Znowu porażka - relacja z meczu Rivas Ecopolis Madryt - Wisła Can - Pack Kraków

Nie udała się mistrzyniom Polski wyprawa na Półwysep Iberyjski. Wiślaczki przegrały bowiem, w Madrycie z miejscowym Rivas Ecopolis 66:71 i straciły pozycję lidera grupy C. Od porażki Białej Gwiazdy nie uchroniła nawet Nicole Powell, która w całym spotkaniu zdobyła 19 punktów.

Pojedynek Wisły z hiszpańskim Rivas Ecopolis od pierwszych minut był bardzo zacięty. Obie strony na przemian popisywały się udanymi akcjami, w związku z czym kibice nie mogli narzekać na brak emocji. Jako pierwsze na kilku-punktowe prowadzenie wysunęły się gospodynie, które za sprawą swojej gwiazdy Essence Carson po niespełna 4 minutach wygrywały 8:4. Wisła jednak nie zamierzała biernie przyglądać się poczynaniom przeciwniczek i chwilę później wyrównała stan rywalizacji. Duża w tym zasługa aktywnej od samego początku Eweliny Kobryn, a także Anke DeMondt, która trafiła za trzy w najbardziej odpowiednim momencie. Te wydarzenia były jednocześnie jasnym sygnałem dla miejscowych, że Biała Gwiazda nie ma zamiaru po raz kolejny schodzić z parkietu pokonana i zrobi wszystko, by zgarnąć komplet punktów. Wydawało się nawet, że lada moment przejmie inicjatywę, ale w jej szeregi wdarła się niemoc, która zniweczyła cały dotychczasowy trud. W związku z tym przyjezdne mogły mówić o sporym szczęściu, że po 10 minutach były gorsze zaledwie o 3 "oczka", a słowa podziękowania należały się wspomnianej Belgijce, która w końcówce jako jedyna potrafiła wyrwać się z marazmu.

Tyle, że w drugiej odsłonie nawet doświadczona obrończyni nie była w stanie wiele zdziałać wobec prawdziwej ekspansji miejscowych. To one bowiem, z każdą minutą coraz bardziej się rozkręcały i po świetnych zagraniach Anny Cruz wygrywały już 30:23. Taki stan rzeczy sprawiał, że podopieczne trenera Jose Ignacio Hernandeza znalazły się w dość nieciekawym położeniu i musiały możliwie jak najszybciej zareagować, by podtrzymać nadzieję na końcowy sukces. W przeciwnym razie, dystans dzielący oba teamy nie miał szans zmaleć.

Jednakże ku niezadowoleniu wszystkich związanych z małopolskim klubem, ich faworytki wciąż nie imponowały swoją postawą. Na naganę zasługiwała szczególnie skuteczność, która w pewnym momencie oscylowała wokół trzydziestu pięciu procent. Oczywiście prawdą jest, że w znacznym stopniu było to efektem dobrej obrony Hiszpanek, ale też same krakowianki utrudniały sobie zadanie, nie potrafiąc stworzyć dogodnych pozycji do rzutu. A z kolei indywidualne popisy poszczególnych koszykarek jak można przypuszczać bardzo rzadko przynosiły pożądane skutki. Takich problemów natomiast nie miał Rivas, który w międzyczasie dzięki dobrej postawie Asjhy Jones kilkakrotnie skarcił przyjezdne i po pierwszej połowie w pełni zasłużenie prowadził 38:30.

Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Stroną wiodącą nadał był czwarty dotychczas zespół grupy C i nic nie wskazywało na to, by coś w tej kwestii miało ulec zmianie. Wiślaczki największy problem miały z zastopowaniem niesamowitej Carson. Amerykanka tuż po wznowieniu rywalizacji przymierzyła zza linii 6 , 75 m. i wynik na tablicy świetlnej brzmiał 43:32. Co ciekawe jednak, nie ona jedna spośród madryckich zawodniczek rozgrywała tak dobre zawody. Pozytywną kartę zapisywały również Laura Nicholls, a także wymieniane wcześniej Jones i Cruz, które już na początku drugiej połowy miały na koncie dwucyfrową zdobycz punktową. W związku z tym oczywistym było, że bazująca na trafieniach Nicole Powell oraz od czasu do czasu włączającej się Kobryn Wisła będzie miała wielki kłopot z odniesieniem upragnionego zwycięstwa.

Nieoczekiwanie jednak w ostatnich fragmentach trzeciej "ćwiartki" mistrzynie Polski obudziły się z letargu i w mgnieniu oka zaczęły odrabiać straty. Wśród nich ponownie błysnęła DeMondt, która dała przykład koleżankom, jak należy radzić sobie z defensywą rywalek. Ponadto o wiele lepiej zaczęła funkcjonować też blok obronny Wisły, przez co Hiszpanki nie miały tak wiele wolnego miejsca przy oddawaniu rzutów. Dzięki temu przed decydującą batalią krakowianki przegrywały zaledwie 56:57 i kwestia końcowego triumfu wciąż pozostawała otwarta!

Niestety nadzieja na wygraną zniknęła niemal tak szybko jak się pojawiła. Rivas, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji na samym początku czwartej kwarty znów przeprowadził kilka składnych akcji i jak się później okazało, do samego końca utrzymał bezpieczną przewagę. Wisła, co prawda próbowała jeszcze doprowadzić choćby do remisu, ale zabrakło jej czasu. Ostatecznie, ekipa z Madrytu wygrała 71:66, robiąc ogromny krok w kierunku awansu do kolejnej rundy. Dla klubu spod Wawelu zaś, była to już druga porażka w Eurolidze z rzędu, więc zarówno sztab szkoleniowy, jak i same koszykarki w drogę powrotną do domu udali się w nietęgich minach.

Rivas Ecopolis Madryt - Wisła Can Pack Kraków 71:66 (20:17, 18:13, 19:27, 14:10)

Rivas Ecopolis: Essence Carson 19, Asjha Jones 18, Anna Cruz 14, Laura Nicholls 10 (10 zb), Sandra Pirsic 6, Vega Gimeno 2, Gema Garcia 2, Tijana Krivacevic 0, Elisa Aguilar 0.

Wisła Can Pack: Nicole Powell 19, Ewelina Kobryn 15, Anke DeMondt 15, Milka Bjelica 7, Petra Ujhelyi 6, Ana Dabovic 2, Paulina Pawlak 2, Magdalena Leciejewska 0.

Komentarze (2)
kibicprawdziwy
26.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
derek, przestań pitolić bo mi się zajady ze śmiechu zrobią. O jakich efektach ty piszesz o I.miejscu w PLKK czy II.miejscu w grupie C w Eurolidze? A jak tam twój Lotos? Czy awansował ze swojej Czytaj całość
avatar
derek
25.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
oj Wisła wisła, kupe kasy zainwestowaliście a efektów brak, w takiej formie do finału ekstraklasy nie awansujecie, mistrzem Lotos będzie