W jednym z finałowych starć Asseco Prokomu Gdynia z PGE Turowem Zgorzelec w poprzednim sezonie paskudnej kontuzji Achillesa doznał skrzydłowy mistrzów Polski - Robert Witka. Były zawodnik reprezentacji Polski przez wiele miesięcy leczył kontuzję i tuż przed zakończeniem sezonu zasadniczego ponownie założy koszulkę gdyńskiej ekipy, która zdecydowała się pozyskać Witkę.
- Po kontuzji nie ma już najmniejszego śladu. Teraz muszę skupić się na nadrabianiu zaległości jeśli chodzi o siłę a przede wszystkim granie. Przymusowa przerwa, którą miałem nie oznacza jednak, że nic nie robiłem. Ostatnie pół roku spędziłem we Wrocławiu, gdzie mocno pracowałem nad odbudową mięśni oraz ogólnej koordynacji. Była to żmudna i ciężka praca, którą jednak musiałem wykonać. Teraz potrzebuję tylko czasu na boisku aby "ograć się" na nowo - mówi Robert Witka.
Już niedługo, bo od rundy tzw. szóstek do rywalizacji w Tauron Basket Lidze powróci ekipa Asseco Prokomu. Z pierwszej części sezonu mistrzowie decyzją władz ligi zostali zwolnieni i grę z krajowymi rywalami rozpoczną w górnej części tabeli. Jak po kilkumiesięcznej przerwie Robert Witka ocenia zmagania zespołów w rodzimej lidze?
- Moim zdaniem poziom jest wyższy niż rok temu. Jest kilka zespołów, na które trzeba uważać. Jest Zielona Góra, która jest już groźna nie tylko na własnym parkiecie, jest nieobliczalna Kotwica czy Siarka. W gronie najmocniejszych zespołów oprócz oczywiście obrońcy tytułu stawiam jeszcze Turów, Anwil, Czarnych oraz Trefla - kończy zawodnik Asseco Prokomu.