Tęcza nad Wawelem - zapowiedź meczu Wisła Can - Pack Kraków - Tęcza Leszno

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po wygranej nad brzeską Odrą krakowianki czeka kolejne ligowe starcie. Tym razem zmierzą się one na własnym parkiecie z Tęczą Leszno, która w tabeli zajmuje odległą jedenastą pozycję. W związku z tym trudno przypuszczać, by przyjezdne zdołały się pokusić o jakąś niespodziankę.

Dzieje się tak choćby dlatego, że mistrzynie Polski wchodzą w decydującą fazę przygotowań do meczów Euroligowych i ich forma przynajmniej w założeniach powinna zwyżkować. Zresztą nie może być inaczej skoro od blisko tygodnia cały zespół ciężko trenuje nad poprawą wielu elementów. - Nasz szkoleniowiec bardzo sumiennie opracowuje różne warianty taktyczne, które będą nam potrzebne w trakcie tej rywalizacji i już teraz staramy się je możliwie jak najlepiej przyswoić. Zresztą całokształt naszych zajęć w dużej mierze ukierunkowany jest właśnie na pucharowe pojedynki - potwierdza Joanna Czarnecka.

Mimo to, do wiślaczek można mieć pewne zastrzeżenia. Dotyczą one szczególnie ich ostatniego spotkania z Odrą Brzeg, która notabene w ligowej hierarchii sąsiaduje z leszniankami. Podopieczne trenera Jose Ignacio Hernandeza poprawnie zagrały bowiem jedynie w drugiej połowie, co z pewnością jak na tak klasowy team jest słabym wynikiem. - Nie da się ukryć, że owe dwadzieścia minut w naszym wykonaniu nie przyprawia o optymizm. Gdybyśmy podobny poziom zaprezentowały w czekających nas potyczkach z USK Praga to na pewno o zwycięstwie mogłybyśmy tylko pomarzyć. Wybiegając już nieco w przyszłość trzeba sobie jasno powiedzieć, że takie błędy jakie popełniałyśmy nie mogą się więcej powtórzyć, bo przy wyższej klasie oponenta będą nas słono kosztować - słusznie twierdzi Ewelina Kobryn.

Uczciwie trzeba przyznać, że 29-letnia środkowa ostatnimi czasy akurat nie zawodziła. Zresztą jej dwadzieścia jeden punktów zdobyte w środowy wieczór znacznie przybliżyło Białą Gwiazdę do triumfu. Teraz pozostaje mieć nadzieję, że utrzyma dobrą dyspozycję i również w kolejnych konfrontacjach będzie ostoją całej drużyny.

Wsparcie powinna gwarantować jej Erin Phillips. Po kontuzji Australijki wydaje się, że nie ma już śladu, czego potwierdzeniem jest dwudziesto siedmio minutowy występ, jaki zaliczyła w minionej kolejce. - Bez wątpienia powroty po takiej przerwie są trudne, ale skupiam się po prostu na tym co jest tu i teraz. Krok po kroku staram się wchodzić na wyższy pułap i liczę, że niebawem zobaczymy tego efekty -dodaje pochodząca z Adelaide koszykarka.

Tyle, że zarówno ona jak i jej koleżanki muszą mieć świadomość, iż Tęcza łatwo wygranej nie odda. Plasuje się ona, co prawda dopiero w dolnych rejonach ogólnej klasyfikacji, ale jej zawodniczki już kilka razy pokazywały swoją ambicję, więc tym razem nie będzie inaczej. Zresztą do stolicy Małopolski przyjadą opromienione zwycięstwem nad INEĄ Poznań, wobec czego miejscowe będą musiały zachować czujność.

Pod szczególną obserwacją powinny mieć filigranową rozgrywającą, Marke Freeman. Amerykanka jest wyróżniającą się postacią swojej ekipy i to właśnie od niej w dużej mierze zależy tempo gry całego kolektywu. Zresztą dowodów na to nie trzeba daleko szukać. We wspomnianym meczu z poznaniankami rzuciła ona aż 26 "oczek", co było absolutnie najlepszym wynikiem spośród wszystkich jej koleżanek.

Ponadto uwagę na siebie zwraca też Anna Kuncewicz. Polka, choć nie preferuje zbyt efektownego stylu gry, potrafi być trudna do powstrzymania przy rzutach z półdystansu, przez co wysokie zawodniczki Wisły powinny spróbować maksymalnie ograniczyć jej swobodę. W przeciwnym razie, może je spotkać negatywne zaskoczenie.

Jak potoczą się losy tej rywalizacji? O tym przekonamy się w sobotę. Początek meczu o godzinie 16.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)