdynia. W swojej grupie plasuje się na pierwszym miejscu i jest jednym z głównych kandydatów do awansu. Gdy dodamy do tego, iż w jego szeregach występują tak doświadczeni i zasłużeni dla polskiego basketu zawodnicy, jak Mirosław Łopatka czy Radosław Hyży, o zwycięstwo może być trudno.
Choć trener Mariusz Karol zapowiadał, że jego podopieczni są przygotowani na częste granie w pierwszym miesiącu nowego roku, na pewno odczuwają skutki napiętego terminarzu. - Zwalniając Pawła Wiekierę, szkoleniowiec miał świadomość swojej decyzji. Wiedział, co robi - zapewnia Michał Wolczyk, rzecznik prasowy Rosy.
Do gry wciąż nieprzygotowani są Tomasz Pisarczyk i Emil Podkowiński. Pierwszy z wymienionych koszykarzy nie wróci szybko na parkiet. - Pojawił się spory krwiak na mięśniu łydki - informuje nasz rozmówca. - Emil wznowił treningi, lecz nie ćwiczy na sto procent. Dokucza mu drugie ścięgno Achillesa, ponieważ odciąża kontuzjowaną nogę, co z kolei obciąża drugą - wyjaśnia Michał Wolczyk.
Dwa ostatnie spotkania, z drużynami z absolutnej czołówki zaplecza ekstraklasy, pokazały, że nawet w okrojonym składzie radomianie są w stanie walczyć jak równy z równym. A na Rosę czeka już przecież MKS Dąbrowa Górnicza, kolejny potentat pierwszej ligi. - W pierwszej rundzie wygraliśmy w hali rywala, ale występowaliśmy wówczas w innym składzie, z innym trenerem. Również do starcia w Lublinie nie podejdziemy w roli zdecydowanego faworyta - podkreśla rzecznik prasowy. Czy podopieczni Mariusza Karola wytrzymają trudy najbliższych kilkunastu dni? Świadczyć o tym będą wyniki.