Emocje jak u Hitchcocka - relacja z meczu Tarbes Gespe Bigorre - CCC Polkowice

Dodatkowych pięciu minut potrzebowało CCC Polkowice, aby pokonać outsidera grupy B Tarbes Gespe Bigorre. Zespół z południa Francji postawił trudne warunki i do końcowych sekund spotkania walczył swoje o pierwsze zwycięstwo w Eurolidze. Ostatecznie team z Tarbes nie osiągnął swojego celu, bo więcej zimnej krwi w końcówce meczu zachowały koszykarki z Dolnego Śląska.

Mecz rozpoczął się od lekkiej przewagi polkowiczanek, które po kilku akcjach Ivy Pervanovic oraz Evanthi Maltsi objęły prowadzenie 13:7. Drużyna z Tarbes nie załamała się tym chwilowym niepowodzeniem i rozpoczęła skuteczny pościg za przyjezdnymi. Z dobrej strony prezentowały zwłaszcza się Ana Cata - Chitiga oraz Alexandra Montgomery, które z łatwością dziurawiły polkowicki kosz. Po udanym początku Pomarańczowe wyraźnie zostały wybite ze swojego rytmu, co przełożyło się na kilka niepotrzebnych strat. Dobra gra w środowym spotkaniu Gespe Bigorre była sporym zaskoczeniem, ponieważ zespół ten, do tej pory w Eurolidze prezentował bardzo słabo. Dość niespodziewanie, to miejscowe po pierwszych dziesięciu minutach przeważały jednym oczkiem.

W drugiej ćwiartce trwała dalsza wymiana ciosów, jednak minimalnie prowadzenie wciąż utrzymywało się po stronie Tarbes. W szeregach polkowickiej ekipy szalała serbska podkoszowa Iva Perovanovic (16 pkt do przerwy). To głównie dzięki niej Pomarańczowe utrzymywały bliski kontakt punktowy ze swoimi przeciwniczkami. "Popisy" koszykarek CCC nie spodobały się wyraźnie ich trenerowi Arkadiuszowi Rusinowi. Poirytowany szkoleniowiec dwukrotnie był zmuszony wziąć czas, aby przywołać swoje podopieczne do porządku. Jednak końcówkę pierwszej połowy skuteczniej rozegrały Francuzki i to one prowadziły po dwudziestu minutach 48:44.

W drugiej połowie polkowiczanki starały się przejąć panowanie na parkiecie i początkowo im się to udawało. Dobrze radziła sobie Agnieszka Majewska, która prezentowała bardzo wszechstronny basket. Potrafiła odpalić celną "trójkę", rzucić z półdystansu, czy zaatakować kosz skutecznym lay upem. Mimo lepszej gry Pomarańczowe nie potrafiły odskoczyć swoim rywalkom na większą przewagę niż pięć punktów. Podopieczne Pascala Pisana grały z wielką zadziornością i za nic w świecie nie zamierzały oddać tego pojedynku w ręce rywalek.

Ostatnia kwarta była mało efektowna, a oba zespoły notowały sporo strat. Lecz pod względem dramaturgii mecz ten oglądało się z wypiekami na twarzy. Na dwadzieścia sekund przed końcem polkowiczanki prowadziły czterema punktami i w sobie tylko znany sposób pozwoliły miejscowym koszykarkom na doprowadzenie do dogrywki. Po czterdziestu minutach na tablicy świetlnej widniał wynik 81:81 i kibice mogli szykować się do dodatkowych emocji.

W dogrywce bardziej ciśnienie wytrzymały zawodniczki Arkadiusza Rusina, które bezbłędnie wykonywały swoje rzuty osobiste, natomiast Francuzki nieco już opadły z sił i mimo ambitnej postawy ostatecznie musiały uznać wyższość drużyny CCC Polkowice.

Tarbes Gespe Bigorre - CCC Polkowice 96:99 (23:22, 25:22, 17:23, 16:14, d. 15:18)

Tarbes: Ana Cata-Chitiga 23, Florence Lepron 22, Lizanne Murphy 10, Maja Miljkovic 10, Alexandra Montgomery 9, Petra Salagnac 8, Charlotte Preiss 8, Naura El Gargati 6.

CCC: Iva Perovanovic 32, Sharnee Zoll 17, Agnieszka Majewska 17, Evanthia Maltsi 13, Valerija Musina 13, Megan Frazee 7, Joanna Walich 0, Agata Gajda 0.

Komentarze (1)
avatar
gizm00
26.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kiedyś CCC słynęło z tego, że nie mieli ani jednej zagranicznej zawodniczki. Potem polityka zaczęła się zmieniać i teraz to one stanowią trzon zespołu. Niemniej liczy się, że polski klub odnosi Czytaj całość