Tradycji stało się zadość - relacja z meczu Siarka Jezioro Tarnobrzeg - Trefl Sopot

Trefl Sopot nie bez problemów odniósł kolejne ligowe zwycięstwo w obecnym rozgrywkach i umocnił się na fotelu lidera. Ekipa z Trójmiasta do ostatnich sekund musiała bić się o wygraną z ambitnie grającymi zawodnikami Siarki Jezioro Tarnobrzeg.

Kamil Górniak
Kamil Górniak

Mecz rozpoczął się od podkoszowych pojedynków Przemysława Karnowskiego i Johna Turka. Chwilę potem kibice byli świadkami wymiany ciosów w postaci celnych trójek. Goście w 3. minucie prowadzili 7:11, a w połowie kwarty już 9:17. Siarkowcy nie radzili sobie z dobrze grającą defensywą Trefla. Mecz był bardzo szybki. Tempo mocno nakręcali goście, którzy po niecelnych rzutach Siarki wyprowadzali bardzo szybkie akcje, które często kończyły się celnymi rzutami. Przewaga sopocian w 6. minucie wzrosła do dziewięciu oczek. W kolejnych minutach obraz gry się nie zmieniał. Przewaga Trefla rosła cały czas, a akcje kończone były bądź celną trójką, bądź punktami po kontrach. Gospodarze przede wszystkim słabo bronili, o czym może świadczyć chociażby fakt, że Siarka w obronie przewiniła zaledwie raz, a goście na swoim koncie po pierwszych dziesięciu minutach mieli aż 30 oczek. - Dobrze weszliśmy w mecz, ale gospodarze skutecznie powoli, krok po kroku odrabiali straty - stwierdził dobrze dysponowany w niedzielnych zawodach skrzydłowy Trefla Filip Dylewicz.

W półtorej minuty gospodarzom udało się odrobić cztery punkty, głównie dzięki przewinieniu umyślnemu Łukasza Wiśniewskiego. Chwilę potem zrobiło się już 25:30. W 13. minucie po celnej trójce Dariusza Wyki Siarka przegrywała już tylko 30:34. Goście ponownie zaczęli mocniej bronić, a przy tym ponownie celnie trafiać na nieco ponad 4 minuty przed przerwą odskoczyli na dziesięć oczek. Gospodarze znowu zaczęli popełniać proste błędy i w 17. minucie meczu na tablicy widniał wynik 32:47. Prawie cztery minuty przestoju Siarki wykorzystali doświadczeni rywale, którzy nieco spokojniej mogli patrzeć na kolejne minuty niedzielnego pojedynku. Ta chwila wytchnienia nie trwała jednak długo bowiem w 19. minucie przewaga Trefla zmalała do ośmiu oczek. Drugą kwartę obie ekipy zakończyły celnymi rzutami za trzy. LaMarshall Corbett trafił praktycznie równo z syreną. - Być może byliśmy rozprężeni, ale Siarka to groźny rywal szczególnie na własnym parkiecie - dodał Dylewicz.

Już w pierwszej akcji po przerwie gospodarzom udało się zmniejszyć straty do pięciu punktów. W 22. minucie po raz kolejny trafił Nicchaeus Doaks i Siarka traciła do Trefla już tylko trzy oczka. W 24. minucie groźnie wyglądającej kontuzji doznał Corbett, który długo nie mógł podnieść się z parkietu i musiał zostać z niego zniesiony przez Przemysława Karnowskiego. - Mam nadzieję, że to nie będzie poważny uraz, ale wyglądało to groźnie i pewnie z miesiąc nam nie będzie pomagał – powiedział po zawodach opiekun Siarki Dariusz Szczubiał. Podrażnieni gospodarze w połowie trzeciej kwarty doszli Trefl na dwa punkty, mimo że chwile wcześniej było sopocianie odskoczyli na sześć oczek. To, co wydawało się niemożliwe jeszcze pod koniec drugiej kwarto stało się faktem na półtorej minuty przed końcem trzeciej kwarty. Siarka po punktach Doaksa wyszła na prowadzenie 67:66. Gospodarze zdołali jeszcze dołożyć dwa oczka i prowadzili po 30. minutach gry 71:68.

Pięć punktów zdobytych z rzędu przez gości spowodowały, że Trefl ponownie objął prowadzenie. Szybko zareagował trener Siarkowców Dariusz Szczubiał, który poprosił o przerwę, aby zmobilizować swoich podopiecznych i nieco wybić z rytmu sopocian. Sprawy w swoje ręce zaczęli brać sędziowie, którzy wydali kilka dość dziwny decyzji na niekorzyść gospodarzy. Siarkowcy dopiero w połowie ostatniej odsłony zawodów zdobyli swoje pierwsze punkty. Wynik był jednak sprawą otwartą, bowiem przewaga sopocian wynosiła zaledwie cztery oczka. Obie ekipy w ostatniej kwarcie grały nieskutecznie, ale widać było po zawodnikach trudy tego ciekawego spotkania. Na 120 sekund przed końcem spod kosza trafił Karnowski i było już tylko 77:79. Emocje w końcówce były ogromne, ale na 40 sekund przed końcem goście odskoczyli na pięć oczek. Tej przewagi nie dali już sobie wyrwać. - Szkoda, że w ostatnich dwóch miesiącach nie graliśmy tak w obronie, jak w drugiej połowie tej potyczki, bo moglibyśmy być znacznie wyżej w tabeli - zakończył Szczubiał.

Siarka Jezioro Tarnobrzeg - Trefl Sopot 81:90 (19:30, 25:22, 27:16, 10:22)

Siarka Jezioro Tarnobrzeg: Tiller 21, Doaks 12 (1x3), Piechowicz 11 (1x3), Karnowski 11, Corbett 10 (2x3), Barycz 8, Miller 5, Wyka 3 (1x3), Walski 0.

Trefl Sopot: Koszarek 23 (3x3), Dylewicz 21 (3x3), Turek 15, Wiśniewski 12 (2x3), Waczyński 9 (1x3), Kuzminskas 6, Cummings 2, Stefański 2, Mallett 0, Stalicki 0.

Widzów: 1500.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×